Zobacz wywiad Krzysztof Wróblewskiego, redaktora naczelnego Tygodnika Poradnika Rolniczego z Michałem Kołodziejczakiem, lider AgroUnii.
Jedna z organizacji rolniczych w Holandii została uznana przez tamtejszy rząd za organizację terrorystyczną, ponieważ sprzeciwia się założeniom Zielonego Ładu. Jak AgroUnia zareagowałaby, gdyby podobne szykany ja spotkały?
Byliśmy przecież obrażani przez jedną z dziennikarek i pomawiani o współprace z jakimiś dziwnymi organizacjami czy stowarzyszeniami. Wytoczyliśmy jej proces, bo musimy walczyć o nasze dobre imię.
Na pewno nie dostaliśmy wsparcia od ministra rolnictwa, kiedy nas Biedronka poniżyła, z nas robiła bandytów wtedy ministrowie Prawa i Spraweidliwo9ści nazywali nas chuliganami. Dzisiaj widać, że zaczyna się to na nich mścić, bo korporacje czuje się silniejsze niż całe nasze państwo.
Gdzie obecnie byłoby polskie rolnictwo, gdyby nie protesty rolników z AgoUnią?
Po pierwsze rolnictwo nie byłoby jednym z głównych tematów w debacie publicznej. A to jest ogromny sukces AgroUnii. To dzięki nam pokazywane są realne problemy polskiej wsi, a szopki jaki robią politycy organizując pokazówki w gospodarstwach przez to wypadają sztucznie.
Holendrzy mają taki plus że oni działają w sposób zorganizowany już od wielu lat, a w Polsce rolnicy dopiero się przekonują, że takie niekonwencjonalne metody jakie proponuje AgroUnia są dobre i skuteczne. Trzeba skończyć z tym, że polską wieś reprezentuje polityk, który przyjeżdża z Warszawy.
4 grudnia odbędzie się spotkanie programowe AgroUnii. Jak będzie ono przebiegać?
To będzie mocny głos skierowany do rolniczej Polski, ale też do tej Polski konsumenckiej, do tej części, która opowiada się za silnymi wsiami i miasteczkami. To będzie kongres dla mieszkańców spoza wielkich miast, bo dla wielu polityków oni są wciąż niewidoczni. Lokalne drogi rozlatują się, sklepy są pozamykane, a autobusy PKS-u już nie przyjeżdżają.