Dzik jest zły, a MKiŚ się o niego troszczy?
Kontrowersje wokół dzików narastają z dnia na dzień. Mimo początku sierpnia żniwa zbożowe w większości kraju już się zakończyły, a rolnicy przygotowują się do zbiorów kukurydzy, które ruszą w ciągu najbliższych tygodni. Niestety, niektórzy z plantatorów już liczą straty w uprawach i zastanawiają się, jak je wycenić, bo na ich polach dziki urządziły sobie niezłe party.
Na początku miesiąca informowaliśmy o tym, jak Ministerstwo Klimatu i Środowiska przejęło się przekroczeniem normy odstrzału dzików, o czym więcej pisaliśmy w artykule pt.: „Mocne oskarżenia rolnika z RMF: przez propagandę wiceministra upadają gospodarstwa”, wówczas sprawa dotyczyła roznoszonego przez te zwierzęta wirusa ASF.
Teraz rolnicy zgłaszają, że ich uprawy kukurydzy są plądrowane przez dziki. Grupy rolnicze na Facebooku zalewane są komentarzami gospodarzy z całego kraju, którzy przyznają, że „u nich jest tak samo”. A gdzie jest najgorzej?
Dziki zniszczyły uprawę kukurydzy rolnika z Podlasia
Jeden z podlaskich rolników, należący do działającej na Facebooku grupy Rozmowy o rolnictwie udostępnił zdjęcie, na którym widać powaloną kukurydzę. Jak wynika z jego relacji, ok. tygodnia wcześniej zgłaszał on obecność dzików w swojej uprawie do koła łowieckiego, jednak nie przyniosło to rezultatów. Zaczęło się od kilku sztuk, a teraz dziki rozgościły się na dobre, co widać na zdjęciu poniżej.
Rolnicy z całej Polski walczą z dzikami
Jak się okazuje, problem bytowania dzików w kukurydzy zgłaszają nie tylko rolnicy z Podlasia, ale również Mazowsza, Kujaw, Lubelszczyzny czy Łodzi.
– W Polsce to jest z tym Cyrk. W naszych stronach lasy państwowe oddawały łąki w dzierżawę. Cena na start 2 500 zł, ale nie pomyśleli, by zostawić po 0,5 ha i posiać kukurydzę czy ziemniaki dla dzików. Rolnik wykarmi, łowczy zabije i zje – napisał rolnik z woj. mazowieckiego.
– U mnie jest tak samo i jesteśmy zmuszeni skosić tę działkę kukurydzy – napisała rolniczka z woj. łódzkiego.
– Mam ten sam problem w tym roku. Koło odsyła do leśniczego, a leśniczy kazał szukać terenowych myśliwych. A myśliwy ma w d**** latanie za dzikami. Kołomyja – stwierdziła rolniczka z woj. kujawsko-pomorskiego.
– U mnie podobnie, dziś będę grodził pastuchem – przyznał rolnik z woj. mazowieckiego.
– Masakra! Żal patrzeć. Znam to z własnego podwórka. Współczuję – zapewniła rolniczka z Lubelszczyzny.
Co zrobić z dzikami, gdy myśliwi nie mogą ich wypędzić ani odstrzelić?
Zrozpaczeni rolnicy wymieniają się sposobami na wypędzenie dzików z kukurydzy, ponieważ obecność tych zwierząt w uprawach przeznaczonych na kiszonkę jest szczególnie niebezpieczna dla producentów bydła, którzy mogą stracić paszę na cały rok.
Jeden z rolników zapytał o poradę, co ma zrobić z dzikami plądrującymi ośmiohektarową uprawę kukurydzy. Jak sam stwierdził, z 1,5 ha uprawy może się już pożegnać, bo nie ma czego ratować. Okazuje się, że myśliwy pojawił się na miejscu i pilnował kukurydzy, jednak zidentyfikował 2 stada dzików, w których były obecne maciory z młodymi i nie zdecydował się na odstrzał. Rolnik obawiał się, że za nim kukurydza dojrzeje, on straci znaczną część paszy dla swoich krów.
Jak się okazało, po czasie udało się zebrać myśliwych wyposażonych w petardy, jednak zwierząt nie było już w plantacji, a rolnik ocenił, że zniszczyły mu 2 ha uprawy.
– Wczoraj w końcu udało się zebrać 8 myśliwych z petardami i nic nie wyszło, być może wcześniej wyszły albo nie chciały wyjść. Zniszczone 2 ha, ile może być warte? – zapytał rolnik.
Jakie jest stanowisko Polskiego Związku Łowieckiego?
O to, jakie jest stanowisko Polskiego Związku Łowieckiego w tej sprawie, zapytaliśmy rzecznika prasowego organizacji, które opublikujemy, kiedy zostanie nam przesłane.
A u Was dziki też plądrują kukurydzę?
Przeczytaj również:
Oprac. Justyna Czupryniak