Jeden z naszych Czytelników tak komentuje tę sytuację:
(...) Banki nie czekają, dzwonią ciągle, nie wiem, kiedy ruszą z dalszą procedurą, ale zapewne zaraz stracą cierpliwość, a mi przecież kasa się należy.
Sześcioro dzieci na utrzymaniu, susza, której nie pamiętają najstarsi, do sprzedania nie ma wiele, zresztą cena też zwala z nóg! Koszty produkcji wzrosły. A pan komisarz zamierza pytać, co z ekoschematami i ich stawkami?! W tych trudnych czasach dla urzędników powinno być oczywiste, że rolnik musi otrzymać jak najszybciej całość dopłat.
Ilu rolników myśli o samobójstwie?
Dzięki Bogu mam wiarę, żonę i dzieci! Tylko co ja mam powiedzieć moim najbliższym, jak nie mam nawet dla nich na bieżące wydatki? W grudniu przed świętami otrzymaliśmy 2000 zł w ramach Szlachetnej Paczki od bardzo dobrej rodziny przyjaciół. Starczyło na prezenty i godziwe święta, ale raty kredytów w bankach nie zniknęły...
Może jakby wysoko postawiony urzędnik potrafił sobie wyobrazić biedę i jak ciężko funkcjonuje się bez pieniędzy, to wówczas nie traciłby chociaż czasu na pisanie i tego nie rozgłaszał, ale po prostu by działał. Albo inny minister nie zwalałby winy na poprzedników, tylko zakasał rękawy i do roboty, przecież ma jakiś sztab współpracowników, którzy ukończyli studia wyższe. Ale to chyba nie w naszej ojczyźnie?
Pozdrawiamy serdecznie, z Panem Bogiem
i dziękuję, że piszecie o sytuacji rolników