Przed nami wybory, kolejne w tym roku.fot. Pixabay
StoryEditorkomentarz naczelnego

Europa do remontu, zwłaszcza w kwestii rolnictwa i Zielonego Ładu

07.06.2024., 17:00h
Paweł KuroczyckiPaweł Kuroczycki
Przed nami wybory do Parlamentu Europejskiego. Dla nas bardzo ważne, bo mogą zdecydować o przyszłości rolnictwa w Polsce i w Europie. Zastanówmy się, co nowy europarlament mógłby zrobić. Bo że Europa nadaje się do remontu, nie ulega wątpliwości, zwłaszcza w dziedzinie rolnictwa i Zielonego Ładu.

Po pierwsze, należy zmienić instrumenty uruchamiane na wypadek kryzysów

To m.in. interwencyjny skup niektórych produktów. Na przykład, pszenicy po 428 zł/t, odtłuszczonego mleka w proszku po 7,25 zł/kg czy masła po 10 zł/kg, zgodnie z obecnym kursem euro. Stawki te nie mają nic wspólnego z dzisiejszymi cenami rynkowymi, ale nie to jest problemem. Główny kłopot polega na tym, że one nie mają nic wspólnego z kosztami produkcji zarówno surowca w gospodarstwie, jak i późniejszego przetwórstwa.

I choć mechanizm ten nie był stosowany od 2015/2016 r., kiedy korzystali z niego przetwórcy mleka, to przynajmniej pod tym względem powinien zostać urealniony. System bezpieczeństwa na wypadek kryzysów rynkowych powinien uwzględniać okresy spadku cen skupu produktów rolnych poniżej kosztów produkcji. Do tej pory uruchomienie interwencji zależało od widzimisię urzędników w Brukseli. A powinien funkcjonować mechanizm, który uruchamiany będzie automatycznie, np. kiedy produkcja przez kwartał będzie poniżej kosztów.

Kolejny potrzebny mechanizm to wprowadzenie w całej Unii zakazu sprzedaży detalicznej żywności w cenach poniżej kosztów jej produkcji

Na krok taki zdecydowali się Hiszpanie i zamierzonego celu nie osiągnęli, bo funkcjonujące tam sieci handlowe mogą sprowadzić choćby nabiał z innych krajów UE. Jeśli taka regulacja będzie obowiązywać w całej UE, to nie będzie skąd sprowadzić tańszej żywności, a wozić jogurtu ze Stanów Zjednoczonych czy Brazylii się po prostu nie opłaci. Natomiast Wielka Brytania, do niedawna członek UE, sama jest importerem nabiału. Zostaje Rosja i Ukraina. Ta pierwsza odniosła w ubiegłym roku ogromny sukces, eksportując 20 tys. ton mleka w proszku do Chin, czyli nieco mniej niż produkuje OSM Koło. Ta druga skupuje między 2 a 3 mld litrów mleka rocznie i jest jego importerem.

Jeśli już mowa o imporcie, to UE zamiast dyskutować o kolejnych umowach o wolnym handlu, musi wprowadzić tzw. klauzule lustrzane w imporcie żywności. Producenci soi choćby z Brazylii powinni spełniać takie same wymagania co do ochrony środowiska, korzystania z pestycydów czy zakazu stosowania odmian GMO, co rolnicy z Europy.

A skoro zatrzymaliśmy się przy pestycydach

Niedawno jeden z serwisów naukowych pokazał, w jaki sposób preparuje się badania, aby wyeliminować stosowane w rolnictwie środki chemiczne. Chodzi konkretnie o glifosat, o który od lat w Europie trwa batalia. Otóż francuscy naukowcy przeprowadzili badanie, z którego, według nich, wynikało, że glifosat przyczynia się do bezpłodności u mężczyzn. Tylko że to badanie prowadzili na pacjentach kliniki leczenia bezpłodności. A wykryte stężenie glifosatu we krwi tych pacjentów wynosiło 0,19 nanogramów na mililitr krwi. Dopuszczalna jego zawartość w wodzie pitnej w UE wynosi 1 mikrogram na litr, czyli tyle co jedna milionowa część kilograma. Nanogram, drogi Czytelniku, to tysiąc razy mniej. Szkoda, że nikt nie zbadał zwierząt żywionych paszą zawierającą odporną na działanie herbicydów soję GMO. Ale tak to jest ze współczesną nauką; jeśli masz coś udowodnić, to zawsze to osiągniesz.

Ale wróćmy do przyszłego Parlamentu Europejskiego

Jeśli Unia nie zrezygnuje z Zielonego Ładu, to powinien on przejść przez bardzo głęboką korektę. I w tej jego części, która dotyczy rolnictwa, wziąć udział powinny organizacje rolnicze. Bo to, co mamy teraz, przygotowali działacze organizacji żyjących z walki z cieniem, czyli ze zmianami klimatu.

Na zakończenie tego tematu, w związku z wyborami do Parlamentu Europejskiego, redakcja TPR tradycyjnie apeluje do rolników o jak najliczniejszy udział w tych wyborach. Głosujcie zgodnie z Waszymi poglądami. Chodzi wyłącznie o to, aby inne grupy społeczne nie decydowały o Was bez Was, zwłaszcza że te wybory w znacznym stopniu rozstrzygają o przyszłości rolnictwa w Polsce i Europie.

Ciekawe informacje docierają do nas z Ukrainy

Na niedawnej konferencji Agro Ukraina, Taras Kaczka, tamtejszy wiceminister gospodarki, mówił o warunkach wejścia jego kraju do Unii Europejskiej. Jego zdaniem, Ukraina musi uświadomić polskim i francuskim rolnikom, że nie jest tak, że tamtejsze gospodarstwa nie mają kosztów produkcji. Jak twierdzi Kaczka, bez tego pojawi się wiele żądań, np. ograniczenia maksymalnej powierzchni gruntów pod uprawę czy wcześniejszego wdrożenia niektórych standardów środowiskowych. No rzeczywiście, w okresie, kiedy ceny gazu były jeszcze niskie, a ceny nawozów normalne, czyli w 2020 r. Ukraińcy zużyli 2,8 mln t nawozów w czystym składniku na 44 mln ha użytków rolnych, co daje 63 kg/ha. Polscy rolnicy zużyli w tym czasie 132 kg/ha (w przeliczeniu na czysty składnik). Jak widać, ukraińscy rolnicy mają koszty, ale nieporównanie niższe.

Paweł Kuroczycki

fot. Pixabay

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
08. wrzesień 2024 02:37