Arbuz jak kapusta
– Klimat się zmienia, jest cieplej, a nowe odmiany arbuzów są coraz lepiej przystosowane do naszych warunków pogodowych. Z tych względów owoce są smaczne i okazałe. Dlatego w przyszłym roku uprawę arbuza zwiększymy do powierzchni pół hektara i będzie miała ona już charakter komercyjny z dostawami do hurtowni, a nie doświadczalny, tak jak do tej pory. Arbuzy zbieramy ręcznie, podobnie jak kapustę – wyjaśnił Bartłomiej Pytlakowski.
Obecnie w gospodarstwie trwa sezon zbiorów, ale już teraz Bartłomiej Pytlakowski przyznaje, że właściwie w przypadku wszystkich uprawianych przez niego warzyw opłacalność jest niższa niż w poprzednim roku, a to za sprawą niższych plonów spowodowanych warunkami pogodowymi.
Słabe wschody
– Szczególnie we znaki dała się sucha wiosna z dużym niedoborem opadów, co sprawiło, że wschody były bardzo słabe. Część pól musieliśmy zaorać i zasiać od nowa, tak zrobiliśmy z pietruszką, na miejsce której zdążyliśmy zasiać buraki czerwone. Plony są niższe, a mimo to hurtownicy i skupy oferują jeszcze niższe ceny niż w poprzednim roku – zaznaczył rolnik.
Niższe plonowanie dotyczy nie tylko warzyw, ale też buraków cukrowych, a dodatkowym zmartwieniem Bartłomieja Pytlakowskiego jest import cukru.
– Zbiory buraków cukrowych na pewno będą niższe niż przed rokiem, ale ceny też są niższe za sprawą importu cukru z Ukrainy, z której importowane są też przecież i warzywa. Wiele wskazuje, że stawki za buraki cukrowe w umowach na przyszły rok będą jeszcze niższe – oznajmił Bartłomiej Pytlakowski.
Jak z opłacalnością?
Rolnik zakończył już zbiór kapusty oraz cebuli, zaczyna zbiór buraków czerwonych, jeszcze maksymalnie dwóch tygodni do zbioru potrzebuje marchew.
– Dopóki nie sprzedamy wszystkich warzyw, trudno powiedzieć, które z nich są bardziej opłacalne, a które mniej. Warzyw raczej nie sprzedajemy na skupy, ale hurtownikom rozprowadzającym towar do sklepów oraz sprzedajemy bezpośrednio na targowisku w Broniszach. Zbiór cebuli, marchwi czy buraków czerwonych jest zmechanizowany, tylko zbiór kapusty wymaga większej liczby pracowników. Dlatego zatrudniamy ich sezonowo i w sposób dorywczy, gdzie nie brakuje chętnych z Ukrainy. Natomiast nie opłaca się zatrudniać pracowników na stałe, bo jest to zbyt kosztowne – zakończył Bartłomiej
Pytlakowski.
Andrzej Rutkowski
fot. arch.