Nowości na rynku rolniczym komentuje Paweł Kuroczycki, naczelny Tygodnika Poradnika Rolniczego.Canva
StoryEditorkomentarz naczelnego

O przyszłości rolnictwa decydować będzie Greenpeace

21.12.2024., 17:00h
Paweł KuroczyckiPaweł Kuroczycki

Europejska Rada ds. Rolnictwa i Żywności to taki potworek, który będzie decydował o rolnictwie, ale powiedzmy sobie prawdę: rolników tam niewielu.

O przyszłości rolnictwa decydować będzie na przykład Greenpeace

Komisja Europejska powoła Europejską Radę ds. Rolnictwa i Żywności, bo jak uzasadniła Ursula von der Leyen „rolnictwo leży u podstaw przyszłości Europy”. Nic tylko się z tego cieszyć i przyklasnąć pomysłowi. Jednak jest kilka „ale”. Rada powstanie, bo jej utworzenie rekomendował także tzw. strategiczny dialog na temat przyszłości rolnictwa. Ten dialog koordynował niejaki prof. Peter Strohschneider, specjalista od literatury średniowiecznej.

W dialogu brało udział tyleż organizacji rolniczych, co tych od ochrony środowiska i klimatu, a nawet organizacje dobroczynne, np. Federacja Banków Żywności. Obrady uczestników „dialogu” odbywały się za zamkniętymi drzwiami, omawiane tam propozycje nie były szerzej konsultowane. Można odnieść wrażenie, że było to tak zorganizowane, aby szybko i w miarę bezboleśnie wytworzyć jakiś dokument, który Komisji Europejskiej posłuży za tzw. kwit, którym będzie można machać przed nosem rolników twierdząc, że komisarze pochylają się z troską nad ich losem. A niektóre ustalenia zabrzmiały wręcz złowrogo. Na przykład, dotyczące zmniejszenia obciążeń administracyjnych i złożoności procedur wynikających z przepisów Wspólnej Polityki Rolnej. Kiedy ostatnio Komisja Europejska zabrała się za upraszczanie WPR, a było to w czasach, gdy komisarzem był Dacian Cioloş (2010–2014), to skończyło się zazielenianiem i zamiast tę politykę uprościć, znacznie ją skomplikowano.

Ale wróćmy do Rady ds. Rolnictwa i Żywności. Wejdą do niej nie tylko rolnicy, ale i organizacje społeczne (chodzi o ekologów) i konsumenckie. Czyli o przyszłości rolnictwa decydować będzie na przykład Greenpeace. Dlaczego wegetarianie mają decydować o produkcji mięsa? Przecież z góry można przewidzieć ich stanowisko. Równie dobrze można do orzekania w sądzie karnym powołać kryminalistę. Uniewinni wszystkich bandytów.

Nie doszukałem się przedstawicieli organizacji rolniczych np. w unijnej Grupie Roboczej ds. Środowiska, choć zdaję sobie sprawę z tego, że ma ona inny charakter niż Rada ds. Rolnictwa.

Rolnicze protesty coś tam zdziałały

Tak czy inaczej, po tegorocznych protestach coś tam do brukselskich urzędników dotarło i wpuszczając przynajmniej część z protestujących na salony chociaż ich wysłuchają, co nie znaczy, że zrealizują jakieś postulaty. Dziś wygląda to jak pompowanie balona, z którego powolutku spuszczane będzie powietrze, czyli napięcie powodowane przez Zielony Ład.

Organizacje, które wejdą w skład Rady mają też mieć możliwie najszerszą reprezentację w państwach członkowskich Unii. To już na starcie wyklucza narodowe organizacje rolników. W radzie zasiądą więc głównie ci, którzy reprezentują rolnictwo w Brukseli. A więc funkcjonariusze uwikłani w różne zależności od unijnych instytucji. Tacy, nad którymi łatwo zapanować, nikt z nich żadnej rewolucji tam nie zrobi.

Ozime w Rosji słabo się trzymają

Ale zostawmy już tę Radę. Ciekawe wieści nadeszły z Rosji. Do tamtejszych mediów branżowych przeciekły informacje na temat stanu ozimin. W Rosji, która przez ostatnie kilka lat była spichlerzem krajów rozwijających się, 37% areału pszenicy jest w słabej kondycji lub nie wykiełkowało w ogóle. W dobrej kondycji jest zaledwie 31%, wobec 74% w ubiegłym roku. W całej Rosji tylko 5,48 mln ha ozimin jest w dobrym stanie. Zobaczymy, co z tego wyniknie, i jeśli te informacje się potwierdzą, czym rosyjscy farmerzy przesieją swoje pola wiosną.

Masło, "bohater" jesieni

Holenderski Rabobank przygotował prognozę sytuacji na rynku mleka w Europie na przyszły rok. Eksperci banku uważają, że w ciągu najbliższych pięciu miesięcy produkcja mleka powinna rosnąć. Później jednak, wraz ze spadkiem cen mleka, sytuacja zacznie się zmieniać. Trzeba do tego dodać politykę Unii Europejskiej, która dąży do redukcji pogłowia zwierząt oraz postępującą likwidację gospodarstw choćby z braku następców. To będzie sprzyjać wzrostowi cen mleka.

Masło, bohater jesieni na rynku mleka, zderzy się z barierą popytu w sklepach, bo 10 zł za kostkę to 50 zł/kg. To spowoduje spadek sprzedaży i cen. Już teraz w Europie Zachodniej pojawiają się partie masła po 6600 euro, co daje 28 zł/kg.

Spadek cen ograniczy produkcję. Na dodatek, na Zachodzie firmy kupujące masło coraz częściej zabezpieczają się korzystając z kontraktów terminowych na giełdach a nie tworząc realne zapasy. To doprowadzi do sytuacji, że pod koniec przyszłego roku znowu będzie go brakować.

Paweł Kuroczycki

fot. arch. red.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
21. grudzień 2024 17:02