W Polsce trwają przyspieszone żniwa. W niektórych regionach, zwłaszcza na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie, rolnicy już zakończyli zbiory. Także na Lubelszczyźnie, Podlasiu i Mazowszu żniwa są mocno zaawansowanie. Gorzej mają natomiast gospodarze z północy kraju, gdzie ciągłe opady deszczu opóźniają wjazd kombajnem w zboża.
Zachodniopomorskie: 70 proc. zbóż jeszcze nie zebranych
Wiceprezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej Mirosław Ignaszak ocenia, że na Zachodnim Pomorzu stoi nawet 70 proc. zbóż.
- Rolnicy na razie skosili jęczmiona i trochę podkosili rzepaki. Generalnie cała nadmorska strona województwa jeszcze stoi. Lepsza sytuacja jest w okolicach Stargardu Szczecińskiego. Tam do koszenia zostało ok. 40 proc. zboża i trochę rzepaku. Ale opady mocno utrudniają zbiory. Dwa dni temu spadło u mnie 35 litrów – mówi nam wiceprezes Ignaszak.
Buchajczyk: żniwa będą trwały bardzo długo
Na pogodę narzeka też Łukasz Buchajczyk, rolnik z okolic Drawna. Nie skosił nawet połowy swoich upraw, a na kolejne dni zapowiadane są ponowne opady. Co prawda ratuje się suszarnią, ale to generuje dodatkowe koszty.
- W nocy z soboty na niedzielę spadło u nas 20 litrów, więc jest źle. Wszystko nam marnieje, a żniwa będą trwały bardzo długo. Nie wiem, kiedy to pokosimy. Suszarnia cały czas suszy, ale nie tędy droga – to są koszty i wszystkiego nie da się wysuszyć – podkreśla rolnik na filmie udostępnionym w mediach społecznościowych.
Mokre żniwa na Zachodnim Pomorzu. „Co doschnie, to znów przychodzi pompa”
Niestety, prognozy nie napawają optymizmem. W najbliższych dniach deszcz ma się pojawiać dość często, więc zboże nie będzie miało szansy porządnie wyschnąć. A już trzeba je kosić – w zachodniopomorskim terminy agrotechniczne przyspieszyły w tym roku o miesiąc.
- Co doschnie, to znów przychodzi pompa – zaznacza Ignaszak i dodaje, że pszenżyta już porastają. – Jeszcze parę dni takiej pogody i będzie katastrofa – tłumaczy.
Plony zbóż i rzepaku bardzo niskie. „Rolnicy mają potrójną krzywdę”
W tym roku pogoda mocno daje się rolnikom we znaki. Najpierw było zimno, potem sucho, a teraz jest za mokro. To oczywiście przełożyło się na plony, które są wyjątkowo słabe. Zachodniopomorscy rolnicy alarmują, że jęczmień sypnął na poziomie 4-5 t/ha, rzepak 2-3 t/ha, a pszenica 5 t/ha.
- W tym roku rolnicy mają potrójną krzywdę: suszę, przymrozki i mokre żniwa. Jest więc katastrofa, bo plonu nie ma, więc nie możemy spiąć się finansowo. U nas praktycznie nie ma zboża konsumpcyjnego. Potraciło parametry i jest już tylko paszówka – podkreśla wiceprezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej.
3000 zł z hektara jęczmienia. „Opłacalności nie mamy żadnej”
A niskie plony, to niski zarobek. Zwłaszcza, że ceny w skupie nie powalają. Na północy Polski pszenica konsumpcyjna jest skupowana po 850 zł/t, a paszowa po 750 zł/t.
- Opłacalności nie mamy żadnej. Ukosiliśmy 5 ton jęczmienia z hektara. Sprzedaliśmy go po 610 zł, więc mamy 3000 zł z ha. To nawet dziecko policzy, że na plus nijak nie wyjdziemy – wylicza Ignaszak. I dodaje, że jak nie zbierze przynajmniej 3 ton rzepaku z hektara, to odwołuje zamówione nasiona i rezygnuje z uprawy tej rośliny.
Barna: ceny skupu jak sprzed 15-20 lat
Także Stanisław Barna, rolnik z okolic Choszczna narzeka na ceny. Rzepaku zebrał 3 t/ha, pszenżyta 5 t/ha. To, co wpadło z pola do przyczepy nie starczy nawet na pokrycie kosztów produkcji, nie mówiąc już o spłacie kredytów.
- Ceny skupu są sprzed 15-20 lat. Wtedy żyto było po 450-480 zł. Teraz skupy po odtrąceniu zanieczyszczeń też tyle proponują. Ale wtedy pensja dla pracownika wynosiła 2000 zł. Teraz muszę położyć co najmniej 5000 zł. No i poza tym myśmy zostali z dużymi kosztami. RSM kosztuje 1400 zł, czyli tyle co 2 tony pszenicy. To absurd – mówi Barna.
Rolnicy: ministerstwo rolnictwa śpi
Rolnicy podkreślają, że to kolejny trudny i kryzysowy rok. Nie łudzą się jednak, że rząd im pomoże. Ministerstwo rolnictwa najpierw obiecywało wypracowanie wspólnie z rolnikami rozwiązań palących problemów, po czym przestało organizować spotkania.
- Mieliśmy pracować w zespołach roboczych w ministerstwie. Było jedno spotkanie na temat suszy, ale teraz nic się w tym temacie nie dzieje. Ministerstwo śpi. Minister Siekierski obiecał zwrot podatku rolnego, a teraz się z tego wycofał. Robią z nami co chcą. W ogóle nie liczą się z rolnikiem – mówi smutno Barna. I dodaje, że choć kocha swoją gospodarkę, traci do niej serce. Bo kolejny rok z rzędu pracuje za darmo i jeszcze do tego dokłada.
Kryzys tak duży, że rolnicy nie chcą kupować ziemi
Ignaszak podkreśla z kolei, że w jego okolicy kryzys tak dopiekł mniejszym rolnikom, że wyprzedają ziemię. Problem polega jednak na tym, że nikt nie chce jej kupić.
- Po co teraz kupować ziemię? Przecież trzeba w nią zainwestować, zwapnować, dać nasiona, nawozy, a na koniec i tak się żadnych pieniędzy nie zarobi, bo opłacalność produkcji jest na potężnym minusie – podkreśla.
Rolnicy znów na minusie
Nastroje na zachodniopomorskiej wsi są więc bardzo złe. Podobnie jest też w innych regionach kraju. Rolnicy liczyli na to, że w tym roku choć trochę się odkują. Tymczasem pogoda zabrała im plony, a niskie ceny skupu nie rekompensują tych strat. I znów po całym roku ciężkiej pracy po stronie dochodów rolnicy postawią wielki minus...
Kamila Szałaj