Mimo że rolnik to bardzo ciężki zawód, nie ma przywilejów jak inne grupy zawodowe. Na przykład teraz ministerstwo rodziny i pracy szykuje zmiany w przepisach regulujących pracę w czasie upałów. Wśród propozycji jest skrócenie czasu pracy i przerwy na schłodzenie się. Pomysł może i dobry, ale nie obejmie rolników, choć to im upały najbardziej dają się we znaki, gdy pracują na polu w pełnym słońcu.
Rolnik nie ma urlopów i płatnych nadgodzin
Janusz Terka, przewodniczący Piotrkowskiej Solidarności Rolników Indywidualnych ocenia, że generalnie większość przepisów Kodeksu Pracy nie jest stosowana w zawodzie rolnika. Rolnik pracuje dużo więcej niż 8 godzin dziennie, nie ma urlopów i nikt mu nie płaci za nadgodziny.
- My, rolnicy mamy nienormowany czas pracy. Trzeba pracować kilkanaście godzin w tygodniu. Pracownicy innych zawodów wiedzą, ile wynosi ich płaca minimalna. I że jak zostają ponad godziny, to mają dodatkowo płacone, a jak pójdą do pracy w sobotę lub niedzielę, to też mają dodatkowo płatne. A nas, rolników, Kodeks Pracy nas nie dotyczy – mówi Terka na filmie udostępnionym w mediach społecznościowych.
Terka: pracujemy po 7 dni w tygodniu, ale nie dostajemy godziwej zapłaty
Rolnik zaznacza jednak, że większość gospodarzy nie ma z tym problemu, bo taka jest specyfika zawodu. Trudno im się natomiast pogodzić z bardzo niskimi cenami skupu, które nie pokrywają kosztów produkcji.
- Nie rozumiemy tego, że za naszą pracę nie ma godziwego wynagrodzenia. To nas przede wszystkim boli. Pracujemy po 7 dni w tygodniu, ale nie dostajemy godziwej zapłaty. Jesteśmy gorszą kategorią naszego społeczeństwa – zaznacza.
Hodowcy zwierząt bez dopłat do zbóż i suszowego
Terka zwraca uwagę, że rolników dyskryminują też różne programy pomocowe. Na przykład część gospodarstw, które zajmują się hodowlą zwierząt, nie otrzymały ani dopłat do zbóż, ani suszowego.
Kamila Szałaj