Rolnik spod Makowa wskazuje, że mniej zarabia na opasie bydła
Jak członkowie Mazowieckiej Izby Rolniczej oceniają sytuację w rolnictwie oraz swoim gospodarstwie? Zapytaliśmy oto m.in. Krzysztofa Karaśkiewicza ze wsi Dąbrówka (pow. makowski, gm. Rzewnie). Prowadzi on gospodarstwo o areale ok. 80 ha własnych i 40 ha dzierżawy. Uprawia kukurydzę, żyto, owies, pszenicę, pszenżyto i ziemniaki jadalne. Utrzymuje 150 sztuk bydła opasowego.
– Buhajki do opasu zakupuję jako 2–3-tygodniowe cielęta od znajomych hodowców bydła mlecznego. Głównie są to buhajki rasy hf, ale nieraz trafiają się też mieszańce. Opas trwa maksymalnie do 2 lat. Buhaje w wadze ciężkiej sprzedaję do lokalnej ubojni Getmor. Rozliczam się poubojowo. Ostatnio uzyskałem stawki z zakresu od 19,60 do 20,00 zł za kg WBC (wagi bitej ciepłej) w zależności od wybicia, czyli 2 zł na kilogramie mniej niż przed rokiem – mówi rolnik.
Gospodarz przyznaje jednak, że w produkcji zwierzęcej jeszcze nie jest tak źle, jak ze zbożami. Z tego powodu rolnik spod Makowa stara się jak najwięcej zbóż skarmiać we własnym gospodarstwie.
Pan Krzysztof brał udział w protestach rolniczych, ale nie wie czy postulaty zostaną spełnione
– Brałem udział w protestach rolniczych, ale słabo to widzę, rząd niby się zgadza z naszymi racjami, ale nie proponuje żadnych konkretnych rozwiązań i gra na przeczekanie. W żaden sposób ani rząd krajowy, ani władze UE nie reagują, a protesty są bardzo silne nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie i popierane przez prawie całe społeczeństwo tak polskie, jak i unijne. Wydaje się, że elity rządzące są oderwane od rzeczywistości i nie obchodzą ich sprawy zwykłych ludzi – uważa Krzysztof Karaśkiewicz.
Rolnik obawia się Zielonego Ładu. "To wygląda tak, że w Europie ma nie być ani rolnictwa"
Rolnik dodaje, że dla niego osobiście większym zagrożeniem jest polityka unijna i Zielony Ład niż sam import z Ukrainy.
– Omport kiedyś się skończy, a władze UE dalej brną w ślepą uliczkę, pomimo że nikt nie chce, poza ekoterrorystami, Zielonego Ładu i gospodarki bezemisyjnej. To wygląda tak, że w Europie ma nie być ani rolnictwa, ani gospodarki. Będą za to ptaszki, jelenie i inna zwierzyna. Już teraz borykamy się z ogromnymi szkodami łowieckimi – komentuje gospodarz.
Ziemniaki jedyną uprawą w gospodatrstwie, która przyniosła zysk
Rolnik mówi, że w jego gospodarstwie ziemniaki były jedyną uprawą, która w poprzednim roku się opłaciła.
– Na niektórych siedliskach ziemniakom dokuczyła susza, ale część siedlisk nawadniam. Ziemniaki sprzedaję zarówno do sklepów, jak i hurtowni, a także klientom indywidualnym. Obecna cena to 25 zł za worek ważący 15 kg. To dobra cena; 5 lat temu to i 5 zł kosztował worek. Jednak coraz trudniej sprzedać jest ziemniaki, co może być skutkiem spadającego spożycia – powiedział Krzysztof Karaśkiewicz.
Andrzej Rutkowski