Spleśniałe zboże na granicy z Ukrainą
Protesty rolników w Polsce trwają z przerwami od miesięcy. Kryzys w rolnictwie pogłębia się z dnia na dzień. Producenci rolni „wzięli sprawy w swoje ręce” i domagają się od rządu podjęcia działań mających na celu cofnięcie zezwolenia na import zbóż z Ukrainy. Pierwsze efekty „prywatnych” kontroli są już widoczne. Rolnicy alarmują o wagonach spleśniałego zboża na granicy. Do sprawy w nagraniu na Tik Toku odniósł się Konrad Krupiński z WMZHBM, który wcześniej ostrzegał przed zabójczymi promocjami na mleko i masło w marketach.
– Niestety, ale znowu muszę podzielić się z wami moimi przemyśleniami. Nie wiem, jak to państwo działa, trudno to określić. W sejmie rozmawiają o tabletce „dzień po”, posłanki Lewicy urządzają sobie tańce, hulanki, swawole, a inni wciąż mówią o resecie konstytucyjnym. To jest ważne, ale dla rolników ważniejsze jest to, co dzieje się na wschodniej granicy kraju. Zakonnica, jako pomoc humanitarna, przywozi sobie tira miedzi, bo jak się okazuje, może na tym zarobić. Jachty są przewożone jako łodzie wojskowe, a samochody, to już norma – zaczął Krupiński.
Dla rolnika z Mazur niepojęte jest to, jak w Polsce działają służby odpowiedzialne za kontrole graniczne. Jak przyznaje Krupiński, w wagonach na granicy stoi spleśniałe zboże, nienadające się do niczego.
– Do Polski wjeżdża zboże, które wygląda jak g**j. Rolnicy pokazują, jaki g**j leży w wagonach, a na drugi dzień minister prosi firmy, żeby pokazały mu papiery. To my nie mamy służb, które wjechałyby do tych firm i sprawdziły, co wjeżdża do tego kraju – emocjonuje się rolnik.
Okrężna droga do Polski ukraińskiego zboża
Z relacji Krupińskiego jednoznacznie wynika, że zboże, które trafia do Polski jako np. niemieckie czy słowackie, tak naprawdę jest ziarnem z Ukrainy przywiezionym do naszego państwa okrężną drogą.
– Ukraińskie zboże jest przewożone przez całą Litwę, zawracane na granicy z Niemcami i wjeżdża do Polski jako zboże niemieckie, a ze Słowacji wjeżdża towar z Ukrainy jako słowacki. Czy my w naszym kraju jesteśmy niewolnikami? Czy to już IV rozbiór Polski? – dopytuje Krupiński.
Polskie rolnictwo na granicy upadku
Polscy rolnicy od kilku dni stoją na granicy kraju, a od wielu miesięcy próbują nie przekroczyć granicy bankructwa. Jak przyznaje rolnik, trudno jest myśleć o zbliżających się zasiewach i pracy w gospodarstwie, kiedy wszystko zmierza ku upadkowi.
– My, rolnicy, nie wiemy, co siać wiosną i czy w ogóle coś siać. Nie wiemy, po co kupować nawozy, skoro z Ukrainy wjeżdża g**j i zalewa nasz kraj, a w sklepach i sieciach handlowych mleko jest sprzedawane poniżej kosztów produkcji. Ciastka ukraińskie są sprzedawane w polskich sklepach, choć nie wiadomo z czego są zrobione – mówi rolnik.
Polscy rolnicy bardziej kontrolowani niż polskie zboże
Krupiński zwraca również uwagę na fakt, że polscy rolnicy są nieustannie informowani o konsekwencjach, jakie poniosą, jeśli np. nie dopełnią wyznaczonych terminów złożenia wniosków w aplikacjach, które nie działają tak, jak powinny.
– Gdzie są służby? Dlaczego rolnik jest kontrolowany i straszony karami na każdym kroku? Straszą nas karami za nieterminowe uzupełnienie danych w IRZplus, a z Ukrainy wjeżdża g**j i jest dobrze. Po co w tym kraju w ogóle pracować, po co siać? – pyta rolnik.
Ogólnopolski protest rolników 20 lutego
Już 20 lutego cała Polska znów się zatrzyma, a wszystko za sprawą planowanego protestu rolników, który tym razem będzie polegał na blokadzie dróg wjazdowych do dużych miast, jak np. Warszawa lub Poznań.
Na proteście rolników 20 lutego pojawi się również Konrad Krupiński, który zachęca do udziału kolegów z branży.
– Do zobaczenia rolnicy 20 lutego na proteście. Mamy prawo i obowiązek walczyć o nasze ojcowizny – podsumowuje Krupiński.
Więcej na temat protestów rolników 20 lutego dowiesz się z artykułu: Kolejna fala protestu rolników. 20 lutego stanie cała Polska! Gdzie strajki?
Oprac. Justyna Czupryniak
Źródło: TikTok/@grkrupinscy