Susza, jak makiem zasiał
– Nie pamiętam, aby w rzece Radomce, koło której mieszkamy, było kiedyś tak mało wody jak teraz. Ta susza nie zaczęła się w tym roku, tylko trwa od kilku lat i z każdym rokiem się pogłębia. Już w marcu wiercąc otwory na słupki w celu wykonania zagrody dla krów ziemia była sucha. Nawet jeśli padają deszcze, to potem przychodzą upały i jest duże parowanie wody z gleby. W poprzednim roku przynajmniej zebraliśmy dobry plon rzepy ścierniskowej, którą uprawiamy jako poplon na pasze dla krów. W tym roku rzepa z powodu braku wody zupełnie nie wyrosła. Podobnie opłakany był plon zbóż, najsłabszy w historii gospodarstwa, na niektórych polach z 1 ha pszenżyta nie ukosiłem nawet 2 ton. Uśredniając, plony zbóż spadły o 40% w stosunku do roku poprzedniego, ale poprzedni rok też był suszowy. Równie dramatyczny był pierwszy pokos z użytków zielonych, rzadko gdzie zebraliśmy 10 balotów z hektara, a były też takie łąki, które dały 3–4 baloty z hektara. Drugi pokos wcale nie był lepszy – powiedział Michał Gruszka.
W okresie letnim krowy korzystają z pastwisk podzielonych na kilkanaście kwater. Zawsze w maju po kilku tygodniach wracały na pierwszą kwaterę i mogły znów paść się na niej 3–4 dni. W tym roku trawy nie odrastały. W zasadzie od początku wypasu hodowca musiał zastosować dokarmianie dodatkowymi paszami dowożonymi na pastwisko.
Krowy zostały sprzedane
– Ze względu na suszę i braki paszowe, już sprzedałem 4 sztuki bydła ograniczając liczebność stada do 28 sztuk, w tym 15 krów. Co więcej, każdego roku mieliśmy ok. 30 ton nadwyżki zbóż, którą sprzedawaliśmy, w tym roku tej nadwyżki nie ma, nie ma zatem dodatkowego dochodu do produkcji mleka. Może wygospodarujemy niedużą nadwyżkę 5–10 ton, ale ceny zbóż są bardzo słabe, na skupach w naszej okolicy za pszenżyto płacą 600 zł za tonę. Mamy też braki słomy, której zebraliśmy dwa razy mniej niż przed rokiem. Jest to bardzo ciężki rok tzw. na przetrzymanie, który już teraz mogę spisać na straty – stwierdził Michał Gruszka.
Rolnik zasiał już pszenżyto, ale miał duże problemy z zaoraniem zasklepionej gleby. Siał w suchą glebę, ale nie miał wyjścia, gdyż obawia się wczesnej zimy, a przy opóźnionych siewach może dać to opłakany efekt.
Andrzej Rutkowski
fot. arch. red.