Susza utrudnia dobre wschody kukurydzy
Ewelina Brakoniecka z Rutkowa (pow. ostrołęcki, gm. Czarnia) gospodaruje z mężem na 33 ha własnych i 20 ha dzierżawy. Zdecydowaną większość stanowią trwałe użytki zielone, a na gruntach ornych rolnicy uprawiają kukurydzę, pszenżyto i żyto. Utrzymują 25 krów mlecznych i 16 jałówek. Mleko dostarczają do SM Mlekovita.
– Niedawno zasialiśmy kukurydzę i jest bardzo sucho na polach, co gwarantuje poważne problemy ze wschodami oraz dalszym jej wzrostem – mówi rolniczka spod Ostrołęki.
Dramatyczna sytuacja na pastwiska. Przez suszę trawa nie odrasta, a przez to spada wydajność mleczna krów
Jak dodaje Ewelina Brakoniecka, obecnie susza sieje jeszcze większe spustoszenie na pastwiskach. Rolnicy z Rutkowa bardzo dbają o swoje użytki zielone: regularnie je odnawiają, przesiewają i nawożą.
– Ale na suszę nie ma mocnych – przyznaje Pani Ewelina. – Wypas prowadzimy od połowy kwietnia i trawa w ogóle nie odrasta, co spowodowało znaczny spadek wydajności mlecznej krów – dodaje.
Krowy schodzą do obory tylko na czas doju rano i wieczorem. W pozostały czas, czyli prawie przez całą dobę, są utrzymywane luzem na pastwisku. Według hodowców spod Ostrołęki, jest to dla nich najlepsze z możliwych, bo to naturalne środowisko.
– Wypas to tania forma żywienia, a że mamy dużo łąk i pastwisk, to tym bardziej jest dla nas atrakcyjny, jednak susza niestety mocno ogranicza jego zalety i już teraz mąż dowozi na pastwisko baloty w celu dokarmiania. Podczas doju krowy dokarmiamy kiszonką z kukurydzy oraz paszami treściwymi – dodaje rolniczka.
Mieszane rasy krów są lepiej przystosowane do wypadu na pastwisku niż krowy hf-y
– Nie utrzymujemy czystorasowych hf-ów, a mieszańce tej rasy z simentalską lub innymi rasami czerwonymi. Ponieważ takie mieszańce są lepiej dostosowane do warunków naszego gospodarstwa, a konkretnie do wypasu. Hf jest zbyt wymagający pod względem żywieniowym, aby utrzymywać go na pastwisku. Natomiast mieszańce są odporniejsze, mają mocniejsze i zdrowsze nogi oraz lepiej wykorzystują zielonkę pastwiskową – mówi rolniczka spod Ostrołęki.
Opłacalność mleka nie jest wysoka, ale nie jest tak źle jak ze zbożami
Według niej, z opłacalnością produkcji mleka nie jest dobrze, ale nie jest jeszcze źle, tak jak np. w przypadku zbóż.
– Dobrze, że mamy krowy, bo jak byśmy mieli żyć ze sprzedaży zbóż, to już zlikwidowalibyśmy gospodarstwo. Co do suszy, to muszę dodać, że w poprzednim roku bardzo kulało szacowanie strat poprzez aplikację suszową. Dochodziło do takich sytuacji, że u sąsiadów jednakowo wypaliło łąkę i jednemu przyznano szkodę i pomoc, a drugiemu nie. Jest to bardzo niesprawiedliwe – uważa rolniczka.
Wilki to coraz większy problem dla hodowców bydła
Inny problem, jaki Ewelina Brakoniecka zgłaszała już w izbach rolniczych to wilki. W okolicy gospodarstwa Brakonieckich jest ich bardzo dużo. Na dodatek drapieżniki te nie boją się ludzi i w biały dzień podchodzą bardzo blisko zabudowań.
– Sama zrobiłam zdjęcia takim wilkom. Obawiamy się o bezpieczeństwo własne, zwłaszcza dzieci, ale też i bydła będącego na wypasie. Problemy z wilkami zgłaszane są też w sąsiednich powiatach, ale żadna instytucja nie traktuje tego poważnie. Oby nie doszło tylko do jakiejś tragedii – powiedziała Ewelina Brakoniecka.
Andrzej Rutkowski