Jednak ten problem będzie rozwiązany za pomocą przeciągania na swoją stronę pojedynczych posłów z ugrupowań opozycyjnych. Chociaż pojawiają się głosy, że nowo wybrani posłowie z listy PSL i chodzi tutaj nie tylko o posłów z formacji Kukiza, chętnie pomogą PiS-owi w uzyskaniu większości parlamentarnej. Co najwyżej zmienią się władze Stronnictwa i do głosu dojdą politycy, którzy wyrażą „gorące” poparcie dla takiego sojuszu. W sumie pomysł wciągnięcia na listy wyborcze PSL części polityków z Kukiz’15 należy uznać za bardzo racjonalny. Bo dzięki temu realne staje się przekroczenie pięcioprocentowego progu wyborczego i to nawet z dwuprocentowym naddatkiem.
Dobrze się stało też, że bardzo wzrosły – naszym zdaniem prawie do stu procent – szanse powrotu do Sejmu szeroko rozumianej lewicy. Bo lewa noga musi funkcjonować w każdej demokracji. A jak się przedstawiają szanse największego ugrupowania opozycyjnego: Platformy Obywatelskiej, która do wyborów idzie pod szyldem Koalicji Obywatelskiej? Według nas, owa koalicja będzie walczyła nie o zwycięstwo, ale o to, by osiągnąć wynik wyborczy w granicach dwudziestu procent oddanych głosów. Wszak część tych co w ramach anty-PiS-u zagłosowałaby na PO, odda głos na Lewicę. Na dodatek, na czołowych miejscach list wyborczych KO umieszczono starych wyjadaczy Platformy. Czy jest to kurs na zwycięstwo? Naszym zdaniem, raczej na przetrwanie do następnych wyborów!