"Minister Sawicki bardzo intensywnie pracuje na rzecz tego, by polscy rolnicy w tym trudnym okresie, okresie, w którym zostało ogłoszone embargo, nie stracili na tym, nie bankrutowali, by mieli, z czego spłacać swoje kredyty, które zaciągnęli na to, by budować chociażby chłodnie na owoce. On bardzo uczciwie pracuje. Rozmawiałam z nim przez telefon i chcę powiedzieć, że minister Sawicki pewnie nie chciałby, żeby drugi raz taka rozmowa się odbyła" - powiedziała szefowa rządu na poniedziałkowym briefingu prasowym.
Dodała, że "po tej rozmowie minister Sawicki w sposób szczególny będzie dobierał słowa, gdy będzie mówił o trudnych sprawach". Szefowa rządu zaznaczyła przy tym, że docenia zaangażowanie Sawickiego w pracę.
W ostatnich dniach kontrowersje wzbudziła wypowiedź Sawickiego w wywiadzie dla portalu mPolska24.pl. Pytany tam, co z rolnikami, którzy za 12 groszy za kilogram w skupie muszą sprzedawać jabłka przemysłowe, odparł: "Są frajerami. Ja szanuję biznesmenów, a nie frajerów. Jeśli zaproponowaliśmy już w połowie sierpnia instrument wycofania z rynku, w którym za jabłka proponujemy 27 groszy, a frajerzy wiozą jabłka na przetwórstwo po 12-14 groszy ich wybór. Wolny kraj, demokracja".
W związku z tą wypowiedzią dymisji Sawickiego z funkcji ministra rolnictwa oczekują PiS i Twój Ruch. Pytana o apele opozycji dotyczące odwołania Sawickiego Kopacz stwierdziła, że "to święte prawo opozycji". Dopytywana czy zamierza bronić szefa resortu rolnictwa, podkreśliła, że stara się być obiektywna.
"Nie jestem tą, która gani, ani też tą, która staje w obronie. Jeśli ktokolwiek się broni, to swoją działalnością. A tą działalnością obroni się Sawicki i to jest jego aktywność zarówno w Brukseli, jak i również na spotkaniach z rolnikami" - powiedziała premier.
Sam Sawicki mówił w weekend, że apelując do rolników na różne sposoby i chcąc ich obudzić, czasem trzeba użyć mocnych słów. "Jeśli oczywiście rolników uraziłem, to przepraszam, ale jak obudzić rolników, żeby sami nie uczestniczyli w psuciu sobie rynku" - powiedział minister.
Z kolei wicepremier, szef PSL Janusz Piechociński podkreślał w poniedziałek, że określenie użyte przez Sawickiego było niefortunne, ale - dodał - wyrwane z kontekstu. „Marek Sawicki popełnił błąd, wymieniając to słowo, za co przeprosił, ale na pewno nie było intencją człowieka, który z dziada pradziada jest rolnikiem, jest doktorem nauk rolniczych, by kogokolwiek urazić” – zapewnił lider PSL. (PAP)