Już za kilka tygodni rolnicy będą mogli rozpocząć wiosenne nawożenie upraw. Wielu z nich czeka jednak z zakupem nawozów w nadziei na niższe ceny. Minister rolnictwa Henryk Kowalczyk wielokrotnie obiecywał przecież, że ceny nawozów azotowych będą oscylowały maksymalnie wokół 3500-4000 zł.
Kowalczyk: będą regulacje ograniczające ceny nawozów na wyjściu z fabryki
Czy tak się stanie? Dziś w radiu ZET minister Kowalczyk poinformował, że rząd pracuje nad uruchomieniem mechanizmu ograniczającego ceny nawozów.
- Będą regulacje i próba ograniczenia cen nawozów na wyjściu z fabryki – powiedział minister.
Dodał, że Komisja Europejska wydała komunikat, który pozwala na pokrywanie strat producentom nawozów w sytuacji jakiegoś gwałtownego wzrostu cen energii - w tym przypadku chodzi o gaz.
- My z tego mechanizmu będziemy chcieli skorzystać i tym sposobem utrzymywać na akceptowalnym poziomie ceny nawozów - poinformował Kowalczyk.
Zaznaczył, że taki mechanizm jest przygotowywany.
- To będzie decyzja najbliższych dni – mniej więcej dwa tygodnie. To okres, w którym powinny być już jakieś rozwiązania - wyjaśnił.
Jakie działania proponuje UE, by obniżyć ceny nawozów?
W związku z wysokimi cenami nawozów pod koniec ubiegłego roku Komisja Europejska zaproponowała przyznanie pomocy publicznej producentom nawozów w wysokości do 150 mln euro.
KE zaproponowała także możliwość sprzedaży tańszych nawozów przez państwo. Chodzi o to, by instytucje publiczne w poszczególnych krajach kupowały nawozy od producentów i sprzedawały je rolnikom po niższej cenie.
- To jest bardzo interesująca opcja i warto, by państwa członkowskie ją rozważyły. Zaznaczam, że jeśli produkty będą oferowane po niższych cenach, to wtedy będzie się to klasyfikowało jako pomoc publiczna - zaznaczył unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski.
Jest problem z zakupem nawozów w KGS
Polski rząd poniekąd skorzystał z tej możliwości i uruchomił Punkty Sprzedaży Detalicznej w Krajowej Grupie Spożywczej. Ten państwowy holding jest od połowy 2022 roku oficjalnym dystrybutorem największych producentów nawozów - Grupy Azoty i Anwilu.
Niestety, okazuje, że 10 punktów, które w KGS sprzedaje obecnie nawozy to za mało, bo kupno w tych placówkach to nie lada wyczyn. Od kilku dni do redakcji Tygodnika Poradnika Rolniczego zgłaszają się rolnicy, którzy twierdzą, że są bardzo duże problemy z dodzwonieniem się do punktów dystrybucyjnych i ze złożeniem zamówienia.
– Dzwonię już od tygodnia do każdego z trzech punktów w woj. kujawsko-pomorskim i ani razu nikt nigdzie nie odebrał telefonu. A chciałem zamówić nawozy, i to nie jakąś mniejszą ilość, tylko ilości całosamochodowe. Wpadliśmy na pomysł z sąsiadami, że wspólnie kupimy 24 tony. No i teraz zostaliśmy na lodzie. Nie będzie chyba wyjścia, tylko trzeba będzie jechać osobiście do któregoś z punktów w naszym województwie. Tylko, że to strata czasu i pieniędzy na paliwo – mówi rolnik z Kujaw. O tym problemie pisaliśmy TUTAJ.
oprac. Kamila Szałaj, fot. MRiRW