Media grzmią, że była to najgorsza aukcja od 2005 roku. Sypią się więc polityczne dymisje. Zaś politycy Platformy Obywatelskiej chcą, aby przebiegiem aukcji zainteresowała się prokuratura. Tylko patrzeć jak nad nią pochyli się Sejm i Senat i odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie rządu z udziałem prezydenta. Niewykluczone także, że dojdzie do ogłoszenia żałoby narodowej. No cóż, trzeba przyznać, że taka troska o polskie rolnictwo ma nie tylko przerażający, ale i śmieszny wymiar. Wszak już za kilka dni ci sami politycy będą masowo uczestniczyli w dożynkach, które są zwieńczeniem nie tylko ciężkiej pracy, ale też ciężkich żniw, których plon – także ten pieniężny
Ofiarą tej polityki są nade wszystko polscy rolnicy. Trudno sobie wyobrazić, żeby konsekwencje ponosił farmer francuski. Pszenica dojeżdża do Hrubieszowa i tutaj zostanie i nie ma opcji, aby dotarła do Paryża. Pierwsza „wanna” z ukraińskim ziarnem może wjechałaby do Francji, ale drugą tamtejsi związkowcy wysypaliby na granicy. I nikogo znad Sekwany by to nie zgorszyło.
Pamiętajmy, że pszenica na ukraińskich czarnoziemach lepiej plonuje. Poza tym do jej uprawy są stosowane środki ochrony roślin zakazane w Unii Europejskiej z racji tego, że są niebezpieczne dla środowiska i ludzkiego zdrowia. Są to tańsze środki, które pozwalają obniżyć i tak niższe niż w Unii koszty produkcji ziarna. Trzeba pamiętać, że strona ukraińska odwdzięcza się nam za ten bezcłowy import zbóż i rzepaku, lokowany głównie na polskim rynku, i nie kupuje od nas wieprzowiny, bo wymówką tutaj jest jakoby ASF. A to są argumenty, których źródłem jest rosyjska weterynaria, które to strona ukraińska powiela bezkrytycznie. No cóż, takie świństwa są zagrożeniem dla polskiej produkcji wieprzowiny.
Jak rozwiązać problem z ASF?
Naszym zdaniem, jest jedno rozwiązanie: dziki powinny dojechać do Berlina i Kopenhagi, wówczas Bruksela na serio zajmie się tym problemem.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kurczycki