Może rozsądna interwencja państwa, które wsparłoby wówczas rolników, pozwoliłaby zmniejszyć nieco dzisiejsze straty. Producenci ziemniaków, buraków ćwikłowych, cebuli i legendarnej już pietruszki (korzeniowej), mieliby pieniądze na inwestycje w sztuczne nawadnianie. A tak, wieloletnia stagnacja sprawiła, że o taki rozwój było trudno.
Andrzej Lepper bodajże po suszy w 2003 r. mówił, że odpowiedzialność za jej skutki ponosi Balcerowicz (choć nie był on wówczas w rządzie), bo gdyby nie jego polityka, rolnictwo byłoby w lepszej kondycji i lżej zniosłoby suszę. Wówczas warszawskie salony Leppera wyśmiewały. Dziś, spokojnie i bez emocji można powiedzieć, że świętej pamięci Lepper miał rację. Z nadzieją przyjmujemy więc program wsparcia małej retencji i prosimy o więcej, także jeśli chodzi o dużą retencję. Zmieniający się klimat sprawia, że powinniśmy się przygotowywać do funkcjonowania w warunkach klimatu suchego o znacznie mniejszej ilości opadów. Jeśli zbierzemy wodę z zimowych roztopów i wiosennych opadów, to nie zagrozi nam powódź, a kiedy wody zacznie brakować, to będziemy mogli wykorzystać tę, którą zebraliśmy. Znacznie mniej wydamy też na pomoc suszową.