– W 2011 roku, kiedy wielu rolników powiększało areał swoich gospodarstw, zaczęły krążyć w rejonie firmy proponujące sprzedaż oleju napędowego po cenach hurtowych. Zapewniony był transport, oszczędność czasu i pieniędzy. W sezonie żniwnym na wszystkie pojazdy rolnicze kupuję około 1000 litrów paliwa na 1–2 dni – mówi Zbigniew Godzieba z Gronowa (gmina Lubomino), który prowadzi 170-hektarowe gospodarstwo i ma 140 krów. – Współpracę z dwiema spółkami z Olsztyna rozpocząłem w 2011 roku. Myślałem, że mają wszystkie potrzebne dokumenty i zezwolenia. Sprawdzałem obie firmy w internecie. Przywoziły paliwo w terminie i sprzedawały taniej niż na stacjach paliw. Okazało się, że nie odprowadzały akcyzy i opłaty paliwowej. Teraz tym obowiązkiem obciążono rolników – ostatnich nabywców paliwa.
Okazało się, że w okresie kiedy Zbigniew Godzieba kupował olej napędowy od podejrzanych spółek, nie miały one żadnej bazy ani taboru umożliwiającego obrót paliwami, nie miały siedziby, nie posiadały koncesji na obrót paliwami, nie były zarejestrowanym podatnikiem podatku akcyzowego. W maju 2015 r. naczelnik Urzędu Skarbowego w Olsztynie wezwał dostawcę paliw do złożenia wyjaśnień. Wezwanie wróciło z adnotacją „Nie podjęto awizowanej przesyłki”. Okazało się, że od grudnia 2014 r. działalność spółki jest zawieszona i pod wskazanym adresem firma nie istnieje. Pomimo interwencji Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie nie ustalono miejsca pobytu zarządzających firmą. Podobnie rzecz się miała w przypadku drugiej spółki.
Marek Samsel z Różyna, właściciel 100 ha i 60 krów, wezwanie do złożenia pisemnych wyjaśnień otrzymał z Urzędu Celnego w Olsztynie w lipcu 2016 r. Miał m.in. podać okoliczności współpracy z czterema firmami, podać imiona i nazwiska oraz numery telefonów właścicieli firm, pracowników, kierowców, przekazać kopie certyfikatów lub świadectw jakości zakupionych paliw napędowych.
– Już pod koniec 2013 roku niektóre firmy po moich telefonach stwierdziły, że na razie nie mogą dostarczyć paliwa i współpraca z nimi się skończyła – mówi. – Wcześniej płaciliśmy gotówką i dostawaliśmy faktury. Kiedy w 2014 roku przesłuchiwało nas Centralne Biuro Śledcze w charakterze świadków, nie wiedzieliśmy jeszcze, że będziemy ponosić odpowiedzialność finansową za ten proceder, nie śniło się nam, jakie konsekwencje poniesiemy. Jeszcze nie mam tego na piśmie, ale wiem, że będę musiał zapłacić około 40 tys. zł.
Wirtualne biura i firmy
Jarosław Łosiewicz ze wsi Rogiedle uprawia 60 ha i zajmuje się produkcją bydła opasowego. Po kontroli Urzędu Celnego w Olsztynie w październiku 2015 roku okazało się, że ma zapłacić podatek akcyzowy – 22 tys. zł. Pan Jarosław paliwo kupował od jednej ze spółek, która zaopatrywała również Zbigniewa Godziebę. Współpraca z firmą zaczęła się od wizyty jej przedstawiciela z korzystną ofertą.
W kwietniu ub.r. naczelnik UC w Olsztynie stwierdził, że wystawcy faktur to tzw. słupy, a Jarosław Łosiewicz, kupując paliwo, powinien we własnym interesie sprawdzić rzetelność podmiotu, od którego go nabywał.
Andrzej Ciężki ze wsi Zagony zapłacił 30 tys. zł akcyzy i opłaty paliwowej. Uprawia ponad 150 ha, ma 100 krów.
– Firmy, które kręciły się w tym rejonie, polowały na duże gospodarstwa. Ma się winnych, a ściga niewinnych – stwierdza. – Płacimy, bo zjadłyby nas odsetki albo zlicytowali komornicy. Urząd Celny zarzuca nam, że nie dochowaliśmy staranności w sprawdzeniu kontrahentów, a gdzie w tym wszystkim jest państwo? Czy ono nie ma żadnych obowiązków?
Andrzej Ciężki współpracę z nieuczciwym dostawcą paliw rozpoczął w 2011 r., a zakończył w 2014. Napisał, że za paliwo płacił gotówką, a faktury VAT otrzymywał od kierowcy cysterny. Okazało się, że były to tzw. puste faktury, a więc spółka nie była rzeczywistym sprzedawcą oleju napędowego. Podobnie było w przypadku kolejnej firmy. Fikcyjna siedziba, nieodbierana korespondencja, milczące telefony.
Grzegorz Twardowski z Rogóża (gmina Lidzbark Warmiński) współpracował z dwiema spółkami. Teraz ma zapłacić 18 tys. zł akcyzy i 1100 zł opłaty paliwowej. Stwierdził, że miał wiele telefonów, a przy wyborze oferty kierował się niższą ceną pd tej na stacjach paliw. Co dla niego ważne, koszty transportu wliczone były w cenę oleju napędowego. Nie sprawdzał wiarygodności dostawcy paliwa ani źródła jego pochodzenia. Potem okazało się, że jedna z firm miała koncesję na obrót paliwami, którą Urząd Regulacji Energetyki cofnął. Prezes spółki, a następnie jej likwidator był i jest nieuchwytny.
Sami sobie winni?
Przykłady oszukanych rolników można by mnożyć w nieskończoność. To m.in. Bogusław Skoczeń ze wsi Rogiedle, u którego UC przeprowadził kontrolę w listopadzie 2015 r., bo kupował paliwo w dwóch firmach. Rafał Kurantowicz z Bzowca, właściciel 111 ha, miał do czynienia z tymi samymi dostawcami. Nie sprawdził ich wiarygodności. Obie się ulotniły.
W jaki sposób rolnicy mogą uniknąć sytuacji, o których była mowa? Jak sprawdzić wiarygodność firmy, która sprzedaje paliwo?
– To nie jest łatwe – odpowiada Jarosław Mackiewicz z Izby Celnej w Warszawie. – Nie ma bazy ogólnokrajowej, żeby można było chociażby w internecie sprawdzić, czy ktoś wpłacił akcyzę, nawet jeśli firma ma dokumenty rejestracyjne. Trudno jednak sprawdzić, czy od danej partii paliwa został opłacony podatek akcyzowy w należytej wysokości, bo chociaż podmiot jest zarejestrowanym podatnikiem, dopiero kontrola podatkowa mogłaby wykazać, czy faktycznie tak się stało. Dla rolnika uzyskanie takiej informacji jest niemożliwe. Podejrzenie powinna budzić niska cena paliwa.
Joanna Zwolińska