Powalone drzewa zatarasowały m.in. przejazd na drodze krajowej nr 65 z Białegostoku w kierunku Bobrownik. Ranne zostały 2 osoby. W Supraślu drzewo spadło na około 50-letniego mężczyznę, który został odwieziony do szpitala. W trakcie usuwania skutków nawałnicy urazów doznało 2 strażaków.
W ocenie mł. bryg. Marcina Janowskiego z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku, na przestrzeni ostatnich kilku lat była to jedna z najbardziej gwałtownych burz. Wstępne szacunki strat w przypadkach, w których interweniowali strażacy, sięgają 1,5 mln zł, ale ostateczny bilans szkód okaże się na pewno o wiele wyższy.
Przy usuwaniu szkód w lasach we wszystkich nadleśnictwach pracują cały czas leśnicy. Efekt wichury, to blisko 600 tysięcy metrów sześciennych powalonych drzew. Największe zniszczenia wystąpiły na terenie Puszczy Knyszyńskiej. Prace w lesie i połamane drzewa stwarzają zagrożenie dla osób poruszających się po tym terenie. Z związku z tym wprowadzono zakaz wstępu do lasu w Nadleśnictwie Łomża, Żednia, Supraśl, Czarna Białostocka i Krynki. W lasach prywatnych do uprzątnięcia uszkodzonych drzew i zalegalizowania drewna zobowiązani są właściciele.
Po nawałnicy prądu nie miało prawie 100 tysięcy osób. Naprawianiem uszkodzonych linii energetycznych zajmowało się 150 ekip. Nie wszystkie awarie udało się jednak szybko usunąć. Jeszcze przez 5 dni po nawałnicy prądu nie mieli mieszkańcy wsi: Zajezierce, Bobrowa oraz Kaniuk niedaleko Bielska Podlaskiego. Jak podkreśla Agnieszka Tyszkiewicz z PGE Dystrybucja, ostatnio takie zniszczenia linii energetycznych na terenie województwa podlaskiego wystąpiły podczas zimy 40 lat temu.
Alicja Moroz