Ubój świń na potrzeby własne funkcjonuje od czasu, gdy człowiek udomowił dziki i zajął się hodowlą. Tuczniki ubijają zarówno hodowcy, jak i klienci tzw. konsumenci końcowi. Według przepisów „Zasad Wzajemnej Zgodności” mięso od takich sztuk nie może być wprowadzane do obrotu rynkowego. To jest przestępstwo i odpowiednie służby kontrolując targowiska mam nadzieję, że skutecznie je zwalczają (choć mam wątpliwości, czy to jest prawda). Postulując ubój na potrzeby własne w rzeźniach NIK chyba kpi. Najbliższa rzeźnia jest oddalona od nas o 60 km, pod warunkiem, że zechce usługowo ubijać. Jeżeli ktoś myśli, że w rzeźniach ubija się humanitarnie, a poza nimi szlachtuje się zwierzęta tępym kozikiem, to nie wie o czym mówi.
Żaden hodowca nie dopuści, aby jego zwierzę było źle ubite nie tylko ze względów humanitarnych, ale również ze względu na jakość mięsa i ewentualne uszkodzenie tuszy. W interesie klienta jest wynajęcie dobrego, sprawnego rzeźnika, a ci są, bo pozostali po upadłych rzeźniach i chętnie świadczą potrzebne usługi. Jeśli chodzi o warunki higieniczne, to każdy, kto produkuje w brudzie, nie będzie jadł ani mięsa, ani wyrobów, gdyż wszystko ulegnie szybkiemu zepsuciu.
Moim zdaniem, obywatel ma prawo zjeść tyle piasku i brudu ile chce, i prawodawcy nic do tego, dopóki swój brud je sam, a nie sprzedaje go innym. To samo dotyczy badania mięsa. Obywatel nabywający tucznika na własne potrzeby, podobnie jak grzybiarz, musi mieć możliwość, i ma, ale nie obowiązek badania mięsa. Jeśli chce jeść mięso niezbadane, podobnie jak grzybiarz grzyby, to jego problem. Nie można wolnym ludziom, dopóki nie krzywdzą innych, narzucać nadmiaru obowiązków, a potem dziwić się, że starają się je ominąć. Uważam, że zarzuty NIK pod adresem Inspekcji Weterynaryjnej są co najmniej chybione. Weterynarze są dobrze przygotowani do działań kontrolnych i w miarę potrzeb oraz zgodnie z obowiązującymi przepisami przeprowadzają je. Zauważam, że nie tylko my rolnicy, ale teraz i IW znalazła się na politycznym celowniku. To prawda, że wieś zagłosowała na PiS i teraz każdy powód i sposób jest dobry, aby inne opcje nam dokuczyły. Napuszczanie Inspekcji Weterynaryjnej na rolników – hodowców jest wielkim błędem, gdyż współpraca między nami musi być oparta na wzajemnym zaufaniu, aby przynosiła pożądane efekty.
Działania NIK-u pięknie wpisują się w próby całkowitego zakazu uboju świń na potrzeby własne. Mając na uwadze ciągłe wahania na rynku wieprzowiny, sprzedaż tzw. konsumentom końcowym pozwalała przetrwać małym gospodarstwom hodowlanym, a klienci mogli zaopatrzyć się w dobry, polski żywiec. Teraz wszystko zmierza w kierunku likwidacji małych hodowli i wspierania wielkich sieci handlowych.
Na koniec pozwolę sobie wyrazić nadzieję, być może płonną, że ministerstwo rolnictwa, również krytykowane w raporcie NIK za opieszałość, odłoży go do szuflady i szczelnie zamknie.
Z poważaniem stała czytelniczka
Szanowna Redakcjo,