Szanowna Redakcjo!
Nawiązując do artykułu „Mniejsze zło”, chciałem też wyrazić swoją opinię. Otóż uważam, że słowa „minister Marek Sawicki był najgorszym ministrem” są niesprawiedliwe i krzywdzące. Resort rolnictwa nie jest resortem łatwym. Trudno, aby wszystkie decyzje były takie jak byśmy chcieli. Ale w historii mieliśmy już takich ministrów, którzy twierdzili, że można mieć 2 samochody, ale nie można zjeść 2 kotletów lub że rząd potrafi się sam wyżywić. Prawda, że „frajerzy” nie byli potrzebni, ale nie słowa są ważne, lecz fakty. To za „rządów” Sawickiego mieliśmy najwyższą cenę mleka w historii 2,28 zł za litr, ceny zbóż dochodzące do 100 zł za kwintal, bydło około 8 zł za kg (przesyłam odpisy faktur).
W tym też okresie, pierwszy raz w życiu otrzymałem pomoc suszową prawie 3000 zł. To minister Sawicki proponował przeznaczyć pieniądze wyrzucone w „błoto referendum” na pomoc suszową. Prawie dwa razy otrzymałem pomoc dla producentów mleka. Piszę prawie, bo drugi raz miała być wypłacona w grudniu, ale zmienił się rząd i teraz nic nie wiadomo, kiedy i ile. Miało być 1,5 grosza do litra teraz mówi się o około 1 gr.
A teraz na temat obecnego Krzysztofa Jurgiela. To między innymi jego głosem mieliśmy zakaz uboju rytualnego. Straciłem na nim około 20 000 zł. Jako były minister rolnictwa powinien głosować inaczej, a nie dla polityki narazić nas na takie straty. Pomimo przywrócenia tego uboju (też duża zasługa p. Sawickiego) ceny już nigdy nie wróciły do tamtego poziomu.
Prawda, pan Jurgiel podniósł zwrot akcyzy za paliwo o 5 gr. W moim gospodarstwie jest to 100 zł. Z obietnic przedwyborczych o wyrównaniu dopłat bezpośrednich, likwidacji kar za nadprodukcję mleka, za załatwienie sprawy ASF i dzików, jak dotychczas nic nie wyszło i czas pokaże, że nic nie wyjdzie.
Rolnik z woj. podlaskiego
W „Tygodniku Poradniku Rolniczym” nr 7 z dnia 14 luty 2016 r. w artykule „Mniejsze zło” redaktorów naczelnych przeczytałem, że do redakcji zadzwonił rolnik z okolic Sokołowa Podlaskiego z żalem, że Tygodnik, a konkretnie jego redaktorzy naczelni Krzysztof Wróblewski i Paweł Kuroczycki, tak mocno i bezzasadnie krytykowali i krytykują byłego ministra rolnictwa pana Marka Sawickiego, a powinni już krytykować i stawiać zarzuty obecnemu ministrowi Krzysztofowi Jurgielowi.
Moim zdaniem, obecnemu ministrowi rolnictwa nie ma co zarzucać, a więc nie można stosować również krytyki, bo na razie naprawia on błędy popełnione właśnie przez swojego poprzednika – ministra Sawickiego.
Zaś, co się tyczy krytyki przez „Tygodnik” ministra Sawickiego, to była ona ze wszech miar słuszna, bowiem mimo tego, że w przeszłości był on wójtem gminy i mieszka, a przynajmniej mieszkał na wsi, to problemów występujących w rolnictwie i przemyśle rolno-spożywczym oraz samej wsi nie czuł.
Do błędów, jakie popełnił minister Sawicki należy zaliczyć ustawę z dnia 22.06.2015 r. o Gospodarowaniu Nieruchomościami Rolnymi Skarbu Państwa. Ustawa ta została opracowana przez PSL przy wyraźnym zaangażowaniu ministra Sawickiego. Rozwiązania zawarte w tej ustawie miały pomóc PSL-owi w wyborach do sejmu, a tym czasem stało się niespodziewanie inaczej, bowiem mało brakowało, aby PSL nie weszło do sejmu.
Pan minister Sawicki był apodyktyczny, nie liczył się z opinią organizacji rolniczych. Poważnym błędem ministra Sawickiego było minimalizowanie, a nawet negowanie skutków suszy, jaka miała miejsce w 2015 r., której skutki odczuwają rolnicy jeszcze obecnie, a przypuszczam, iż większość gospodarstw będzie te skutki odczuwać aż do żniw.
Minister Sawicki nie doceniał gospodarstw wielkoobszarowych, nawet państwowych i do pewnego stopnia je ekonomicznie osłabiał. Popełnił on też karygodny błąd przy podziale dopłat bezpośrednich na 2015 r. Zabrał środki pieniężne gospodarstwom towarowym (wielkoobszarowym) preferując w dopłatach gospodarstwa małoobszarowe, a dobitnym przykładem tego jest dopłata do kóz, przecież koza to synonim biedy. Tu powinno się stosować dopłaty socjalne dla tych gospodarstw. Minister Sawicki wystąpił tu w roli „Janosika”.
Błędem ministra Sawickiego było również rozłożenie dopłat bezpośrednich za 2015 rok na dwie raty, bo to miało rolnikom poprawić płynność finansową, a w rzeczywistości ją pogorszyło, bowiem rolnicy o większych obszarach gospodarstwa we wrześniu i październiku otrzymali 20–24% dopłaty, a na pozostałą kwotę mogą liczyć dopiero w czerwcu 2016 r., górę tu wzięły względy polityczne, a nie organizacyjno-ekonomiczne.
Wymieniłem tu tylko niektóre negatywne problemy, które należy przypisać byłemu ministrowi rolnictwa, Panu Markowi Sawickiemu.
Uważam, iż krytyka ministra Sawickiego przez redaktorów naczelnych „Tygodnika” była merytorycznie zasadna.
W okresie pełnienia funkcji ministra rolnictwa przez pana Marka Sawickiego nie można się dopatrzeć większych pozytywnych rozwiązań dla rolnictwa i przemysłu rolno-spożywczego. Historia nie zapisze go pozytywnie. Przypuszczać należy, iż rolnik broniący ministra Sawickiego nie przeanalizował dogłębnie jego działalności na tym stanowisku. W tym przypadku emocje wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem i obiektywizmem.
Stały czytelnik „Tygodnika Poradnika Rolniczego”