Niesamowitym brakiem pamięci cechuje się prezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej. Prezes zapomina, że kryteria, które obowiązywały w kwietniowych przetargach zostały uzgodnione przez zarząd ZIR z poprzednim prezesem Agencji Nieruchomości Rolnych, Leszkiem Świętochowskim. Te uzgodnienia były przez ZIR uznane jako wielki sukces zachodniopomorskich rolników, co izba podkreślała na każdym z organizowanych przez siebie zebrań. Nie jest prawdą że: „Kryteria, które zmieniono na potrzebę wiosennych przetargów, nie poprawiły struktury agrarnej naszych gruntów”. Nie prawdą jest, że kryteria zmieniono. One zostały podtrzymane. Nie prawdą jest, że nie poprawiły struktury agrarnej naszych gruntów, gdyż poprawiły.
Jako jeden z uczestników Rady Społecznej chciałbym prezesowi przypomnieć (być może zapomniał), że były spotkania, na których nie było żadnego przedstawiciela zarządu ZIR. Było spotkanie, na które przybył tylko przedstawiciel zarządu w osobie dyrektora biura, w celu odczytania pisma, które prezes izby kieruje do przedstawicieli Rady Społecznej. Z pisma wynikało, że zarząd ZIR nie widzi potrzeby spotykania się z innymi przedstawicielami organizacji rolniczych, gdyż oni nie są partnerami do dyskusji dla izby. Głównym zarzutem jest brak konsultacji ze środowiskiem rolniczym. Chciałbym zobaczyć jakiś namacalny dowód konsultacji ZIR ze środowiskiem rolniczym, gdyż uczestniczę dość aktywnie w tym zakresie, bywam na organizowanych przez izbę spotkaniach, nie tylko we własnym powiecie. Na przykład, przed ostatnim posiedzeniem Rady Społecznej nie było w izbach takich dyskusji. Podczas ostatniego posiedzenia Rady Społecznej w lipcu 2016 r., po kilku nieobecnościach pojawili się przedstawiciele ZIR.
Ustalone na wcześniejszych posiedzeniach rady, nowe kryteria i uwagi zostały zmienione poprzez upór prezesa Sierpińskiego. I tak zmieniono, np. ustalenia dotyczące odległości oferowanej działki od gospodarstwa oferenta. Zaproponowano mierzenie odległości od najbliżej wysuniętej granicy działki, w skład której wchodzą UR wchodzące w skład gospodarstwa oferenta uczestniczącego w przetargu do najbliższej granicy działki wystawionej do przetargu. Ten sposób liczenia premiuje rolników dużych, posiadających grunty rozproszone, często w kilku gminach. Wcześniej ustalono liczenie odległości od siedziby gospodarstwa rolnika, po interwencji prezesa ZIR zmieniono to kryterium na odległość od najbardziej oddalonego pola rolnika.
Ta zmiana powoduje np. w części koszalińskiej województwa wiele problemów. Mamy w tej części wielu rolników/nierolników. Zmiana siedziby na działkę rolną naszym zdaniem mocno rozszerza grono osób, które mają prawo brać udział w przetargu ograniczonym.
W dalszej części wypowiedzi prezes zaznacza, że rolnik „miał 5 ha, wydzierżawił 90 ha. Przecież to jest niemożliwe...”.
Prezesie, jakiś czas temu, kiedy zarząd ZIR twierdził, że w obrocie ziemią nie ma problemów, ja gospodarowałem na powierzchni 4 ha, posiadając w tym czasie 80 krów dojnych. Niemożliwe, ale realne.
Na kolanach prosiliśmy Agencję o dzierżawy. Słyszeliśmy, że jest to niemożliwe. A w tym samym czasie prezes naszej izby uhonorował Agencję tytułem „Firma przyjazna rolnikowi”. Możliwe? Nie przypominam sobie żadnego spotkania organizowanego przez szczecinecką radę powiatową ZIR, na której był prezes. Być może znajomość własnego środowiska nie jest mocną stroną prezesa izby, ale MOŻNA wykarmić 80 krów na 4 ha. Ot, taka rzeczywistość zachodniopomorska. Ale wtedy twierdził prezes, że nie ma problemów z obrotem ziemią. A były szanowny prezesie.
Cieszy mnie, że prezes ZIR jest za regionalizacją obrotu ziemią, gdyż zachodniopomorskie jest inne niż pozostałe województwa. Cieszy mnie chęć pomocy gospodarstwom towarowym, lecz w konstytucji jest zapis o gospodarstwach rodzinnych.
Nie cieszy mnie natomiast krótka pamięć szefa wojewódzkich struktur izby rolniczej. W żaden sposób nie zakładam, że prezes mija się z prawdą, zakładam, że mógł prezes po prostu zapomnieć o wcześniejszych ustaleniach ZIR-u z prezesem Świętochowskim.
W głównej części artykułu Pani dr Magdaleny Szymańskiej jest wypowiedź jednego z rolników o braku wiedzy na temat przetargów: „Nie przyszło nam do głowy, że można złożyć oferty na wszystkie działki wystawione do dzierżawy.”
Zdaniem prezesa Sierpińskiego, izba ma monopol do reprezentowania rolników. Nie wiem czy na terenie Berkanowa występują inne organizacje rolnicze, ale na pewno są struktury powiatowe izby. A brak wiedzy rolników z zakresu działania mechanizmu przetargów ANR powinien prowadzić do zadania pytania: Czy samorząd rolniczy działa na zasadach przymusu? Szczególnie kiedy kwestia obrotu zachodniopomorską ziemią przez 4 ostatnie lata dotarła aż do Warszawy.
Ma Pan rację prezesie Sierpiński, nie możemy się oszukiwać.
Z wyrazami szacunku
Emil Mieczaj
rolnik z powiatu szczecineckiego