W Polsce problem 10 razy większy niż u Belgów, a szczepionka na ASF będzie… za 10 lat
Gdy ASF w ubiegłym roku pojawił się w południowej Belgii, za zainfekowany uznano teren o powierzchni około 500 kilometrów kwadratowych, czyli 10 razy mniejszy niż ten, z którym mamy do czynienia w zachodniej części Polski. Można więc powiedzieć, że i problem jest 10 razy większy. Z Belgii do Niemiec również było około 40 km w linii prostej, ale przez tereny poprzecinane kilkoma autostradami biegnącymi z północy na południe.
Dziś zdaje się, że jedynym ratunkiem będzie szczepionka – dla dzików i świń. Na razie instytuty w wielu krajach na kilku kontynentach usilnie nad nią pracują i zapewniają, że pojawi się najwcześniej za 10 lat. Czy skoordynowanie tych prac przez Unię Europejską nie jest możliwe? Panie komisarzu Wojciechowski! Jest referencyjne laboratorium zajmujące się ASF w Hiszpanii, są firmy farmaceutyczne, wydziały weterynarii i laboratoria wirusologiczne we wszystkich krajach UE. Zapewne i Wielka Brytania dałaby się do takiej współpracy bez problemu namówić. Naszym zdaniem, UE musi koordynować nie tylko walkę z chorobą, ale i poszukiwanie szczepionki. W końcu od czego ta Bruksela jest?!
Duńczycy i aplikacja dla 40 dzików
Niestety, szczepionki na razie nie ma i musimy sobie radzić najlepiej jak umiemy. Duńczycy (zniszczyli już co najmniej 12 martwych dzików, które wypłynęły na ich wybrzeżu) przygotowali aplikację na smartfon, która pozwala zrobić padłemu dzikowi zdjęcie, zlokalizować go i wysłać o tym informację do odpowiednich służb. A swoją populację dzików oceniają na 40 sztuk.
Natomiast Niemcy zalecają m.in. swoim myśliwym dezynfekcję odzieży w… domowych piekarnikach.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki
redaktorzy naczelni "Tygodnika Poradnika Rolniczego"
(fot. Unsplash)