W gminach Dołhobyczów, Telatyn i okolicznych, dominują uprawy rzepaku, pszenicy i buraków. Ziemie są tu bardzo dobre, a rolnicy dbają o rośliny. Od lat kupują środki do produkcji u tych samych dystrybutorów. Do tej pory nie było żadnych problemów, również z innymi preparatami spółki ADAMA. Kłopoty zaczęły się w tym roku.
Witold Jastrzębski z Oszczowa (gm. Dołhobyczów) w tym roku z 17 ha 5 ha obsiał rzepakiem ozimym. Zaopatruje się w firmie „Fast-Chem” w Mirczach. Mirador Forte kupił w połowie marca br.
– Zabieg przeprowadziłem w połowie maja, dokładnie wtedy, kiedy zaczynają opadać pierwsze płatki kwiatów i jest termin opryskiwania roślin preparatem grzybobójczym – mówi. – Po kilku dniach zauważyłem, że dzieje się coś niedobrego – kwiaty zbrązowiały, rzepak zaczął ginąć. Zrobiłem zdjęcia plantacji i zgłosiłem to do firmy ADAMA. Dostałem druk zgłoszenia reklamacyjnego, wypełniłem go i wysłałem. Dołączyłem zaświadczenie o skończonym przeze mnie kursie, który upoważnia mnie do wykonywania zabiegów oprysku, potwierdzenie sprawności opryskiwacza, kserokopię książeczki, gdzie zapisane są terminy i ilości stosowanych środków. Poinformowałem producenta, że łącznie z Mirador Forte zastosowałem środek owadobójczy, co jest dopuszczalne, gdyż na ulotce nie ma informacji, że jest to niewskazane.
Na początku czerwca spółka ADAMA informuje Witolda Jastrzębskiego, że jego reklamacja została odrzucona. W uzasadnieniu napisała, że przed wprowadzeniem do obrotu handlowego zostały przeprowadzone analizy jakości produktu i nie stwierdzono jego złej jakości. Poinformowała też rolnika, że ADAMA nie rekomenduje mieszanin zbiornikowych z produktem Mirador Forte, że może być on stosowany tylko zgodnie z treścią etykiety. Inne stosowanie nie może stanowić podstawy do kierowania roszczeń reklamacyjnych wobec producenta środka.
– Nigdzie na etykiecie nie ma informacji o mieszaninach – podkreśla Witold Jastrzębski.
Mirador w połączeniu
– Wcześniej nie miałem problemów z innymi środkami firmy ADAMA – stwierdza Andrzej Rybak z Poturzyna (gm. Telatyn). Z 50 ha upraw na rzepak ozimy przeznaczył 20 ha. W kwietniu br. po raz pierwszy kupił preparat Mirador Forte, opryskał nim rośliny 10 maja, łącząc go ze środkiem owadobójczym i odżywką.
– Doradca z „Agro-Ters” w Hrubieszowie, gdzie kupowałem Mirador Forte, powiedział, że mogę połączyć te preparaty – mówi. – Jednak po 5 dniach kwiat zaczął usychać, na liściach pojawiły się białe plamy, łuszczyny były popalone, skręcone, odpadały. Na polu byli przedstawiciele różnych firm produkujących środki chemiczne, zrobili zdjęcia, a od spółki ADAMA dostałem zgłoszenie reklamacyjne, takie jak Witold. Wypełnione wysłałem 24 maja dołączając atest opryskiwacza, ewidencję zabiegów, dowód zakupu preparatu i zdjęcie opakowania po produkcie.
Zgłoszenie reklamacyjne wymaga podania bardzo drobiazgowych informacji – na temat gęstości wysiewu ziarna, terminu siewu, przedplonu, innych stosowanych środkach, dawce preparatu, terminu wykonania zabiegu, temperatury powietrza w czasie zabiegu i 3 dni po, prędkości wiatru, opadów, typu opryskiwacza i jego przygotowania, daty i numer atestu opryskiwacza, nazwy i adresu firmy, które wydała atest, typu końcówek. To tylko część pytań, na które musiał odpowiedzieć rolnik.
Na początku czerwca otrzymał z firmy ADAMA pismo identyczne, jak Witold Jastrzębski – spółka nie uznaje złożonej reklamacji.
Zgodnie z zaleceniami
– Jestem ostrożny i dlatego po raz pierwszy stosując ten preparat dałem niecałe pół zalecanej dawki – mówi Marek Steciuk z Oszczowa. – Ale rzepak i tak odchorował – opadły kwiaty, zbrązowiały łuszczyny i liście.
Marek Nazar z Horoszczyc, uprawia 30 ha, a rzepakiem obsiał 4 ha. Preparat kupił w firmie „Agro-Ters” w Hrubieszowie. Podobnie jak inni, po raz pierwszy użył środka Mirador Forte.
– U mnie straty w rzepaku wyniosą tylko ok. 5%, a to dlatego, że nie zastosowałem pełnej dawki – mówi. – Nie występowałem z żadnymi roszczeniami, bo nie wierzę, że można wygrać z tak dużą firmą. Mówimy o tym po to, żeby inni rolnicy wiedzieli co się stało.
– Według wstępnych szacunków, straty w rzepaku wyniosą ok. 50% – kwiat został spalony i nie zostały wykształcone łuszczyny. Zamiast 4 ton z 1 ha zbiorę 2 tony. Ponadto środek na te 5 ha kosztował 780 zł – wylicza Witold Jastrzębski. – Dlaczego nie pobrano próbek roślin z pola i nie zbadano ich? Może to my popełniliśmy błąd, ale niech nam to udowodnią.
Andrzej Rybak ocenia, że w jego przypadku również przepadnie połowa zbiorów. Jeśli ceny będą porównywalne do roku ubiegłego, straci ok. 70 tys. zł. Za preparat zapłacił 2,5 tys. zł, a dystrybutor mówi, że nie wie co się stało. Rolnik zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie ze wskazaniami producenta środka. W przypadku Marka Steciuka straty wyniosą jakieś 15–25%. Jego gospodarstwo liczy 126 ha, z czego 36 przeznaczonych zostało na rzepak.
– Próbowałem reklamować ten środek, ale usłyszałem, że i tak mi tego nie uznają, to dałem sobie spokój. A przecież wcześniej nie miałem problemów z preparatami ADAMA – stwierdza.
Nie miał ich też Damian Kapusta z Kolonii Goszczów, który na 50-hektarowym gospodarstwie uprawia ponad 10 ha rzepaku. Mirador Forte kupił w firmie „Agro-Ters” w Hrubieszowie.
– Zastosowałem środek zgodnie z zaleceniami z tym, że trochę zmniejszyłem dawkę. Po 2–3 tygodniach skutki były podobne jak u innych rolników – opowiada. – Straty oceniam na jakieś 30–40%. Znam wielu rolników, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. Na początku czerwca złożyłem reklamację do Hrubieszowa. Zaznaczyłem, że preparatu przy opryskach nie łączyłem z żadnym innym. Czekam na odpowiedź.
– Jesteśmy tylko dystrybutorem środków do produkcji rolnej – mówi Stanisław Fabrowski z firmy „Fast-Chem” i przekazuje słuchawkę pracownikowi, który zajmuje się środkami chemicznymi.
– Doszły do nas informacje, że coś się dzieje – stwierdza Kazimierz Płaszczewski. – Trudno to skomentować, bo są rolnicy, którzy stosowali Mirador Forte i nie mieli problemów. Uważam, że w 50% zdecydowały warunki pogodowe, może po wykonaniu zabiegu. Może rolnicy nie stosowali się do zaleceń na etykiecie. Byliśmy na polach i faktycznie widoczne są oparzenia roślin. Rolnicy powinni kierować uwagi do producenta preparatu. Nie jest tak, że się nie interesujemy sprawą. Zgłosiliśmy to do firmy ADAMA i czekamy na odpowiedź.
– Wiem, że rolnicy zgłaszali problem do firmy ADAMA, nasz kolega z oddziału w Hrubieszowie był na polach, sporządzono protokoły, zrobiono zdjęcia – mówi Piotr Dżaman, dyr. handlowy „Agro-Ters” w Chełmie.
– Wcześniej rolnicy nie składali reklamacji, teraz po zastosowaniu Mirador Forte mieli zastrzeżenia, że rzepak ucierpiał – mówi Krzysztof Kowalewski z oddziału „Agro-Ters” w Hrubieszowie. – Ja mogę udzielić informacji ogólnych – podkreśla i zaczyna cytować ulotkę. W końcu stwierdza, że byli na polu i rzeczywiście jest problem. Jednak jeśli chodzi o przyczyny, trudno je wskazać.
– Według firmy ADAMA, środek jest pełnowartościowy – dodaje. – Rolnicy są innego zdania. Nam zależy na tym, żeby sprawę załatwić polubownie, chociaż nie jesteśmy stroną w konflikcie między firmą a rolnikami. Chciałam usłyszeć opinię doradcy firmy „Agro-Ters”, jednak zabroniono mu kontaktów ze mną.
Ryzyko ponosi użytkownik
Zwróciłam się do ADAMA Polska Sp. z o.o. z pytaniami dotyczącymi preparatu Mirador Forte i prośbą o komentarz. Zapytałam od kiedy środek jest sprzedawany na terenie Polski, czy wcześniej rolnicy zgłaszali uwagi dotyczące jego szkodliwego działania na uprawy rzepaku, czy przedstawiciele firmy wizytowali uprawy zgłaszane przez rolników, czy zbadano rośliny, które ucierpiały na polach?
Prosiłam, by firma ustosunkowała się do swoich twierdzeń, że szkody na polach wystąpiły, między innymi, z powodu mieszania z preparatu z innymi środkami, podczas gdy stosowano go również samodzielnie. Zaznaczyłam, że rolnicy zgłaszający szkody w rzepaku od wielu lat prowadzą gospodarstwa w sposób wzorowy, a używając środka Mirador Forte stosowali się do wszelkich zaleceń producenta. Zapytałam, jakie kroki zamierza poczynić firma w celu wyjaśnienia sprawy zwłaszcza osób, które czują się poszkodowane.
W odpowiedzi Zespół ADAMA Polska Sp. z o.o. (bez podpisu konkretnej osoby) oświadczył, że produkt Mirador Forte 160 EC został zarejestrowany w Polsce w 2014 r. Poinformował mnie o jego działaniu i zastosowaniu oraz przeprowadzeniu szeregu doświadczeń skuteczności, fitotoksyczności i wpływu na plonowanie rzepaku. Produkt został opatrzony Certyfikatem Analizy Jakości, a ADAMA Polska nie odpowiada za stosowanie produktów niezgodnie z etykietą. Ryzyko zastosowania ich w mieszaninie niezalecanej w treści etykiety, ponosi użytkownik.
Zespół dodaje, że: „na działanie stosowanego środka ma wpływ wiele czynników takich jak: przebieg pogody, stan opryskiwacza, łączne stosowanie z innymi produktami, termin stosowania, faza rozwojowa rośliny uprawnej”.
Z pisma jednoznacznie wynika, że ADAMA nie poczuwa się do jakiejkolwiek odpowiedzialności za straty w uprawach powstałe po zastosowaniu preparatu Mirador Forte.
Joanna Zwolińska
Kluczowa dla wyjaśnienia tego sporu wydaje się konieczność wykonania niezależnych badań partii środka Mirador Forte 160 EC oraz uszkodzonych roślin rzepaku. Przypomnijmy, że to nie pierwszy przypadek reklamacyjny dotyczący produktów spółki ADAMA Polska. W maju ub.r. w nr 21. „TPR” na stronie 24, pisaliśmy o reklamowanej przez naszego Czytelnika nieskuteczności herbicydu Sultan Top 500 SC. Wtedy przedstawiciel spółki ADAMA Polska po interwencji naszej redakcji zaproponował Stanisławowi Dzierżanowskiemu ze wsi Krzywanice w powiecie płockim, reklamującemu działanie środka, zwrot kosztów zakupu drugiego herbicydu i wykonanie nim następnego zabiegu odchwaszczania rzepaku. Rolnik nie przyjął tej rekompensaty i postanowił dochodzić swoich praw na drodze sądowej.
Redakcja
Odpowiada nie tylko producentW tej sprawie zastanawiające jest, dlaczego sprzedawcy preparatu Mirador Forte uważają, że to nie ich problem. Otóż w myśl przepisów Kodeksu cywilnego, nabywcy mogą także, a nawet przede wszystkim, od nich dochodzić swych praw w ramach rękojmi za wady (art. 556 k.c.). W tym przypadku mogliby żądać choćby obniżenia ceny. Oprócz rękojmi w razie wad rzeczy sprzedanej, możliwe jest też dochodzenie roszczeń przeciwko sprzedawcy na zasadach ogólnych, tj. według reguł art. 471 i następnych k.c. Oczywiście, można także wystąpić z roszczeniem o odszkodowanie do producenta lub dystrybutora środka ochrony roślin. Jeśli żąda się odszkodowania, trzeba wykazać wystąpienie szkody, jej rozmiar, wadliwość zakupionego środka ochrony roślin oraz związek przyczynowy pomiędzy doznaną szkodą, a wadliwością ww. produktu. Ten obowiązek ciąży na osobie domagającej się odszkodowania. Należy liczyć się z tym, że sprzedawca, dystrybutor lub producent środka ochrony roślin może bronić się przed odpowiedzialnością odszkodowawczą przez wykazanie, że środki ochrony roślin były niewadliwe lub, że szkoda powstała z przyczyn, za które nie ponoszą oni odpowiedzialności. Taką właśnie linię obrony przyjęła ADAMA, a spór w tej sprawie może rozstrzygnąć tylko sąd.
Alicja Moroz