Michał Kołodziejczak i AgroUnia z pomocą wiejskiej szkole
31 sierpnia, dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego, uczniowie mundurowego LO, rodzice nastolatków, którym omówiono przyjęcia do szkoły, przedstawiciele AgroUnii oraz Piotr Ikonowicz, działacz społeczny, spotkali się w Dubience. Dlaczego doszło do protestu? Okazuje się, że część z nastolatków, którzy złożyli dokumenty do I klasy tej placówki, na chwilę przed pierwszym dzwonkiem nie wiedziała, czy w ogóle, a jeśli tak, to gdzie, zacznie naukę. To dlatego, że władze pow. chełmskiego nie zgodziły się na utworzenie I klasy w liceum, a to wbrew starostwu przeprowadziło nabór.
Gdzie ja mam teraz pójść?
- W szkole w Dubience upewniłam się, że w tym roku są przyjęcia do I klasy – mówi Magdalena Soboń. – Powiedziałam córce, żeby w tej sytuacji nie składała dokumentów do innej szkoły. – Tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego dowiedziałam się, że jestem bez szkoły i mam sobie radzić sama. Gdzie mam teraz pójść? - mówi jej córka Karolina. – Podobno starostwo ma nam pomóc w znalezieniu miejsca gdzie indziej – mówi pani Magdalena. Ale ani jej ani innych rodziców takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje. Bo brak I klasy to nie jedyny problem. Nad szkołą wisi groźba likwidacji.
Jej organem założycielskim jest Starostwo Powiatowe w Chełmie. Powiat chce się szkoły pozbyć lub zamknąć. Władze starostwa twierdzą, że uczniów w liceum jest mało, poziom nauczania nie jest najwyższy i na utrzymanie placówki powiatu nie stać. Początkowo wiele wskazywało, że dojdzie do porozumienia między powiatem a gminą Dubienka i to ona przejmie szkołę. Jednak do porozumienie nie doszło.
Liceum mundurowe w Dubience musi zostać
Rodzice przekonują, że szansą na uratowanie szkoły byłoby kształcenie w niej uczniów z Ukrainy, za którymi idzie powiększona subwencja szkolna. Szansy na przetrwanie placówki dającej uczniom certyfikat otwierający drogę do dalszej nauki w zawodach mundurowych upatrują też w przejęciu jej przez MON. – Ale pewnie ktoś woli przekształcić przyszkolny internat w DPS, na którym można zarabiać – sądzą rodzice, którzy podkreślali, że szkoła bardzo dobrze przygotowuje do pracy lub dalszego kształcenia. Mówią, że starostwo robiło wszystko, żeby nie utworzyć pierwszej klasy. – A gdy jeździliśmy do starosty, żeby porozmawiać, to nie miał dla nas czasu.
Rodzice informują, że na liście przyjętych do I klasy było dwanaście osób. Większość z nich w obliczu zamieszania z rekrutacją wycofała dokumenty. – Ale zostawiając informację, że jeśli I klasa powstanie, to wracają do nas – mówi Kazimiera Ciupa, p.o. dyrektora szkoły. Wyjaśnia, że musiała przeprowadzić nabór wbrew decyzji władz powiatu, bo tego wymagało od niej prawo oświatowe.
Tymczasem w starszych klasach naukę powinno rozpocząć w sumie ok. pięćdziesięcioro uczniów. Jeśli w przyszłym roku powiat zdecyduje o likwidacji szkoły, zostaną na lodzie. Część z nich kształcąc się w szkole kontynuuje rodzinne tradycje noszenia polskiego munduru. Tak jak Weronika Grzeszczuk z Hańska. – Ojciec służył w wojsku. Szkoła mundurowa to moje marzenie od dziecka – mówi uczennica II klasy. – Nie wiem, co zrobię, jeśli nie będę mogła dokończyć nauki.
Piotr Ikonowicz też przyjechał do Dubienki
- Zamykanie szkoły z wielkimi tradycjami to odcinanie mieszkańców wsi od dostępu do wiedzy, kultury i przyszłości. Czy tak ma wyglądać wyrównywanie szans między wsią a miastem? Przecież to polityka wykluczania – mówił Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii, która zaangażowała się w obronę szkoły.
Michał Kołodziejczak zainteresował sprawą Piotra Ikonowicza, który też przyjechał do Dubienki. - Jak się zabiera wsi szkołę, to tak jakby się jej obcinało głowę – mówił Ikonowicz. – To szkoła zawsze skupiała na wsi inteligencję, która niosła całą społeczność w górę.
Gmina Dubienka nie dogadała się z powiatem chełmskim
W lutym br. Rada Powiatu w Chełmie przyjęła uchwałę intencyjną o likwidacji liceum. – W tej sytuacji gmina rozważała jej przejęcie – mówi wójt Dubienki Krystyna Deniusz-Rosiak. – Jednak powiat zmieniał zdanie, jak miałoby się to odbyć. Ostatecznie zaproponowane warunki finansowe i lokalowe okazały się nie do zaakceptowania. Mimo uchwały intencyjnej rady gminy, opowiadającej się za przejęciem szkoły, nie mogłam tego zaakceptować. Prowadzimy już szkołę podstawową, Dubienka jest małą i niezasobną gminą. Nie udźwignęlibyśmy tego.
W dniu protestu w Dubience zapytaliśmy Piotra Deniszczuka, starostę chełmskiego, o zamieszanie z utworzeniem I klasy. Stwierdził, że było za małe zainteresowanie, aby ją utworzyć. – Początkowo 12 osób, obecnie 3. W Chełmie są dla nich wolne miejsca w szkole o podobnym profilu – stwierdza. Powiedział też, że powiat chciał przekazać gminie za darmo szkolne budynki, internat i ruchomości. Zobowiązywał się też do pokrywania przez trzy lata 80% kosztów ponad subwencję. Co dalej ze szkołą? – W przyszłym roku Rada Powiatu zdecyduje o stopniowym jej wygaszaniu bądź zamknięciu – zapowiadał starosta.
Rodzice, uczniowie i AgroUnia z wizytą u starosty
W tym czasie kilkudziesięcioosobowa grupa uczniów i rodziców z Michałem Kołodziejczakiem i Piotrem Ikonowiczem jechała już do starostwa. Nie zastali Piotra Deniszczuka, rozpoczęli więc - w oczekiwaniu na niego - okupację gabinetu. „Zadzwoniliśmy do niego - w rozmowie powiedział, że „Nie ma czasu na pajacowanie”. Gdy młoda dziewczyna zapytała, co z jej szkołą i czy jutro ma przyjść na rozpoczęcie roku szkolnego, starosta odpowiedział „Są wolne miejsca w innych szkołach”. Na dopytywanie odpowiedział „do widzenia” – relacjonowała ze środka gmachu na FB AgroUnia.
Ochroniarze oraz policjanci w mundurach i po cywilnemu, od których zaroiło się w budynku i wokół niego nie wpuszczali dziennikarzy do środka. Ściągnięto policyjnych negocjatorów. Ale dopiero wkroczenie do akcji wojewody lubelskiego Lecha Sprawki przyniosło przełamanie impasu. Telefonicznie ustalono, że zainteresowane strony spotkają się 2 września. Wieczorem protestujący opuścili chełmskie starostwo. Jeszcze tego samego dnia mogli w TVP 3 wysłuchać starosty, który określił ich metody mianem terrorystycznych.
Protest w obronie szkoły w Dubience miał sens
2 września doszło do zapowiedzianego spotkania. Rodzice usłyszeli po nim same dobre wiadomości. Po pierwsze, szkołą nadal będzie kierować dotychczasowa dyrektorka. Po drugie, uczniowie chętni do nauki w pierwszej klasie szkoły, będą mieli taką możliwość. - Pani dyrektor LO, przy współpracy z organem prowadzącym i delegaturą Kuratorium Oświaty nawiąże kontakt z osobami, które w wyniku postępowania rekrutacyjnego zostały zakwalifikowane do przyjęcia do tej szkoły. Kontakt będzie nawiązany zarówno z tą trójką, która nie ulokowała się w żadnej szkole dotychczas, jak również z tymi, którzy ulokowali się w innych szkołach, ale otrzymali informację, że mają możliwość powrotu do tej szkoły, czyli do LO w Dubience. Jeżeli potwierdzą ten ruch powrotny, wtedy już od poniedziałku, najpóźniej od wtorku, pierwsza klasa powinna normalnie rozpocząć zajęcia – powiedział wojewoda lubelski Lech Sprawka.
Po trzecie, gmina i powiat mają ponownie poszukać rozwiązania pozwalającego szkole przetrwać. - Pan wojewoda zadeklarował, że będzie uczestniczył w mediacjach i powrócimy do pierwotnej koncepcji, jaką powiat próbował wypracować, a więc współpracę gminy, starostwa i szkoły, aby spróbować zorganizować tę szkołę jako Zespół Szkół w Dubience, czyli szkołę podstawową i liceum. Wszystkie roczniki, które rozpoczęły naukę, ukończą ją w Dubience – mówił 2 września starosta Piotr Deniszczuk.
Zagrożenie dla szkoły: było czy nie?
Co ciekawe, wojewoda lubelski i jego służby informacyjne konsekwentnie twierdzą, że tematu zamknięcia liceum w ogóle nie było. - Uzmysłowiliśmy wszystkim, że nie było problemu zamknięcia Liceum Ogólnokształcącego od 1 września. To był nieprawdziwy element w przekazie zewnętrznym – stwierdził wojewoda.
Rzecz w tym, że rodzice obawiali się, że liceum zostanie zamknięte lub wygaszone nie z dniem 1 września 2021 r. ale w najbliższych latach. O tym, że nie były to nieuzasadnione obawy jasno świadczą wypowiedzi starosty chełmskiego sprzed spotkania 2 września.
Krzysztof Janisławski
Fot. Krzysztof Janisławski, AgroUnia