O „Polskim Cukrze” w ostatnich tygodniach znowu jest głośno. Wszystko za sprawą decyzji Skarbu Państwa. Ma on prawie 80% akcji KSC, dzięki czemu minister skarbu swobodnie decyduje o losach spółki. Plantatorzy alarmują, że jego ostatnie decyzje nie są korzystne dla firmy. Przede wszystkim zdecydował o niepowołaniu na kolejną kadencję zbierającego świetne opinie i recenzje prezesa Marka Derezińskiego. Związki plantatorów wręcz błagają Włodzimierza Karpińskiego o to, aby pozostawił w KSC wypracowany za ostatni rok gospodarczy zysk i nie zabierał go na dywidendę. Pieniądze te pomogłyby przygotować się spółce do nadchodzącego uwolnienia kwotowania produkcji cukru.
Marcowa konferencja była wydarzeniem historycznym. Po raz pierwszy z plantatorami i pracownikami spotkał się minister skarbu Włodzimierz Karpiński.
Zdeterminowany właściciel
– Jak państwo wiecie, trwa trzecia próba prywatyzacji KSC. Wielokrotnie powtarzałem, że jesteśmy zdeterminowani, aby ten proces skutecznie przeprowadzić. (…) W polskim klejnocie narodowym, jakim jest KSC, interes rozwoju spółki i jego akcjonariatu jest najważniejszy. Chciałem jednocześnie podziękować panu prezesowi Derezińskiemu za rozwój KSC w czasach, kiedy prowadził stery zarządu tej firmy. Jak wiecie, kończy się panu prezesowi kadencja – ogłosił w Sejmie minister Karpiński.
Słowa o prezesie Marku Derezińskim wywołały reakcję plantatorów. W sali rozległo się buczenie. Natychmiast zareagował Gabriel Janowski, dzięki któremu KSC w 2002 r. powstała.
– Przepraszam, nic nie wiemy w sprawie nowego prezesa – ironizował Janowski
– Jak nie wiecie to przeczytajcie w gazetach – odciął się minister skarbu.
– Całemu zarządowi kończy się kadencja i co, jest nowy zarząd? – nie dawał za wygraną Janowski
– Nie, nie jest. Kończy się tylko kadencja – z trudem starał się wytłumaczyć Włodzimierz Karpiński
– A, czyli zostaje zarząd w tym samym składzie– triumfalnie ogłosił Gabriel Janowski zbierając burzę oklasków – Widzi pan, jest aprobata dla pańskiej decyzji, że zostawia pan dotychczasowego prezesa – ogłosił Janowski.
Minister sprawiał wrażenie jakby na macie zapaśniczej został rzucony na łopatki. Próbował wykręcić się tym, że nie on powołuje prezesa KSC tylko rada nadzorcza.
– W zasadzie chciałem się z państwem podzielić tym, że determinacja w prywatyzacji KSC nie osłabła i oczekuję ze strony potencjalnych uprawnionych wypełniania tych ustaleń, które będą wynikały z prac wspólnego zespołu. Dziękuję bardzo – starał się zmienić temat minister.
– Buuuu. Niczego się nie dowiedzieliśmy to masło maślane, kpina i żadnych konkretów – krzyczeli plantatorzy w stronę Karpińskiego.
– Przepraszam, z całym szacunkiem, ale ja mam zaproszenie, w którym jest napisane: „zapraszamy na konferencję” więc nie czuje się stroną w negocjacjach dotyczących sprzedaży. Chciałem jedynie potwierdzić wolę, aby KSC szczęśliwe przeszła w ręce pracowników i plantatorów. Niniejszym potwierdzam wolę sprzedaży KSC przez Skarb Państwa – brnął minister skarbu.
Każde kolejne słowo powodowało coraz większe zdenerwowanie Gabriela Janowskiego. Z trudem powstrzymującego emocje i celnie podważającego prawdziwość wszystkiego, co minister mówił o KSC.
– Pan był łaskaw powiedzieć, że rozwój KSC jest najważniejszy. To jest bardzo budujące, jednak w związku z tym, czy przedłużająca się prywatyzacja służy rozwojowi spółki czy też nie? Po drugie. Czy pan, jako właściciel zapewnia pieniądze na rozwój tej firmy jak również zapewnia stabilność zarządzania tą firmą? Wyciąganie milionów z zysku spółki na dywidendę oraz rezygnacja ze świetnego prezesa – czy to wszystko ma służyć według pana interesom KSC? – Janowski pytał ministra skarbu.
– Czy ja zapewniam rozwój gospodarce przez decyzje właścicielskie? Najlepiej o tym świadczy, że przez ostatnie 7 lat skumulowany wzrost PKB w Polsce wyniósł 21% przy średniej unijnej około 0%, więc pytanie jest raczej retoryczne. Tak samo traktuję spółki z sektora energetycznego jak i rolno-spożywczego czy każdego innego. Nie przyszliśmy tutaj na negocjacje tylko na konferencję. Jestem zdeterminowany, aby KSC miała możliwość rozwoju i aby dokończyć proces prywatyzacji – odpowiedział Włodzimierz Karpiński, wprawiając plantatorów w osłupienie.
Słowa te wywołały prawdziwą furię u Janowskiego a dyskusja o KSC przeobraziła się w dyskusję z ministrem skarbu.
– Dramat rozgrywa się na naszych oczach. Polski Cukier dzisiaj jest w największym stopniu zagrożony. W 2017 r. będą zniesione kwoty. Stabilność dochodowa zostanie naruszona. (…) Dlaczego zagrabiono 560 mln zł z zysku KSC i zrezygnowano z drugiego rozdania prywatyzacji? Była gotowa umowa i wynegocjowane warunki – pytał nie kryjąc złości Janowski.
Właściciel wychodzi
Chwilę później na sali rozległy się gwizdy niezadowolenia plantatorów. Poruszyły i wyraźnie dotknęły one Włodzimierza Karpińskiego, który podniósł się i oświadczył, że kończy swój udział w spotkaniu. Sprawę próbował łagodzić Krzysztof Nykiel, prezes Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego. Ostatecznie udało mu się ministra przekonać do pozostania.
– Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Proces prywatyzacji od 25 lat przyniósł 2 mln pracowników darmowe akcje o wartości 6,5 mld zł. Pracownicy różnych segmentów gospodarki otrzymali te akcje. Ponad 1,4 tys. przedsiębiorstw oddano pracownikom w ich odpłatne użytkowanie w formie spółek pracowniczych. Mamy szczególną regulację w KSC. Nie zdejmuje ona odpowiedzialności z gospodarowania majątkiem przez ministra skarbu i chcemy tę szczególną regulację wypełnić – odpowiadał Włodzimierz Karpiński.
– Nie udzielił pan odpowiedzi na żadne z pytań o KSC. Zatrzymano prywatyzację, ograbiono spółkę z dywidendy. Właścicielowi nie zależy na jej rozwoju tylko na zrobieniu z niej wydmuszki – grzmiał Janowski
Ponownie sytuację starał się łagodzić Krzysztof Nykiel. Zapytał, kiedy mógłby spotkać się zespół negocjacyjny pracujący nad wypracowaniem warunków sprzedaży Spółki. Minister zapewnił, że jest na to szansa jeszcze przed Świętami.
– Jest jedna rzecz, która nas nurtuje. Chodzi o dywidendę. Ostatni zysk KSC ma na nią trafić. Prosimy o rozwagę i wycofanie się z tej decyzji, ponieważ na rynku cukru jest bardzo ciężko. Plantatorzy uprawiają buraki za cenę minimalną i spółkę trzeba zabezpieczyć na trudne czasy. Nie powinno się w tak trudnym okresie zabierać pieniędzy – apelował prezes KZPBC.
– Decyzja w sprawie zysku należy do walnego zgromadzenia to jest naturalne prawo właściciela. Oczywiście temat weźmiemy pod uwagę – odparł Karpiński.
Te słowa wywołały furię u Gabriela Janowskiego.
– Kto reprezentuje właściciela na walnym zgromadzeniu? – zapytał.
– Właściciel bądź jego przedstawiciel – odparł po chwili ciszy minister
– Kto jest właścicielem KSC? – nie odpuszczał Janowski.
– Akcjonariusze – stwierdził Karpiński.
– Pan robi unik. Decyzja walnego jest w pana rękach. Pan, jako minister konstytucyjny sprawuje władztwo nad tą spółką i od tego, jaką instrukcję pan wyda, taka decyzja zapadnie na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Pan jest właścicielem 80% akcji tej firmy. Wszyscy inni nawet gdyby się skrzyknęli, zawsze zostaną na walnym przegłosowani przez pana przedstawiciela. Może pan choćby w tej chwili jednoosobowo ogłosić, że zysk w KSC zostaje. Czy więc na walnym pan podejmie decyzję, że cały zysk netto zostanie w spółce i będzie służył jej rozwojowi i prywatyzacji? Proszę to publicznie powiedzieć – krzyczał Janowsk.i
Jednak odpowiedź nie padła. Głos zabrał Krzysztof Nykiel, który przypomniał, że Związek Plantatorów chce, aby cena akcji KSC oraz ich ilość możliwa do kupienia przez jednego plantatora uzależnić od ilości kontraktowanych buraków.
Za wygraną jednak nie chciał dać Gabriel Janowski. Im bardziej nie otrzymywał on odpowiedzi na swoje pytania, tym z większym uporem zadawał kolejne.
– Dlaczego Spółka jest tak długo prywatyzowana, żądamy konkretów nie deklaracji, zostawienia dywidendy oraz wyjaśnień, dlaczego z rezygnował pan z kompetentnego prezesa i zastępuje go pan osobą bez doświadczenia– grzmiał Janowski.
Ta seria pytań doprowadziła Włodzimierza Karpińskiego do kresu wytrzymałości. Wstał i chyłkiem uciekł bocznymi drzwiami pozostawiając grupę 400 plantatorów i pracowników bez żadnych konkretów w sprawie dalszych losów KSC.
– Niedawno jeden z ministrów nazwał nas charakterystycznym określeniem. Dziś kolejny minister tego rządu po prostu z nas ich zrobił– trafnie podsumował konferencję jeden z plantatorów nawiązując do głośnej wypowiedzi Marka Sawickiego.
Tomasz ŚLĘZAK