Od grubo ponad 10 lat producenci wieprzowiny w naszym kraju mają pod górkę. Okresy prosperity i wysokich cen zdarzają się co 2–3 lata i trwają po 2–3 miesiące. Świnie znikają więc z małych i średnich chlewni w gospodarstwach rodzinnych, a wielkich ferm należących do Polaków lub polskich firm jakoś nie przybywa. Z unijnego wsparcia korzystają więc nasi sąsiedzi, a nam pozostaje rola biernych obserwatorów.
Nawet, jeśli tym faktem ktoś się oburzy, to opinii publicznej to nie interesuje. Konsumentów obchodzą co najwyżej niskie ceny wieprzowiny w sklepach (sieciach handlowych), a mówiąc po polsku, to ile zapłacą za schab w Biedronce lub Lidlu. Wśród czterech krajów, które skorzystały na skupie na przechowywanie zwraca uwagę Hiszpania. Kraj, który przez lata odbudowywał pogłowie trzody po epidemii ASF dziś stał się potentatem na tym rynku. To pokazuje, że jeśli się chce, to można i na nic wykręty i wymówki naszych decydentów, którzy swą niemoc lub niechęć tłumaczyli bardzo często unijnymi regulacjami. Warto o tym pamiętać, bo te same regulacje służyły za wymówkę, gdy dyskusja dotyczyła rynku mleka, wołowiny, zbóż, rzepaku, roślin białkowych, drobiu oraz cukru.
Przed cukrem, a zwłaszcza producentami buraków stoi takie samo wyzwanie, z jakim zmierzyć się musieli producenci mleka – likwidacja kwot. W przypadku mleka skończyło się to bardzo źle. Po niemającej precedensu kampanii namawiania do inwestowania w produkcję, przekonywania, że przetrwają tylko ci, którzy produkują bardzo dużo i bardzo wydajnie okazało się, że nie udało się odkręcić kar za przekroczenie kwot mlecznych (znów Bruksela się nie zgodziła) a rynek światowy dławi się mlekiem, bo mamy nadprodukcję. Zachodni rolnik mający od dziesięcioleci poparcie swoich rządów, szukając oszczędności zrezygnuje z wyjazdu na Teneryfę. Polski zaś przysyła do redakcji taką informację: „W związku z trudną sytuacją w rolnictwie, niskimi cenami i brakiem gotówki trzeba szukać oszczędności. Postanawiamy zrezygnować z prenumeraty Tygodnika. Wiemy, że wiedza zawsze kosztuje, ale wybiera się mniejsze zło, jak nie zapłacenie kredytów lub za podstawowe media”. Dziękujemy Panu Andrzejowi za tego e-maila. Życzymy powodzenia i wierzymy, że wróci do lektury TPR.
Zobaczymy czy w przypadku buraków cukrowych będzie podobnie, czy wyciągniemy wnioski z doświadczeń mleczarzy? Czy Krajowa Spółka Cukrowa da radę uratować produkcję buraków i cukru w Polsce? Nie wspominamy o innych producentach, bo prezesom niemieckich koncernów, do których należą pozostałe polskie cukrownie bardziej na sercu leży los niemieckich rolników. Trudno mieć o to do nich pretensje, ale trudno też liczyć na ich zaangażowanie w ratowanie polskich rolników.
Na zakończenie z innej beczki. Do redakcji zadzwonił bardzo rozżalony rolnik z okolicy Sokołowa Podlaskiego. Rozżalony za naszą krytykę – jego zdaniem zupełnie bezpodstawną – byłego ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Według niego, powinniśmy krytykować wyłącznie ministra Krzysztofa Jurgiela. Wszak Marek Sawicki był najlepszym ministrem rolnictwa w historii III Rzeczypospolitej. Jakże krytycznie nastawiony do nas rolnik został poproszony, aby napisał list do redakcji, w którym udowodni swoją opinię. My zaś ten list zamieścimy na naszych łamach w całości. Pod warunkiem, że będzie podpisany, imieniem i nazwiskiem. Adres i numer telefonu też jest konieczny, ale te ostatnie dane, będą zachowane do wiadomości redakcji.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki