Skąd się wzięła niełaska prezesa Jarosława Kaczyńskiego wobec rzecznika Mastalerka, który przyczynił się do zwycięstwa Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich, a nie znalazł się na listach wyborczych PiS? A dlaczego minister Grzegorz Schetyna startuje z Kielc, a nie z Dolnego Śląska? I dlaczego z list Platformy Obywatelskiej startują tak egzotyczni politycy jak Grzegorz Napieralski i trzeci bliźniak, czyli Ludwik Dorn? No cóż, układanie list wyborczych to stały element przedwyborczej hucpy. Zawsze się znajdą ci pokrzywdzeni i tzw. kandydaci niespodzianki, którzy mogą, ale niekoniecznie, podciągnąć wynik wyborczy. Tę walkę o listy, ale w o wiele mniejszym stopniu, widać też w formacji Pawła Kukiza, który do rozmowy z kandydatami na parlamentarzystów zaprosił psychologa. O dziwo, stosunkowo bezboleśnie ten proces przebiegł na „Zjednoczonej Lewicy”. Z tego co wiem, numerem jeden na liście tej formacji w okręgu sieradzkim będzie poseł Cezary Olejniczak, który w początkach czerwca na posiedzeniu plenarnym Sejmu ostrzegał przed klęską suszy. Ale większość rządowa owe ostrzeżenia po prostu zignorowała. Nie słychać też, aby w Polskim Stronnictwie Ludowym doszło do jakichś większych tarć przy układaniu wyborczych list. Tutaj jedyną zagadką jest to czy poseł Jan Bury – z racji wiadomych i mocno nagłaśnianych wydarzeń – zdecyduje się na kandydowanie. Moim zdaniem, owe wybory będą dla PSL bardzo trudne. Chociaż prezes Piechociński tryska optymizmem i mówi o kilkunastu procentach zdobytych głosów. Ja mówię co najwyżej o pięciu czy też sześciu procentach zdobytych głosów i to pod warunkiem, że frekwencja wyborcza będzie na niskim poziomie. Przy wyższej frekwencji, moim zdaniem, to ugrupowanie nie ma szans. Może ktoś powiedzieć, że już nie raz Stronnictwo było skazywane przez sondaże na porażkę. A wybory dawały odpór tym prognozom. Tak, to było. Ale w tych wyborach PSL straci wielu wyborców rolników, którzy są zawiedzeni postawą swojego ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Oni będą głosować nie przeciw Stronnictwu, ale przeciw Markowi Sawickiemu, chociaż on będzie na liście w innym okręgu wyborczym. Za pomocą kartki wyborczej będą chcieli jasno powiedzieć: Nie jesteśmy frajerami. A tak na marginesie: to dlaczego były premier Waldemar Pawlak ubiega się w tych wyborach o mandat senatora a nie posła? Wszak to on powinien być lokomotywą wyborczą na liście w okręgu płockim? Może premier Pawlak przeprowadził taką kalkulację: Łatwiej dostanę się do Senatu, bo odbywają się one w okręgach jednomandatowych – owych JOW-ach – niż PSL przekroczy 5-procentowy próg wyborczy. A lokomotywą wyborczą nie zamierzam być, bo nie chcę wzmacniać pozycji prezesa Piechocińskiego.
Krzysztof Wróblewski