StoryEditorWiadomości rolnicze

Nie szczodra, nie rychliwa

02.08.2016., 12:08h
Mądrzy ludzie mówią: Jak dają to bierz, jak biją to uciekaj. Jeszcze mądrzejsi mówią, że jak dają w mordę, to też trzeba uciekać. Tym razem daje Unia – pomoc za ograniczenie produkcji mleka oraz wsparcie dla gospodarstw prowadzących produkcję zwierzęcą – łącznie między 40 a 50 mln euro dla Polski.

Szkoda, że tak późno i tak mało. Łącznie cała oferowana Polsce pomoc wynosi mniej więcej tyle, co połowa przychodów jednej dużej spółdzielni mleczarskiej, takiej jak np. OSM Koło. Czy zatem taka pomoc dla naszych rolników to policzek od Brukseli i komisarza Hogana? Redakcja „Tygodnika Poradnika Rolniczego” jest zdania, że jednak nie i to z kilku powodów.

Choćby z tego, że gdybyśmy się obrazili i pieniędzy nie przyjęli, to trafiłyby one do naszych konkurentów na unijnym rynku i w ten sposób wzmocnilibyśmy Niemców, Francuzów i Holendrów oraz Brytyjczyków. Ci ostatni, choć się na Brukselę obrazili, to są jeszcze w Unii i pomoc im się należy, jak psu… Po drugie, przynajmniej część z unijnych pieniędzy możemy podwoić, dodając drugie tyle z własnej kieszeni i już to może stać się odczuwalne dla rolnictwa. Przed rządem trudna decyzja – na co przeznaczyć tę część pakietu pomocowego, która obejmuje dotacje do gospodarstw zajmujących się produkcją zwierzęcą (a nie tylko ograniczenie produkcji mleka). Do wyboru są właściwie dwie opcje: dotacje dla producentów mleka lub trzody chlewnej. W tej drugiej branży ciągle mamy problemy z ASF, którego kolejne ognisko przed miesiącem przypomniało, że problem jest nadal aktualny.

Jak zwykle w takich sprawach trzeba podjąć decyzję polityczną, która będzie miała skutki gospodarcze. Podobnie było, gdy Unia zdecydowała o poprzedniej transzy wsparcia dla producentów mleka. Jeden z dużych gospodarzy, że podsumował to tak: „Powiedziałem żonie, że dostaniemy 4000 zł pomocy, a ona na to: Miesięcznie? Nie, jednorazowo! – odpowiedziałem”. Trzeba się więc bardzo dobrze zastanowić jak pieniądze wykorzystać, aby były one skutecznie wykorzystane.

O tym, czy pomoc okaże się skuteczna, decyduje także czas. Unia przeznacza teraz 150 mln euro na ograniczenie produkcji mleka. Za niewyprodukowany litr daje 14 eurocentów. Chce w ten sposób osiągnąć efekt obniżenia produkcji w całej UE o około 1 mld litrów. Wyobraźmy sobie, że taka pomoc towarzyszyłaby poprzedniemu pakietowi mlecznemu. Obserwatorzy rynków rolnych twierdzą, że obniżenie produkcji o kilka procent może dać wzrost ceny o kilkadziesiąt procent. O ileż silniejszy efekt osiągnęłaby Bruksela, gdyby produkcja na kontynencie spadła o 1 mld litrów pod koniec 2015 r.? O ile zwielokrotniłoby to efekt interwencyjnego skupu mleka w proszku?

Możemy się pocieszać tym, że „lepiej późno niż później”. Aż korci jednak, aby postawić pytania: dlaczego z ograniczaniem produkcji czekano tak długo? Jaki będzie długofalowy efekt tych, jak jesteśmy zapewniani, działań krótkoterminowych? Teraz bowiem, choć ceny skupu na rynku mleczarskim znacząco nie rosną, zaczyna brakować, np. mleka przerzutowego. Dobrym pomysłem jest natomiast rozłożenie spłaty reszty kar za przekroczenie kwot mlecznych na 10 lat.

Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. listopad 2024 06:43