Ponad tona wołowiny z nielegalnej ubojni w czeskiej Pradze
Na miejscu znaleziono 1200 kg wołowiny bez certyfikatów i stosownych stempli.Jak podaje PAP, o odkryciu rzeźni poinformował rzecznik Państwowego Urzędu Weterynaryjnego (SVV) Petr Vorliczek. Prowadzący rzeźnię nie mieli potrzebnych zezwoleń, a mięso było nieoznakowane, nieznanego pochodzenia, weterynarze na miejscu oznaczyli mięso farbą i zdecydowali o jego likwidacji.
Właścicielowi grozi kara w wysokości do 50 mln koron (1,9 mln euro). Weterynarze zdecydowali także o zamknięciu miejsc, gdzie pozyskiwano mięso do porcjowania wołowiny, która mogła trafić na rynek. Podczas kontroli zatrzymano też jeden z transportów mięsa.
CTK: to nie jedyna nielegalna rzeźnia w Czechach
Zdaniem agencji CTK, odkryta nielegalna rzeźnia nie jest jedynym miejscem z mięsem w Czechach, które nie przeszło kontroli weterynaryjnej. Pod koniec 2018 r. koło Pilzna znaleziono 800 kg takiego mięsa i kilkadziesiąt kilogramów już psującej się wołowiny.Nielegalne magazyny z żywnością znaleziono także na głównym praskim targowisku w Holeszovicach.
W stolicy Czech w nielegalnej ubojni zabezpieczono ok. 1200 kg mięsa (fot. Pixabay)
Komisja Europejska apeluje do Czech o zaprzestanie systematycznych kontroli produktów rolno-spożywczych z Polski
Do Czech wjechało 4800 kg mięsa drobiowego z bakteriami salmonelli. Przedstawiciele służb sanitarno-weterynaryjnych zdołali już określić miejsce przechowywania 3940 kg z całej dostawy.Informacja o nowym przypadku odkrycia pałeczek salmonelli w mięsie z Polski pojawiła się, gdy Komisja Europejska po raz kolejny zaapelowała do władz czeskich, by zaprzestały systematycznych kontroli polskiej żywności i ograniczyły się jedynie do przyjętych w ramach jednolitego rynku kontroli wyrywkowych, gdy jest dla nich uzasadnienie.
Warto zaznaczyć, iż salmonella jest jednym z najczęściej zgłaszanych przypadków do unijnego systemu wczesnego ostrzegania o niebezpiecznej żywności (RASFF). W tym samym czasie, do RASFF zgłoszono wystąpienie salmonelli w mięsie drobiowym z Niemiec wwożonym do Holandii i wiele innych podobnych przypadków.
Magdalena Szymańska
fot. Pixabay