– Z drogi nie można wjechać na posesję już od kilku miesięcy, samochody stoją przy ulicy, nie można wjechać na podwórko z drewnem na opał – mówi Anna Dulęba. – Proszę popatrzeć, jak wysoko po zbudowaniu chodnika znajduje się teraz droga w stosunku do naszych posesji. Różnica poziomów wynosi teraz 1,2 metra! Musimy mieć cofnięte bramy w głąb posesji. Przypuszczamy, że ta droga została zaprojektowana na podstawie zdjęć satelitarnych bez żadnej wizji lokalnej.
Obiecanki budowlanki
Przy zjeździe na podwórko sąsiedniego domu ciężki sprzęt w czasie naszej rozmowy formował zjazd z drogi na posesję. Zapytaliśmy jednego z robotników, czy zajmą się także zjazdem do domu państwa Dulębów. Potwierdził. – Razem z innymi mieszkańcami interweniujemy, gdzie się da, przede wszystkim w gminie. W naszym domu ja się tym zajmuję, bo mąż jest po zawale, nie może się denerwować. Więc pewnie przestraszyli się i coś zaczęli w końcu w kwestii zjazdów na nasze posesje robić. Tylko, że nie tak, jak obiecywali – komentuje pani Anna.
Co jest nie tak? – Zjazdy miały być wykonane z tłucznia, to było mówione przy wszystkich. A jak jest u nas? Ziemia, która nasiąka, a po pierwszym większym deszczu pewnie spłynie. Żeby dostać się do domu, trzeba to było wszystko udeptać, a miały być przecież schodki – wylicza. – Moja mama ma 90 lat i siedzi w domu odcięta od świata. Nie może wydostać się na ulicę, no bo jak tędy wyjdzie? – mówi Marek Libich, mieszkający po sąsiedzku. – Z gminy przyjeżdżają i ciągle mówią to samo: „wszystko zrobimy”. Tylko, że czas leci, a zrobione, tak jak być powinno, nie jest. Już mi się nawet nie chce z nimi gadać. Niech pan patrzy, te nasypy się trzymają na słowo honoru. Przyjdzie deszcz, śnieg i to wszystko spłynie a płot razem z tym.
Wójt twierdzi, że 90% mieszkańców jest zadowolonych. Nawet jeśli tak jest, to należy też uwzględnić interes tych 10%. Anna Dulęba wskazuje, że w przypadku części posesji przy ulicy Pleśniówka wszystko zostało zrobione tak jak trzeba. – Czyli można. Ale w przypadku naszych domów „nie da się”. Wczoraj po raz kolejny rozmawiałam na ten temat z wójtem, miał dziś rano przyjechać nie było go – denerwuje się mieszkanka Majkowa. – Ile można prosić się o to, żeby normalnie wejść i wyjść z własnego domu o wjechaniu na podwórko już nie wspomnę. Mamy tego dosyć.
– Wszyscy już mamy tego dosyć – włącza się do rozmowy Krystyna Bzinkowska. – Dziś znowu byliśmy w gminie. Wójt mówi to, co ludzie chcą usłyszeć, a tutaj dzieje się zupełnie co innego. W naszym przypadku zrobili tak, że woda z drogi będzie spływać na podwórko. Wójt twierdzi, że zadowolonych jest 90% mieszkańców ulicy. Moim zdaniem jest odwrotnie. To 90% jest niezadowolonych.
Pani Krystyna ma też pretensje o różne podejście do mieszkańców. – Jednym się mówi, że nic poza pasem drogowym nie można zrobić. A innym robi się piękne wjazdy na posesje poza pasem drogowym.
– Zafundowano nam darmowy basen na posesji – dodaje jej mąż Tadeusz. – Woda będzie spływała z dwóch stron i podtapiała fundamenty nowego ogrodzenia. Mróz zimą wysadzi i kto mi to naprawi? Przecież woda nie może stać na podwórku, muszą być spadki.
– Z tym pasem drogowym to w ogóle jest dziwnie. Przy jednej posesji biegnie wzdłuż płotu, za chwilę już inaczej – dodaje Anna Dulęba. – No właśnie. Proszę porównać. Jedne wjazdy można było zrobić tak jak trzeba, a inne już nie. Jednym się mówi, że poza pasem drogowym nic nie można zrobić, a innym się robi – dodaje Krystyna Bzinkowska.
- Mieszkańcy zgłosili szereg zastrzeżeń dotyczących projektu drogi oraz jej wykonania
90% wójta
Tydzień po spotkaniu z mieszkańcami, 30 września, rozmawialiśmy z wójtem gminy Skarżysko Kościelne Jackiem Bryzikiem. Było już jasne, że wykonawca inwestycji nie zakończył jej w przewidzianym umową terminie. – Skierowaliśmy w tej sprawie pismo ponaglające do wykonawcy, czekamy na odpowiedź – mówi wójt Bryzik.
A co z zastrzeżeniami zgłaszanymi przez naszych rozmówców? – 90% mieszkańców jest bardzo zadowolona z tej ulicy. Natomiast jako gmina pomagamy tym mieszkańcom, których posesje są położone nisko i mają oni problem ze zjazdami. Ta różnica wysokości była już przed budową, sama inwestycja zwiększyła ją tylko o 18 cm. Doszedł dwumetrowy chodnik i stąd to zawyżenie. Pomagamy mieszkańcom, posesja po posesji spisujemy wspólnie protokół i przy pomocy służb gminnych robimy, tak jak oni chcą. Wszystko będzie załatwione i nie zakończymy tej inwestycji, jeśli wszyscy nie będą zadowoleni. Tak obiecałem i ta obietnica będzie wypełniona. Człowiek człowiekowi powinien ufać, taka jest moja zasada.
Wójt zaznacza, że był problem z panią, która nie pozwalała niczego zrobić na swojej posesji i skierowała pismo do nadzoru budowlanego. – Zmieniła zdanie, więc prace będą przeprowadzone także i u niej. Bo kto jej pomoże, jak nie gmina? – mówi wójt Bryzik. Wójt pytany o to, do kiedy gmina zamierza wykonać obiecane prace powiedział, że potrzeba na to jeszcze ok. 15 dni.
- Wójt zapewnił nas, że prace nie zostaną zakończone, dopóki wszyscy nie będą zadowoleni
Krzysztof Janisławski
Fot. Krzysztof Janisławski (x2)