Nasz rozmówca jest hodowcą bydła mlecznego, ale także myśliwym, co pomaga mu w ochronie plantacji kukurydzy przed dzikami. Jednak ostatnio ma tak znaczące szkody w uprawach kukurydzy, że nawet jako myśliwy nie może sobie z nimi poradzić.
– Poprosiłem kolegów ze swojego Koła Łowieckiego w Warszawie o wsparcie. W odpowiedzi usłyszałem, że w odstraszaniu tych zwierząt mogę otrzymać pomoc, ale nikt nie przyjedzie, żeby ustrzelić dzika. Co ja zrobię z ustrzelonym dzikiem? Skup ich nie przyjmuje, a ja jeszcze ostatniego nie zjadłem – usłyszałem w odpowiedzi. Cały problem zaczął się w momencie wprowadzenia na naszym terenie żółtej strefy. Od tamtej pory odstrzał dzików na tym terenie zamiast wzrastać, praktycznie się zatrzymał – mówi Andrzej Cała.
Uważa on, że państwo powinno zagwarantować odbiór ustrzelonych w strefach dzików. Każdy ustrzelony dzik jest badany na obecność wirusa ASF. Myśliwy, gdy ustrzeli dzika musi za niego zapłacić od 300 do 400 zł w zależności od wielkości. Później musi go zjeść, ale ile dzików w ciągu roku może spożyć jedna rodzina?
– Dlaczego państwo nie może kupić tuszy, jeżeli okaże się, że dzik jest zdrowy? Państwo mogłoby zutylizować takiego dzika. Ponadto krew do badania powinna być przyjmowana całą dobę. Jeśli myśliwy zamiejscowy ustrzeli w nocy dzika, to nie może wrócić do domu, tylko musi czekać, żeby rano zdać krew do badania – mówi Andrzej Cała.
– Dlaczego państwo nie może kupić tuszy, jeżeli okaże się, że dzik jest zdrowy? Państwo mogłoby zutylizować takiego dzika. Ponadto krew do badania powinna być przyjmowana całą dobę. Jeśli myśliwy zamiejscowy ustrzeli w nocy dzika, to nie może wrócić do domu, tylko musi czekać, żeby rano zdać krew do badania – mówi Andrzej Cała.
Rolnik podkreśla, że po wprowadzeniu żółtej strefy na terenie powiatu siedleckiego odstrzał dzików zamiast wzrosnąć zostanie zmniejszony. Jak wyjaśnia, w jego kole łowieckim w ubiegłym roku plan odstrzału dzików był przekroczony o 60%. Dwa lata temu wykonanie wyniosło 110%. Przez jakiś czas był więc spokój ze szkodami powodowanymi przez te zwierzęta. Teraz odstrzał jest ograniczany i szkód jest coraz więcej.
– Jeśli nic się nie zmieni, to przewiduję, że w obecnym roku łowieckim w naszym kole nie wykonamy planu. Myślę, że zrealizujemy go tylko w około 70%. Poza tym są wymogi, żeby przetrzymywać ustrzelone dziki w chłodni do momentu uzyskania wyników badania w kierunku ASF. Nasze koło zakupiło chłodnie, ale problemem jest to, że nie ma co zrobić z tymi dzikami. Dlatego państwo bardzo szybko powinno znaleźć rozwiązanie w kierunku wykorzystania tych tusz – dodaje Andrzej Cała.
Józef Nuckowski