Zgodnie ze styczniowym rozporządzeniem ministra rolnictwa, z takiej pomocy mogą skorzystać rolnicy i producenci drobiu, których stada znajdują się na terenie strefy zapowietrzonej lub zagrożonej. Jednak o wsparcie nie mogą ubiegać się gospodarstwa, w których wykryto ognisko ptasiej grypy lub te, w których ubito ptactwo z nakazu lekarza weterynarii. Otrzymają one rekompensatę z innej puli.
Jednak, jak przekazują niektórzy rolnicy, nie każdy ubiegający się o rekompensatę ma szansę ją otrzymać. Związane jest to z kwestią udokumentowania liczebności posiadanego stada. W rozporządzeniu ministra rolnictwa oraz w komunikatach resortu podawano, że do wniosku należy dołączyć dokumentację określającą liczebność stada drobiu przed otrzymaniem przez powiatowego lekarza weterynarii informacji o podejrzeniu wystąpienia ptasiej grypy.
– Jednak w formularzu, który opracowała Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, już pojawia się informacja, że mają być to faktury na zakup drobiu. To formularz Agencji jest ważniejszy niż rozporządzenie? – oburza się rolnik z powiatu żyrardowskiego. – To są przepisy, które poniżają rolnika, bo nikt, kto trzyma kilkanaście czy kilkadziesiąt kur, nie ma żadnych faktur na zakup ptaków. Całe te odszkodowania są dobre dla dużych ferm, a małe gospodarstwa znowu nic nie dostaną!
Rolnik dodaje także, że sposób zwalczania ptasiej grypy jest krzywdzący dla właścicieli małych gospodarstw.
– Żebym mógł zjeść jajko, muszę po nie jechać do supermarketu, bo mam zakaz przenoszenia jajek z własnego kurnika, jeśli jestem w strefie. Policja non stop jeździ i kontroluje. Raz zostaniesz złapany, to dostaniesz ostrzeżenie, ale za drugim mogą dać karę nawet 4 tysięcy złotych mandatu – dodaje. pm