Pierwszy raz o historii Marii i Tadeusza Sucharów pisaliśmy w „Tygodniku” wiosną. Wtedy to gospodarze zajmujący się produkcją mleka (odstawiają je do OSM Krasnystaw) skontaktowali się z naszą redakcją. Mieli pretensje do sprzedawcy używanego zbiornika na mleko Pawła Wiśniewskiego z Węgrowa. Podkreślali, że zbiornik, który kupili jest awaryjny. Mieli też zastrzeżenia do trwającej ich zdaniem za długo naprawy serwisowej.
Zmarnowane mleko
Przypomnijmy. Państwo Sucharowie hodują bydło od 35 lat. Z sukcesami. W ich oborze stoją czempionki i wiceczempionka XXX Wystawy Zwierząt Hodowlanych, Maszyn i Urządzeń Rolniczych w Sitnie. Na początku marca 2015 r. zdecydowali się na zakup używanego schładzalnika do mleka marki Mueller o pojemności 7 tys. litrów za 27,5 tys. zł od firmy Cyber Agro z Węgrowa. Montaż i uruchomienie odbyły się w tym samym miesiącu.
Małżonkowie skarżyli się, że zbiornik okazał się być bardzo awaryjny. Wiosną wymieniali zacinającą się przekładnię, powodującą problemy w pracy mieszadła, zacinający się i wyłączający sterownik. Przydarzyła się też awaria agregatu chłodniczego. A 10 lutego br. ścięło klin na mieszalniku. – Pięć tysięcy litrów mleka się zepsuło – informowali gospodarze. Licząc 1,30 zł za litr, to wylaliśmy wtedy 6500 zł – mówi pani Maria.
Dawid Winiarczyk w tamtym czasie zajmował się m.in. serwisowaniem schładzalnika, który kupili państwo Sucharowie. Obecnie pracuje w innej firmie. Potwierdza, że dochodziło do awarii zbiornika. – To była maszyna używana, nie nowa. Jak się kupuje używany samochód, to też różnie z nim bywa. Wszystkiego się nie da przewidzieć. Np. kołeczek od mieszadła. Takie rzeczy się zwykle nie psują, ale raz na milion się zdarzy. Do tego wtedy często były burze. I tak się zbiegły różne okoliczności w przypadku tego zbiornika.
Dawid Winiarczyk w tamtym czasie zajmował się m.in. serwisowaniem schładzalnika, który kupili państwo Sucharowie. Obecnie pracuje w innej firmie. Potwierdza, że dochodziło do awarii zbiornika. – To była maszyna używana, nie nowa. Jak się kupuje używany samochód, to też różnie z nim bywa. Wszystkiego się nie da przewidzieć. Np. kołeczek od mieszadła. Takie rzeczy się zwykle nie psują, ale raz na milion się zdarzy. Do tego wtedy często były burze. I tak się zbiegły różne okoliczności w przypadku tego zbiornika.
Paweł Wiśniewski z Cyber Agro z Węgrowa, z którym także rozmawialiśmy wiosną, nie zgadzał się ze stwierdzeniami gospodarzy, że schładzalnik, który kupili jest awaryjny bądź wadliwy. Według niego, przyczyn większości problemów należy szukać po stronie użytkowników. – W sumie przyjazdów serwisantów na miejsce mogło być ok. dziesięciu. Ale to nie znaczy, że tyle samo było awarii – mówił nam wtedy Paweł Wiśniewski.
– Nie mam sobie w tej sprawie nic do zarzucenia – kontynuował. – Może poza tym, że tak długo trwało diagnozowanie przyczyn występowania problemów ze sterownikiem i mieszadłem. Przyczyny to problemy z instalacją elektryczną w gospodarstwie i woda w sterowniku spowodowana błędnym myciem urządzenia.
– Nasza firma jest ubezpieczona i zaproponowaliśmy, żeby problem z klinem z lutego zgłosić. To też gest dobrej woli z naszej strony, bo jeśli ubezpieczyciel zdecydowałby się wypłacić odszkodowanie za zepsute mleko, to nam wzrośnie składka – mówił wiosną w rozmowie z „Tygodnikiem” Paweł Wiśniewski. – Ubezpieczyciel nie zakończył jeszcze tej sprawy.
Zamykamy bez wypłaty
Tymczasem w sierpniu państwo Sucharowie skontaktowali się z nami ponownie. Dali znać o piśmie z „Warty”, które otrzymali. Otóż, w korespondencji datowanej na 19 lipca 2017 roku Warta poinformowała rolników z Chomęcisk Dużych, że z odszkodowania nici. „Nawiązując do otrzymanego zgłoszenia ww. szkody TUiR Warta S.A. uprzejmie informuje, że z naszej strony sprawę zamykamy bez wypłaty odszkodowania. (…) Niestety, do dnia dzisiejszego Ubezpieczony tj. firma Paweł Wiśniewski Z.E. Technik P.U.H. nie udzielił żadnej odpowiedzi na pisma kierowane do niego w tej sprawie. Brak po stronie Ubezpieczonego przedstawienia wnioskowanych dokumentów uniemożliwia nam na chwilę obecną odniesienie się do zasadności zgłoszonych roszczeń. Zatem, sprawę z naszej strony zamykamy bez dalszej korespondencji”.
To nie w porządku
– Nie wiem, czy to jest bardziej żenujące, czy może żałosne. To tak wygląda ten gest dobrej woli, o którym Paweł Wiśniewski mówił w „Tygodniku”? – pyta rozgoryczona Maria Suchara. – To nie jest w porządku. Ja jestem prostą kobietą ze wsi, ale moim zdaniem, w ten sposób ten młody człowiek się ośmiesza. I dodaje: – A my zamiast skupić się na produkcji mleka, musimy jeszcze zajmować się takimi rzeczami. Takimi, które nie powinny mieć miejsca.
O to, jak się ma ta sytuacja do deklaracji, którą na temat odszkodowania z ubezpieczenia Paweł Wiśniewski złożył na naszych łamach, chcieliśmy zapytać u źródła. Nie udało nam się z Pawłem Wiśniewskim porozmawiać ani pod numerem komórkowym, ani stacjonarnym w siedzibie firmy. Nie odbierał albo go nie było. Natomiast na pytanie wysłane e-mailem i SMS-em otrzymaliśmy 12 września SMS-em następującą odpowiedź: „Jestem na wyjeździe, w czwartek sprawdzę temat i ewentualnie wyślę do Warty pismo, jeśli nie otrzymali”.
O to, jak się ma ta sytuacja do deklaracji, którą na temat odszkodowania z ubezpieczenia Paweł Wiśniewski złożył na naszych łamach, chcieliśmy zapytać u źródła. Nie udało nam się z Pawłem Wiśniewskim porozmawiać ani pod numerem komórkowym, ani stacjonarnym w siedzibie firmy. Nie odbierał albo go nie było. Natomiast na pytanie wysłane e-mailem i SMS-em otrzymaliśmy 12 września SMS-em następującą odpowiedź: „Jestem na wyjeździe, w czwartek sprawdzę temat i ewentualnie wyślę do Warty pismo, jeśli nie otrzymali”.
Rolnicy tymczasem zapowiadają, że będą rozglądali się za nowym schładzalnikiem do mleka. – Może po prostu zdecydujemy się na zakup na raty – zastanawia się Maria Suchara.
Krzysztof Janisławski