Z Cezarym Olejniczakiem ze Starego Waliszewa (pow. łowicki, gm. Bielawy) – rolnikiem, ogrodnikiem i byłym posłem na Sejm RP rozmawia Andrzej Rutkowski.
Koszty produkcji w rolnictwie rosną na niespotykaną do tej pory skalę?
– Dobijają nas wysokie koszty środków produkcji, m.in. nawozów, pasz, paliwa czy prądu. W „Tygodniku Poradniku Rolniczym” można przeczytać, że tak źle nie było od 23 lat, co potwierdzają analizy naukowców z SGH, której, na marginesie, jestem absolwentem. Ceny nawozów na przestrzeni roku wzrosły o 200–400% w zależności od rodzaju. Cena saletry amonowej w poprzednim sezonie produkcyjnym była na poziomie 1000–1200 zł/tonę, a nawozy wieloskładnikowe kosztowały w granicach 1600–1800 zł/tonę. Obecnie zarówno za saletrę, jak i nawozy wieloskładnikowe trzeba zapłacić ok. 4000 tys. zł za tonę. Co więcej, cena Polidapu, czyli podstawowego nawozu stosowanego w uprawie kukurydzy w szczycie sezonu, czyli w maju podczas siewów dochodziła do 6 tys. zł za tonę i jeszcze były problemy z jego dostępnością. Dlatego wielu rolników w ogóle nie zastosowało nawozów w podsiewaczach, co negatywnie wpłynie na plony.
W waszym gospodarstwie rodzinnym produkujecie głównie warzywa, jednak wielu innych okolicznych rolników żyje z produkcji mleka, gdzie podstawową paszą dla krów jest właśnie kiszonka z kukurydzy?
– To się zgadza i uważam, że w wielu gospodarstwach zgromadzone w tym roku zapasy kiszonki z kukurydzy będą niższe w stosunku do lat ubiegłych, właśnie ze względu na ograniczenie stosowania nawozów. Czy przełoży się to bezpośrednio na spadek produkcji mleka, zobaczymy. Na pewno nie pomoże w dynamice produkcji, która i tak, co pokazał rok 2021, jest prawie zerowa, bo wyniosła tylko 0,4% w stosunku do roku 2020. Natomiast część krajów UE odnotowała spadek produkcji mleka. Krajami, w których produkcja mleka znacznie spadła w ostatnich latach są Szwecja, Finlandia, Łotwa, Litwa, Słowacja, Portugalia i Chorwacja. Nawet taki potentat jak Francja odnotował spadek o ponad 3% w latach 2015–2020. To pokazuje, że na Zachodzie rolnicy odchodzą od produkcji mleka, która jest niezwykle wymagająca, zarówno pod względem wiedzy, jak i ciężkiej pracy od rana do wieczora i to każdego dnia w roku. Podobny problem obserwuję wśród polskich rolników, także w okolicznych gospodarstwach. To, że część gospodarstw wygasza produkcję wynika z coraz mniejszej opłacalności, zjadanej przez koszty. Oczywiście rosną ceny mleka w skupie, jednak nie nadążają za kosztami.
Głównym odbiorcą mleka od okolicznych rolników jest OSM Łowicz, która cały czas umacnia swoją pozycję?
– Młody, ale już doświadczony zarząd OSM Łowicz wie co robi, a w radzie nadzorczej zasiadają rolnicy, którym zależy na rozwoju spółdzielni, na czele z jej przewodniczącym Tomaszem Chądzyńskim, który prowadzi bardzo dobre rodzinne gospodarstwo na terenie mojej gminy. To młody i wykształcony człowiek. Widać, że w OSM Łowicz wszyscy grają w jednej drużynie. Oczywiście dużym zagrożeniem dla OSM Łowicz, podobnie jak dla nas rolników, jest znaczny wzrost kosztów produkcji, na czele z cenami nośników energii, w tym gazu. Bardzo drogie są również opakowania. Rosną koszty pracy i będą miały problemy zakłady z przerostem zatrudnienia. Na szczęście w OSM Łowicz ma jeden z najwyższych przerobów mleka na jednego zatrudnionego, zatem nie może być tu mowy o przeroście zatrudnienia.
Rolnicy zainwestowali olbrzymie pieniądze w zasiewy i drżą o to, jakie będą ceny zbóż czy rzepaku po żniwach, czy te obawy są uzasadnione? Wszak wielu ekspertów twierdzi, że żywność będzie bardzo droga.
– Jak najbardziej, te obawy są uzasadnione, ponieważ zboże, które wjeżdża do Polski z Ukrainy zamiast trafić do portów, w większości zostaje w naszych magazynach. Taka sytuacja jest spowodowana coraz wyższymi kosztami transportu. Pełne magazyny ziarna mogą spowodować, że pomimo wysokich cen środków produkcji stawki płacone po żniwach będą relatywnie bardzo niskie. To zboże powinno wyjechać do krajów trzecich, gdzie zazwyczaj trafiało i gdzie istnieje ryzyko głodu. Aby tak się stało, muszą zapaść decyzje na forum unijnym. Wszak koszty transportu są olbrzymie i ktoś je musi ponieść.
A co z cenami warzyw, które uprawiacie od lat?
– Pomimo wysokich kosztów, jakie ponosimy, to w wielu przypadkach ceny warzyw są niższe niż w poprzednim roku. Taka sytuacja dotyczy np. ogórków, które masowo napływają z takich krajów jak: Rumunia, Turcja czy Macedonia. Co więcej, na polski rynek trafiły setki ton ogórków z Rosji, bo embargo jak się okazuje działa tylko w jedną stronę. My właśnie rozpoczynamy zbiór ogórków gruntowych, których uprawiamy 3 ha. Do zbioru używamy specjalnej platformy i potrzebujemy w tym celu 20 pracowników. Co roku przyjeżdżają do nas pracownice z zachodniej Ukrainy. Uprawiamy również 15 ha pomidorów gruntowych oraz 4 ha buraków ćwikłowych. Ogórki, podobnie jak pomidory i buraki ćwikłowe, dostarczamy do firmy Maspex, a dokładnie do jej zakładu w Łowiczu, za pośrednictwem Zrzeszenia Plantatorów Owoców i Warzyw w Łowiczu, którego jestem członkiem. Oprócz warzyw uprawiamy również 15 ha kukurydzy na ziarno oraz zboża jare i słonecznik.
Na polach napotykacie wiele problemów ze sprawnym działaniem melioracji?
– Po ulewnych deszczach występują podtopienia, które są szkodliwe zwłaszcza w przypadku warzyw. Głównie dotyczy to pól zmeliorowanych w latach 90. poprzedniego wieku, gdzie zrobiono to na szybko i niedokładnie. Taka melioracja wymaga konserwacji i napraw. Wszystkie obowiązki zrzucono na gminne spółki wodne, które przerasta skala problemu. Z drugiej strony, w ogóle nie widać aktywności ze strony spółki Wody Polskie, która miała przecież dbać o główne cieki wodne. Często jest tak, że gminne spółki udrażniają rowy, natomiast rzeki są zarośnięte i efektu nie ma.
W tym roku Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Waliszew i Okolic im. Jana Pawła II, którego jest pan prezesem i jednym z założycieli, obchodzi swoje dwudziestolecie?
– Jesteśmy jednym z nielicznych stowarzyszeń w Polsce, które od 20 lat prowadzi publiczne placówki oświatowe, w tym szkołę podstawową i przedszkole, a wcześniej było to także gimnazjum. Organizujemy również kolonie letnie i zimowe dla dzieci i młodzieży oraz dożywianie i pomoc dla najuboższych w ramach programu Dożywianie Najuboższych w UE, a także kursy dla dorosłych w zakresie obsługi komputerów i znajomości UE. Na drugą połowę września planujemy uroczyste obchody jubileuszu.
Od lat jest pan człowiekiem Lewicy, jaki jest wasz aktualny program polityczny?
– W wyniku połączenia SLD i Wiosny powstała partia Nowa Lewica. Stawiamy na rolnictwo zrównoważone, nie zapominając ani o dużych, ani o małych. Widzimy potencjał w odnawialnych źródłach energii jako dodatkowym źródle dochodu dla rolników, tak jak funkcjonuje to w Niemczech. Każdy rolnik powinien mieć możliwość otworzenia biogazowni, czy też instalacji fotowoltaicznej. W tym celu potrzebne są ulgi finansowe i uproszczenie procedur prawnych. Natomiast w naszym kraju zmierza to w zupełnie odwrotną stronę, gdyż przepisy zostały tak zmienione, że właściwe instalacje fotowoltaiczne przestały się opłacać. Mam też inną uwagę do rządzących, a mianowicie, okazuje się, że spółki Skarbu Państwa produkujące nawozy wygenerowały największe zyski w historii, kosztem nas rolników. Podobna sytuacja dotyczy paliwa. Obecnie cena baryłki ropy jest na poziomie sprzed 10 lat, kiedy paliwo na stacjach kosztowało 5 zł. Ponadto okazuje się, że jesteśmy zależni od rosyjskiego węgla, którego import w czasie rządów PiS wzrósł o 100%, a nasze kopalnie zostały zaniedbane. Dziś tona węgla kosztuje 3 tys. zł, a kosztowała 800 zł.
Dziękuję za rozmowę.