Teść właśnie przywiózł dzieci ze szkoły do domu. Zdążyli wejść do środka i zamknąć za sobą drzwi. Była godzina bodajże 16.15. Po chwili usłyszeliśmy wielki huk... I stuletnia drewniana stodoła rozsypała się jak domek z kart – opowiada właścicielka gospodarstwa w Henrykowie, które jako pierwsze znalazło się na drodze trąby powietrznej, która 31 marca przeszła przez Henrykowo i Olszewo (gm. Środa Wlkp.).
Wsie leżą w gminie Środa Wielkopolska. Wiatr wiejący z prędkością niemal 200 km/h zrywał blachę z dachów i dachówkę z budynków. Niszczył płoty i jak zapałki łamał betonowe słupy wysokiego napięcia. Tuż po siedemnastej wiatr ustał. Mieszkańcom ukazały się jego skutki.
Ludzie byli przerażeni ogromem zniszczeń. Jednak bez namysłu pospieszyli z pomocą poszkodowanym.
Na polach leżały porozrzucane kawałki blachy z dachów i bram, pogniecione jak kartki papieru. Wytyczały kierunek, w którą wiał wiatr o rzadko spotykanej w Polsce sile. Nadszedł z zachodu. Odszedł na wschód.
W usuwaniu szkód pomagali niemal wszyscy mieszkańcy. Prace trwały do drugiej w nocy. A wznowione zostały o szóstej rano.
– Jeden z sąsiadów zabrał do siebie zboże, którego wiatr nam nie wywiał – mówi jedna z poszkodowanych osób.
Na szczęście w wyniku kataklizmu nikt nie zginął.
– Cieszymy się, że jesteśmy cali i zdrowi. Możemy zabrać się do pracy i odbudować gospodarstwo – mówi pełna nadziei właścicielka gospodarstwa, które najbardziej ucierpiało.
Nawałnica zniszczyła przede wszystkim budynki gospodarcze, sprzęt rolniczy i pustostany. Na razie nie udało się oszacować wszystkich strat. slo