Komisje liczące straty w gospodarstwach rolnych – po największej w Polsce klęsce suszy – oszacowały je na sumę jednego miliarda złotych. A resort rolnictwa ową sumę bezkrytycznie zaakceptował?
– Usłyszałem od Wiktora Szmulewicza – prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych, że polskie rolnictwo wskutek tej klęski poniosło straty rzędu 30 miliardów złotych. I ta katastroficzna wycena jest, moim zdaniem, bliższa prawdy niż ta dokonana przez ministra Marka Sawickiego. A przecież ci panowie są z jednej partii – PSL – również kandydują do Sejmu. Chociaż moim zdaniem funkcja prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych jest funkcją apolityczną, ponad wszelkimi podziałami partyjnymi. Dlatego więc się dziwię, że prezes Szmulewicz chce zostać posłem, a więc i politykiem. Ale wracając do jeszcze nie policzalnych skutków suszy, to mogę powiedzieć, że wielu rolników z mojego terenu działania masowo sprzedaje krowy z powodu braku paszy. To zaś oznacza albo zakończenie produkcji mleka, albo jej znaczne ograniczenie. Jako że u nas susza miała bardzo ostry przebieg, to tzw. przednówek – pojęcie zapomniane już przez wielu polityków – zapewne spotęguje straty wywołane przez tę klęskę.
Z tego, co wiem, jeszcze w czerwcu ostrzegał pan warszawskich polityków przed nachodzącą klęską suszy.
– Tak mówiłem o tym na czerwcowym posiedzeniu Sejmowej Komisji Rolnictwa. I wówczas jeden z kierujących resortem rolnictwa wręcz wyśmiał moje ostrzeżenia. A przecież suszę było widać już wiosną. W tym roku nie było opadów śniegu, co na glebach lekkich – przepuszczalnych, ma ogromne znaczenie. I już wiosną brakowało wody. A na dodatek w części Polski centralnej – dokładnie w powiecie łowickim, gostynińskim, włocławskim, konińskim, kolskim i częściowo w powiecie kutnowskim – na słabszych glebach – w kwietniu, w maju i czerwcu nie było praktycznie opadów. I o tych faktach mówiłem podczas wspomnianego wcześniej czerwcowego posiedzenia Sejmowej Komisji Rolnictwa. Prowadzę 39-hektarowe gospodarstwo, w tym 3,5 ha lasu we wsi Stary Waliszew. Jako że areał tego gospodarstwa składa się z 20 kawałków – położonych w czterech sołectwach, to przede wszystkim uprawiam owoce jagodowe – czarną porzeczkę oraz aronię. W tym roku miałem też posiany łubin na ziarno. Na skutek suszy młodsze plantacje owoców – jako że nie mam nawadniania- po prostu uschły. Bo poziom wód gruntowych drastycznie się obniżył. Na pierwszym posiedzeniu lipcowym Sejmu, mówiąc o tych zagrożeniach, zaapelowałem do pani premier Ewy Kopacz, aby wojewodowie wzięli się za powoływanie Komisji, które by oszacowały straty wywołane przez suszę, bo wnet się zaczną żniwa rzepakowe. Ale te moje apele pozostały praktycznie bez echa.
Nie jest pan producentem mleka, ale doskonale się pan orientuje, co się dzieje w tej branży?
– W moim bezpośrednim sąsiedztwie i w dalszej okolicy rozumianej też jako Okręg Wyborczy – dominującym kierunkiem jest mleko. Dlatego dobrze orientuję się w problemach, jakie obecnie dotykają ten dział produkcji. O którego potencjale na naszym terenie decydują nie wielkie gospodarstwa mleczne – takie, jak na Podlasiu – ale typowe gospodarstwa rodzinne. Dostarczają one mleko do: OSM Łowicz, Łódzkiej Spółdzielni Mleczarskiej JOGO, OSM Skierniewice, OSM Głuchów, OSM Łask, OSM Ozorków, OSM WART-MILK w Sieradzu czy też SDM w Wieluniu. Rolnicy z tych spółdzielni, którzy zostali bardzo poszkodowani przez suszę, nie dostaną żadnych rekompensat. Bowiem ten 30-procentowy próg utraty dochodów z ostatnich trzech lat jest praktycznie niemożliwy do osiągnięcia przez producentów mleka. Z tego, co wiem w mojej gminie – Bielawy i w sąsiedniej gminie Zduny ani jeden producent mleka nie otrzymał jakże niskiej, ale zawsze pomocy suszowej.
– Bardzo złe jest to, że są tacy politycy, którzy nie bacząc na szalejący w branży kryzys mleczarski, napuszczają rolników producentów mleka na zarządy i rady nadzorcze zakładów mleczarskich – konkretnie rzecz biorąc – spółdzielni mleczarskich. Myślę o wydarzeniach, do jakich doszło na posiedzeniu Sejmowej Komisji Rolnictwa w dniu 24 września!
– Byłem obecny na tym posiedzeniu i również zabrałem w nim głos. Otóż senator Jerzy Chróścikowski – przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych zaapelował, aby zakłady mleczarskie zapłaciły kary – przynajmniej pierwszą ratę – za tych rolników, którzy przekroczyli swoje kwoty mleczne, a ich gospodarstwa zostały dotknięte klęską suszy. Ten wniosek umotywował faktem, że w tym roku zakłady mleczarskie mają dwa razy wyższe dochody niż w roku ubiegłym. Zaś o tym dwukrotnym wzroście dochodów zakładów mleczarskich pan senator został jakoby poinformowany na konferencji mleczarskiej w Augustowie, w której uczestniczył również minister Marek Sawicki. Minister Sawicki był też obecny na tym posiedzeniu Sejmowej Komisji Rolnictwa i gorąco poparł pomysł senatora Chróścikowskiego. Zobowiązał się nawet do zorganizowania spotkania z zakładami mleczarskim, na którym to zostanie poruszona ta sprawa. Zabrałem też w tej kwestii głos. Nie zgodziłem się z opinią wyrażoną przez senatora Chróścikowskiego i podtrzymaną przez ministra Marka Sawickiego – mówiącą o dobrych dochodach zakładów mleczarskich. Wszak od wielu miesięcy ceny produktów mleczarskich na rynkach światowych są bardzo niskie, zaś embargo rosyjskie wyrządziło wiele szkody polskiej branży mleczarskiej. Nadal też sklepy wielkopowierzchniowe, które to Zjednoczona Lewica zamierza opodatkować specjalnym podatkiem, prowadzą politykę zaniżania cen zbytu produktów mleczarskich. Z rozmysłem wykorzystując to, że ta branża jest pod silną presją embarga rosyjskiego oraz kryzysu światowego. Ceny zbytu produktów mleczarskich albo spadają, albo pozostają na stabilnym, acz niskim poziomie. A na półkach sklepowych, poza tzw. promocjami, są nadal na bardzo wysokim poziomie. Wszak nawet w dobrych mleczarniach średnia cena skupu wynosi 1 zł i kilka groszy netto za litr mleka. Zaś w tych mniejszych spółdzielniach już od dawna spadła poniżej złotówki. Skąd więc wzięły się te wieści z Augustowa o dwukrotnym wzroście tegorocznych dochodów zakładów mleczarskich – w porównaniu do roku ubiegłego? A może tutaj chodzi o dwukrotny wzrost dochodów supermarketów. Na pewno taką informację można uznać za wiarygodną.
Dziękuję za rozmowę.
Cezary Olejniczak jest kandydatem do Sejmu RP następnej kadencji. Ubiega się o mandat poselski w Okręgu Sieradzkim z listy nr 6 – Zjednoczona Lewica, której jest liderem.