Samozbiory polegają na udostępnianiu przez plantatora warzyw lub owoców konsumentom swoich upraw bez pośredników. Uczestnicy samozbiorów mogą samodzielnie i prosto z krzaczka zebrać w ten sposób, np. truskawki, borówki albo jagody kamczackie lub maliny, jabłka czy gruszki. Taka forma "zakupów" pozwala przy okazji zaoszczędzić, ponieważ koszt własnoręcznie zerwanych owoców jest niższy niż w sklepie i na bazarze.
Jakie korzyści może uzyskać rolnik lub sadownik ze zbioru przez klientów?
- Plantator ma okazję pozbyć się nadmiaru świeżych warzyw i owoców,
- Nie musi zatrudniać pracowników,
- Nie musi martwić się o dystrybucję plonów i ich transport,
- Nie musi poświęcać swojego czasu na zbiór,
- Nie musi korzystać z pośredników sprzedaży,
- Zapewnia reklamę swojemu gospodarstwu.
Jakie są korzyści dla uczestników?
Zazwyczaj ceny tak zebranych plonów dla konsumenta mogą być nawet o połowę niższe niż na półce sklepowej, a plantator może uzyskać większą cenę niż w hurtowni. Goście, którzy zawitają do takiego gospodarstwa otrzymują łubianki koszyczki, a owoców i warzyw mogą zebrać tyle ile potrzebują. Płacąc tylko za ilość zebranych owoców, bez uwzględniania innych czynników, które kształtują cenę produktu dostępnego w sklepie. Tak więc oszczędności są zauważalne.
Niektóre gospodarstwa, przede wszystkim te ekologiczne, takie jak plantacja edukacyjnej Maćka Dobrosielskiego w miejscowości Lipiny, oddalonej nieco ponad 70 km od Warszawy, organizują zbiory połączone z warsztatami ekologicznymi. Właściciel przybliża zainteresowanym specyfikę gospodarstwa i pokazuje jak wygląda jego funkcjonowanie.
Okazja i atrakcja dla klienta
Samozbieranie to także nie lada atrakcja dla osób, które chcą się wyrwać z miasta, złapać oddech, a nawet trochę się zmęczyć, no i przede wszystkim docenić ciężką pracę plantatora i osób zatrudnionych przy zbiorach.
Dodatkowo dzięki samodzielnemu zbieraniu plonów między ludźmi oraz rodzinami, które spotykają się w rajkach (czyli w mowie regionalnej rowkach między rzędami roślin) albo w alejkach drzew owocowych, dochodzi do pogłębienia relacji i nawiązywania więzi. Na samozbiorach korzystają przede wszystkim dzieci, które dowiadują się, że truskawka nie rośnie na półce w sklepie, a więc nie bierze się z powietrza. A do jej wyhodowania potrzeba dużo pracy.
Samozbiory to także okazja na praktykowanie troski o środowisko naturalne i doświadczenia czegoś nowego, zwłaszcza w dobie pandemii i lockdown’ów, od kiedy jeszcze bardziej i coraz więcej ludzi docenia możliwość przebywania na łonie natury.
Jaka wygląda polska mapa samozbiorów?
Choć skala tego zjawiska nie jest w Polsce dobrze poznana, to z roku na rok pojawia się coraz więcej ofert od plantatorów. Wzrasta liczba klientów, którzy poszukują możliwości samodzielnego uzbierania truskawek, malin czy borówek. W krajach zachodnich jest to częsta praktyka, w Polsce jeszcze trochę mniej. A gdzie szukać ofert? Jedną z opcji jest platforma Myzbieramy.pl, która promuje samodzielne zbiory u gospodarzy. Na tym portalu sadownicy i plantatorzy zamieszczają swoje zaproszenia na truskawko-, borowko- czy ogórkobrania. Innym miejscem są portale społecznościowe oraz strony z ogłoszeniami. Warto także popytać wśród znajomych czy znają i polecają plantacje do jakich można się udać.
Na razie dużo częstsze są oferty zbioru owoców niż warzyw. Owoce także są dużo popularniejsze, zwłaszcza w gospodarstwach ekologicznych, które można spożywać bezpośrednio z krzaczka.
Inicjatywa samozbierania jest ważna także dla rolników ze względu na to, że często potem uczestnicy takich zbiorów wracają już po ich produkty drogą tradycyjną, nie tylko w sezonie. Doskonale sprawdza się tutaj także strategia marketingu szeptanego, która pozwala na szersze dotarcie do klientów, bez wydawania dużych środków pieniężnych na reklamę.
Oprac. Natalia Marciniak-Musiał
Zdjęcie: Pixabay