Pierwszy i najważniejszy, to nowelizacja Prawa łowieckiego, tak aby idealny, zdaniem Szyszki, model łowiectwa przestał żywić się rolniczą krzywdą. Z szumnych zapowiedzi i projektów nie zostało nic. Koła łowieckie nadal robią co chcą przy wycenianiu szkód. Rolnicy nie mogą często doprosić się, aby łowczy przyjechał na pole, co ma szczególne znaczenie, kiedy trzeba przesiewać wyjedzoną przez dziki kukurydzę. Koła łowieckie nadal nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoje zaniedbania.
W liście koniecznie powinny znaleźć się wnioski związane z wprowadzaniem OSN-ów na terenie całej Polski. Za pomysły zgłaszane przez organizacje ekologiczne znów zapłacić mają rolnicy. Wiemy oczywiście, że to Bruksela decyduje itp. Do tego argumentu przyzwyczaił nas Marek Sawicki, poprzednik ministra Krzysztofa Jurgiela. Jednak naszym zdaniem, jakiś program osłonowy pozwalający na redukcję kosztów wprowadzenia OSN-ów jest w zasięgu ministra środowiska i rolnictwa.
Tyle o liście do gajowego, ale o dzikach i problemach z nimi nie kończymy. W Polsce pojawiły się kolejne ogniska afrykańskiego pomoru świń, choroby jak wiadomo roznoszonej przez dziki. Czytamy w komunikatach weterynarii, że dotyczą gospodarstw utrzymujących po 2–3 świnie. Chcielibyśmy zapytać, dlaczego do dziś nie zrealizowano programu wykupu trzody z mniejszych gospodarstw. To, że jakiegoś problemu nie zauważamy, nie oznacza, że jego nie ma. Rolnika, który ma 2 świnie nie stać na bioasekurację, więc ASF prędzej czy później może się u niego pojawić. Każde kolejne ognisko stawia nas w trudnej sytuacji. Propozycję wykupu trzody z małych gospodarstw zgłaszali specjaliści jeszcze w 2014 r., kiedy choroba pojawiła w Polsce. Ani poprzedni, ani obecny minister nie zdecydowali się na to. Dziś widać, że ze szkodą dla Polski i rolnictwa.
Krzysztof WróblewskiPaweł Kuroczycki
redaktorzy naczelni