StoryEditorWiadomości rolnicze

PO i PSL chcą, by ustawę o ustroju rolnym podpisał jeszcze Komorowski

22.06.2015., 10:06h
PSL chce, przy wsparciu koalicyjnej PO, by Sejm w przyszłym tygodniu przyjął ustawę o kształtowaniu ustroju rolnego, która ma m.in. uchronić Polskę przed wykupem ziemi rolnej przez obcokrajowców. Szef PSL oczekuje, że ustawę podpisze jeszcze ustępujący prezydent. 

Prace nad projektem ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego autorstwa PSL zaplanowano na wtorek i środę. Jeśli sejmowe komisje: rolnictwa i ds. UE przyjmą sprawozdanie, to w środę ma być przeprowadzone w Sejmie drugie czytanie tego projektu, po to, by Sejm przegłosował projekt na najbliższym posiedzeniu.

 

"Sądzimy, że jest możliwe (…), aby jak najszybciej skierować ustawę do Senatu i do podpisu prezydenta. Dlaczego? Mamy już niewiele posiedzeń Sejmu, a w międzyczasie odejdzie prezydent Bronisław Komorowski i przyjdzie prezydent Andrzej Duda. Źle by było, gdyby rozwiązanie, które jest przez większość obywateli pożądane i deklarowane jest dla niego poparcie przez wszystkie parlamentarne siły, stało się przedmiotem gier partyjno-politycznych (…). Jesteśmy zdeterminowani, żeby sprawę zakończyć i żeby ustawę podpisał jeszcze prezydent Komorowski" - mówi w rozmowie z PAP szef PSL, wicepremier Janusz Piechociński.

 

Kadencja Komorowskiego minie 6 sierpnia. Przyspieszenie prac nad ustawą deklaruje też PO. "Drugie czytanie ustawy jest możliwe w środę, a głosowanie w czwartek rano" - przyznał w rozmowie z PAP Leszek Korzeniowski, szef podkomisji nadzwyczajnej, która w czerwcu wprowadziła do projektu PSL szereg poprawek, przygotowanych przez resort rolnictwa i popartych przez rząd.

 

1 maja 2016 r. skończy się obowiązujący od 2004 r. okres ochronny i obcokrajowcy będą mogli kupować w Polsce ziemię rolną bez specjalnego pozwolenia MSW. Dlatego Piechociński przed drugą turą wyborów prezydenckich apelował do PO o szybkie jej uchwalenie. Jak zapewniał, dzięki temu Komorowski odzyska 2-3 proc. poparcia na wsi. Komorowski zapewnił w kampanii, że ustawę podpisze. Jednak wtedy PO ustawy nie podarła uznając, że wymaga ona poprawy.

 

W sobotę Piechociński zapowiedział, że PSL nie wejdzie w koalicję z żadnym ugrupowaniem, które ustawy nie poprze. Podkreślił, że dla PSL to projekt kluczowy. Ludowcy pracowali nad ustawą w resorcie rolnictwa, choć w ramach rządu tych prac nie ukończyli. Do Sejmu projekt wprowadził, w zeszłym roku, poseł PSL Stanisław Kalemba - były minister rolnictwa.

 

Poza koalicją projekt może zyskać też poparcie PiS. Jak zapewnił PAP szef komisji rolnictwa Krzysztof Jurgiel (PiS), jego ugrupowanie chce mieć wpływ na ostateczny kształt ustawy. Dlatego Jurgiel zapowiada, że nie będzie wstrzymywał prac komisji nad projektem. Potwierdza to Korzeniowski. "Z deklaracji, które złożył Jurgiel wynika, że w znacznej części PiS popiera ten projekt. PiS będzie chciało się odróżnić w pewnych kwestiach, bo taka jest rola opozycji, ale nie będzie hamulcowym w tym wypadku" - mówi.

 

Ludowcy już raz posądzili Jurgiela o wstrzymywanie prac nad ustawą. To on w maju, podczas prac w podkomisji nadzwyczajnej, wystąpił z wnioskiem o ich przerwanie. Argumentował, że rząd powinien zaopiniować tak ważny projekt, a tego nie zrobił. Przypominał też, że PiS ma projekt konkurencyjny, który leży zamrożony w Sejmie od dwóch lat.

 

Jurgiel przyznał, że projekty PiS i PSL są podobne. PiS chce jednak, by sprzedaż ziemi w Polsce możliwa była wyłącznie na rzecz rolników indywidualnych, a nie przedsiębiorstw rolniczych. Takiej regulacji nie ma w projekcie PSL. Jest ona nie do przyjęcia także dla PO. "Pamiętajmy, że w Polsce są spółdzielnie produkcyjne i one także muszą się rozwijać" - wyjaśnia Korzeniowski.

 

Ponadto Jurgiel zapowiada, że udzieli głosu w dyskusji nad projektem przedstawicielom strony społecznej. Posłowie PiS nie wykluczają, że "przejmą" niektóre postulaty związków rolników indywidualnych i poddadzą je pod głosowanie.

 

Stanisław Kalemba, który jest posłem wnioskodawcą projektu i poprawek wprowadzonych do niego przez rząd, zapewnia, że koalicja rozumie postulaty rolników, jednak musi uwzględnić w projektowanych rozwiązania szereg sprzecznych interesów m.in. przedsiębiorstw i spółdzielni rolniczych.

 

Rolnicy wielokrotnie protestowali przeciwko wykupowi ziemi przez kapitał zagraniczny. Formalnie w Polsce nie ma takiego problemu. Mają o tym świadczyć rządowe statystyki - ze sprawozdania przedstawionego w Sejmie przez MSW wynika, że w 2014 r. cudzoziemcy otrzymali w Polsce 271 zezwoleń na zakup ziemi o łącznej powierzchni 1036,35 ha. Związki rolnicze nie zgadzają się z taką oceną. Wtóruje im PiS, który chciał, żeby Sejm odrzucił sprawozdanie MSW.

 

PSL, choć sprawozdanie poparło, twierdzi, że sprzedaż ziemi na rzecz obcokrajowców nie jest w pełni kontrolowana. Według raportu sporządzonego na zlecenie PSL i przedstawionego w czerwcu w Parlamencie Europejskim szczególne zagrożeni wykupem ziemi są rolnicy na wschodzie UE.

 

Autorzy raportu wskazują, że w Europie pojawiły się instytucje kapitałowe, np. fundusze inwestycyjne, czy banki zainteresowane ziemią jako źródłem dochodów, a nie rolnictwem.

 

W raporcie podane są też różnice w cenach ziemi w państwach Unii - w 2009 r. ziemia w Polsce była pięciokrotnie tańsza niż we Francji, 26 razy tańsza niż w Danii i aż 47 razy tańsza niż w Holandii. Europoseł PSL Jarosław Kalinowski uważa, że ziemia przez cudzoziemców kupowana jest w Polsce przez podstawione osoby – „słupy”.

 

NIK w raporcie z 2014 r. przyznała, że luki prawne pozwalają cudzoziemcom przejmować ziemię w Polsce. Stają się oni udziałowcami w polskich spółkach, które są właścicielami ziemi, bo prawo nie zobowiązuje takich spółek do składania informacji o posiadanych gruntach. W ten sposób ziemie w Polsce kupuje przede wszystkim kapitał holenderski, duński i luksemburski.

 

NIK uważa, że MSW nie ma pełnych danych o ziemi sprzedanej cudzoziemcom i wykazuje, że tylko w woj. zachodniopomorskim i dolnośląskim ci kupili jej trzy, cztery razy więcej niż mówią statystyki.

 

PSL chcąc ograniczyć zakup ziemi przez obcokrajowców po zakończeniu w Polsce okresu ochronnego podkreśla, że takie rozwiązania są w innych państwach UE - w Niemczech i we Francji.

 

Kalemba wymienia najważniejsze cechy nowego sytemu: ma on uniemożliwić wykup ziemi przez cudzoziemców, ale też zapobiec jej nadmiernej koncentracji w rękach jednego właściciela i powstawaniu wielkich produkcyjnych latyfundiów rolnych.

 

Z drugiej strony ma on zapobiec rozdrobnieniu ziemi pomiędzy zbyt wielu właścicieli, np. przez dziedziczenie przez wszystkich spadkobierców. Preferowane mają być gospodarstwa rodzinne - zapewniające utrzymanie całym rodzinom. Ustawa ma też uniemożliwić spekulacyjny obrót ziemią.

 

PSL chce wprowadzić zakaz nabywania gruntów dla osób i firm posiadających łącznie powyżej 300 ha oraz wprowadzić 10-letni zakaz obrotu ziemią zakupioną od ANR pod rygorem wysokich kar.

 

Ziemię będą mogli zakupić tylko ci, którzy będą ją uprawiać, jeśli od 5 lat mają meldunek w gminie lub gminie sąsiedniej. Ponadto projekt przewiduje kontrolę środków przeznaczonych na zakup ziemi. Formułuje też wymagania dot. m.in. kwalifikacji zawodowych, jakimi muszą wykazać się kupujący ziemię. Oświadczenia mają podlegać odpowiedzialności karnej.

 

Skuteczność rozwiązań zależy nie tylko od woli większości sejmowej. Projekt autorstwa PSL budzi wątpliwości dot. zgodności z konstytucją i prawem unijnym, które podnosili eksperci Biura Analiz Sejmowych (BAS) - już po wprowadzeniu do projektu poprawek rządowych przedstawiciel biura legislacyjnego sugerował, że projekt powinien być ponownie zaopiniowany przez BAS.

 

Także Komisja Europejska może zakwestionować ustawę, bo prawo unijne zabrania dyskryminowania obywateli i firm z krajów będących członkami wspólnoty. KE zrobiła tak niedawno w przypadku ustaw regulujących obrót ziemią na Litwie, Węgrzech, w Bułgarii i Słowacji - państwach, dla których okres ochronny zakończył się w ubiegłym roku.(PAP)

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. listopad 2024 09:10