Radni z gminy Kleszczewo będą obradować nad projektem uchwały w sprawie zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego gminy. Zmiany proponowane w uchwale godzą w interesy rolnika i ograniczają rozwój gospodarstw. Dodajmy, że choć gmina leży pod Poznaniem, to charakteryzuje się doskonałymi warunkami dla rolnictwa.
Projekt przeciw rolnikom
Jeden z proponowanych punktów w ustawie mówi o „ograniczeniu chowu i hodowli zwierząt do 120 DJP dla nowo projektowanych obiektów, z zachowaniem odległości od sąsiadującej zabudowy określonych w przepisach odrębnych”.
Ten zapis spowodował, że 25 lutego na ulicach Kleszczewa, przed siedzibą gminnych władz odbył się protest zainteresowanych, którzy nie zgadzają się z nowymi zapisami. Ta data celowo została wybrana na dzień pikiety, bowiem właśnie w czwartek obradowała gminna Komisja Wspólna.
– Pikietujemy, ponieważ urząd gminy chce ograniczyć naszą produkcję, byt naszych gospodarstw, byt naszych rodzin – mówi Paweł Tomczak, jeden z rolników, który pojawił się z transparentami przed siedzibą władz gminnych. – W tej chwili jest 210 DJP, a urząd proponuje 120 DJP i jak mówią urzędnicy, nawet 120 to jest produkcja przemysłowa. Żeby godnie żyć, przy dzisiejszych cenach musimy mieć nawet więcej jak 1000 sztuk tucznika – tłumaczy rolnik.
Gmina stawia na miastowych
Zdaniem rolników w przypadku przeforsowania proponowanych zmian ich gospodarstwa znajdą się w trudnej sytuacji, bo nie będą mogli się dalej rozwijać.
– Budowa obory to nie był nasz jedyny plan. Gdybyśmy wszystko postawili na tę kartę, to już byśmy nie istnieli – wyjaśniał Marcin Zyber, który prowadzi także produkcję roślinną.
Krytyka gminnych władz
Na proteście rolników pojawiła się również AgroUnia z jej liderem. Michał Kołodziejczak wprost i bez ogródek skrytykował rządzących gminą.
– To gmina, która chce wyrzucić produkcję ze wsi. Nikt się nie zgodzi na to, aby rolnikom w tak drastyczny sposób ograniczać produkcję zwierząt. Od tego właśnie zaczyna się wyrzucanie rolnictwa z Polski – komentował Kołodziej-czak. – W głowie się nie mieści, jak lokalni radni, lokalni wójtowie mogą sprzeciwiać się głosom swoich wyborców. Ludziom, których interes powinni reprezentować.
Wójt syty i owca cała
Rolnicy chcieli się spotkać z Bogdanem Kemnitzem, wójtem Kleszczewa. Do takiego oficjalnego spotkania nie doszło, ale wójt na korytarzu przed posiedzeniem komisji wyszedł do rolników. Ci go wybuczeli i skandowali pod jego adresem hasło „Zdrajca!”
– Żeby była jasność, tu nie zapadają dzisiaj żadne decyzje w tej sprawie – mówił wójt Kemnitz. – Rozmawiamy na temat zmian w planie, zapoznamy się z nimi i będziemy się zastanawiać dalej, co robić.
Wójta pytano wprost o jego stanowisko w tej sprawie. Nie był jednak w stanie się określić.
– Przepisy powinny dbać o interesy obu stron – odpowiedział dyplomatycznie. – Jestem za tym, żeby rolnicy mogli hodować, ale jestem także za tym, żeby ich działalność nie zakłócała funkcjonowania innym mieszkańcom.
Protestujący rolnicy osiągnęli tyle, że obrady gminnej Komisji Wspólnej zostały zakończone i nie dyskutowano nad zmianami w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego dla gminy Kleszczewo. Reprezentanci AgroUnii, którzy przysłuchiwali się dyskusji toczącej się za zamkniętymi drzwiami, powiedzieli, że plan zagospodarowania przestrzennego gminy zostanie ponownie wyłożony i każdy będzie mógł zgłaszać do niego uwagi.
Michał Czubak