„Nowowiejscy” boją się rolnictwa i uprzykrzają życie tym, którzy się nim zajmują z dziada pradziada
Dziesięć lat temu byli dobrymi producentami trzody, żyliśmy w przyjaźni, a dziś nie pozwalają w naszym obejściu postawić obory. Chociaż jesteśmy w prawie – narzeka jeden z naszych Czytelników. „Nowowiejscy”, a więc ci co przybyli z miasta, też nie lubią rolnictwa. Stąd się biorą ich postulaty, aby żniwować w deszcz, bo wówczas się nie kurzy!Podziały pośród samych rolników - te są najgorsze
Ale najgorsze są podziały wśród samych rolników, ich brak zorganizowania, brak solidarności oraz podatność na manipulację. Chcesz rządzić, to napuść gospodarza na gospodarza i obiecaj jakiś ochłap. Na pewno skoczą sobie do oczu, zaś duża kasa niechybnie skoczy – do kieszeni tych co obiecali. To uznani działacze nie dopuścili do powstania Związku Zawodowego Producentów Mleka, bo byłby za silny! Tak.Rolnicze związki zawodowe są słabawe albo wręcz słabe – dosłownie kanapowe
I tym sposobem nie są silnym partnerem dla rządu. Nie potrafią też skutecznie walczyć o swoje, z tak silnymi przeciwnikami, jakimi są wielkie sieci handlowe. Przecież polskim zakładom przetwórczym konieczne jest wsparcie w tym nierównym boju. Wszak nawet największe polskie firmy mleczarskie nie mają szans uczciwej walki z wielkimi sieciami handlowymi. A rolnicy, jakby nie zdawali sobie sprawy, że dołowanie cen zbytu zawsze uderza ich po kieszeni.Praktycznie obecnie tylko izby rolnicze mają stosunkowo silną pozycję – oczywiście na tle tych słabeuszy. Tak. Staramy się być obiektywni, chociaż zdajemy sobie sprawę, że obecne władze KRIR nie lubią „Tygodnika Poradnika Rolniczego”.
Paweł Kuroczycki i Krzysztof Wróblewski
redaktorzy naczelni Tygodnika Poradnika Rolniczego
fot. Pixabay