Na czym polegał eksperyment?
Badacze pod kierunkiem Jianjun Luo z Chińskiej Akademii Nauk w Pekinie obserwowali dwie uprawy grochu. Pierwsza z nich rosła w szklarni w naturalnych warunkach. Rośliny z drugiej szklarni wystawiono na działanie pola elektrycznego. Wykorzystany w eksperymencie prąd pochodził z wiatru i opadów deszczu. Takie działanie nazywa się elektrokulturą lub elektrostymulacją i ma ono być jedną z metod nowoczesnego rolnictwa.
Co pokazały badania?
Wyniki eksperymentu chińskiego zespołu wydają się obiecujące. Stymulowany prądem groszek miał rosnąć szybciej i plonować o 20% lepiej niż ten, który uprawiano bez ingerencji elektryczności.
Za kolejny korzystny efekt tego typu uprawy uznano także to, że udało się wykorzystać potencjał elektryczności z odnawialnych źródeł, który inaczej by się zmarnował.
Naelektryzowane rośliny będą przyszłością rolnictwa?
Nie wszyscy naukowcy podchodzą bezkrytycznie do wyników tego eksperymentu. Choć badania nad stymulacją roślin prądem trwają już od wielu lat (pierwsze próby sięgają roku... 1900!), wciąż nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to, czy faktycznie elektrokultura zrewolucjonizuje rolnictwo. Pojawiają się liczne błędy badawcze, które nie pozwoliły jak dotąd uznać żadnych wyników za pewnik.
Pracę chińskiego zespołu również skrytykowano. Europejscy naukowcy zauważyli, że Chińczycy nie wyeliminowali wszystkich czynników, mogących wpływać na rozwój groszku, a zajmujący się uprawami badacze wiedzieli, która szklarnia korzysta z metody elektrostymulacji. To według nich wystarczające podstawy, by nie uznać osiągniętych wyników za rozstrzygające.
Podziały i wątpliwości wśród naukowców pokazują, że elektrokultura może być szansą dla rolnictwa, ale nie musi. Póki co, ostatecznych rozstrzygnięć brakuje.
Z.Ć. fot. Pixabay