Rolnik 13 listopada zadzwonił pod podany w ogłoszeniu numer. Kontakty telefoniczne ze „sprzedającym” trwały kilka dni. Paszowóz miał znajdować się w Ciężkowicach w woj. małopolskim, „sprzedający” przedstawiał się jako Tomasz Ząbkiewicz.
– Dzwonił do mnie codziennie. Był wiarygodny, rozmawiało się z nim jak z rolnikiem, nic nie wskazywało, że to oszust. Byłem nastawiony na to, że ślimaki od razu będą do wymiany, „sprzedający” uprzedzał, że jeszcze można mieszać TMR, ale docelowo trzeba będzie ślimaki wymienić – opowiada nasz rozmówca.
W końcu przelewem wykonanym w banku rolnik wpłacił 1000 zł zaliczki. Transportem (ok. 450 km) miał się zająć „sprzedający”. – Powiedział, że ma tańszy transport – mówi nasz Czytelnik.
Ostatnia rozmowa z oszustem odbyła się o godz. 8 45. O godz. 12 miał dzwonić do niego kierowca. – Nie dzwonił, więc zadzwoniłem do „sprzedającego”. Usłyszałem, że „abonent niedostępny”. Kontakt się urwał. Następnego dnia pojechaliśmy na policję. Ale ta nasza policja, to wiadomo… Dopiero 26 listopada zadzwoniła do mnie pani sierżant. Powiedziała, że zajmie się tą sprawą. Powiedziała przy tym, że to może długo potrwać i że będę miał nauczkę na przyszłość. Sam wiem, że będę miał nauczkę, nie potrzebuję takich komentarzy. W sumie lekkie podejście i więcej pouczeń niż konkretów. Napisaliśmy więc pismo do prokuratury, może ruszą z tą sprawą na poważnie – opowiada rolnik.
W banku małżonkowie zareklamowali przelewy, ale było już za późno. – Zabolało mnie to wszystko. Omotał mnie i okradł w żywe oczy – mówi hodowca. Zależy mu, żeby jego sprawa została przez policję i prokuraturę potraktowana poważnie. Chce też ostrzec innych, żeby byli bardzo ostrożni kupując maszyny rolnicze za pośrednictwem Internetu. Dlatego skontaktował się z „TPR” i opowiedział swoją historię.
Internetowi oszuści śmieją się z policji
Kilka dni później rolnik znowu się z nami skontaktował. – Zobaczyłem na OLX ogłoszenie dodane z tego samego konta, z którego dodane było ogłoszenie paszowozu. Tym razem na sprzedaż jest rozrzutnik. Znowu w dobrej cenie, „znajduje się” jednak w innej części Polski. Numer telefonu też inny.
– Próbowaliśmy zgłosić policji sprawę znalezionego ogłoszenia jeszcze tego samego dnia, w niedzielę (1 grudnia – dop. red.) – dodaje żona rolnika. – Odesłali nas z kwitkiem, powiedzieli, że możemy, jeśli chcemy, zgłosić się po niedzieli. Nie rozumiem tego, mamy XXI wiek, a policja jest kompletnie bezradna. Albo bagatelizuje takie sprawy, jak nasza.
Następnego dnia pojechała na policję i opowiedziała o nowym ogłoszeniu. W tym samym czasie je mąż z pomocą kolegi potwierdził, że „sprzedający” rozrzutnik to ta sama osoba, która go oszukała. – Kolega zadzwonił ze swojego numeru na głośnomówiący. Odebrał ten sam człowiek, oszust, który mnie okradł – mówi rolnik. – Tę informację również przekażemy policji – zapewnia jego żona.
Pytania dotyczące oszusta, m.in., o to, co policja robi w sprawie zadaliśmy rzeczniczce KPP w Ostrowi Mazowieckiej. Czekamy na odpowiedzi.
- Oferta sprzedaży rozrzutnika zamieszczona z tego samego konta, które miał oszust sprzedający paszowóz BVL
Konto na portalu z ogłoszeniami może założyć każdy. W kilka sekund
O tym, że kupując maszyny rolnicze za pośrednictwem Internetu można się naciąć przekonał się też Dawid Włodarczyk z pow. kutnowskiego (woj. łódzkie). W ub. roku stracił pieniądze próbując kupić agregat uprawowo-siewny Unia Kombi. Za drugim razem stracił pieniądze wpłacone na poczet zakupu siewnika.
– Pierwszą sprawę zgłosiłem na policję, została umorzona z powodu niewykrycia sprawców. Z drugą więc dałem sobie spokój. Szkoda czasu i nerwów – mówi pan Dawid. Nieoficjalnie dowiedział się, że oszust „sprzedający” agregat miał kilkanaście kont na portalach.
– Wszystko było rozpisane na „słupy” i człowiek jest podobno nie do namierzenia. Ponoć żaden ślad w sieci nie ginie i nikt nie jest do końca anonimowy, a jednak policja nie potrafi oszusta namierzyć – zastanawia się nasz rozmówca.
Pan Dawid jest zdania, że przestępcom dużo trudniej byłoby prowadzić swoją działalność, gdyby zasady zakładania konta na niektórych portalach ogłoszeniowych nie były tak proste. – Nie trzeba podawać peselu czy numeru dowodu osobistego. Wystarczy telefon i adres e-mail. Można podać dowolne nazwisko, utworzyć dopasowany do niego e-mail.
Żona rolnika z mazowieckiego zwraca uwagę na ważną kwestię:
– OLX dopiero po tygodniu od zgłoszenia zaczyna cokolwiek sprawdzać. W ciągu tygodnia można wyjechać choćby na Karaiby. Choć jak dowodzi nowe ogłoszenie od oszusta, który nas naciągnął, nie trzeba nigdzie wyjeżdżać.
Ten sam agregat, ten sam oszust. I co z tego?
Pan Dawid uważa, że przynajmniej jedna z jego spraw może być powiązana ze sprawą dotyczącą Grzegorza Szczerbica z pow. świdnickiego (lubelskie).
Tę historię już opisywaliśmy. W lutym 2019 r. Grzegorz Szczerbic znalazł ogłoszenie o sprzedaży za 4,2 tys. zł używanego agregatu uprawowego Unia Kombi. Typ i cena taka sama jak w przypadku pana Dawida. Po wpłaceniu pieniędzy kontakt ze „sprzedającym” się urwał a prokuratura umorzyła sprawę (niewykrycie sprawców). Latem zainteresowaliśmy sprawą posła Jarosława Sachajkę, który interweniował w Ministerstwie Sprawiedliwości. Prokuratura przyznała, że pochopnie zamknęła dochodzenie i wznowiła śledztwo.
– Ale od tej decyzji minęło kilka miesięcy i nie mam żadnych informacji, co dzieje się w tej sprawie – mówi Grzegorz Szczerbic.
Tylko od 1 stycznia do 11 lipca br. policja zarejestrowała 44 postępowania przygotowawcze obejmujące 50 przestępstw polegających na oszustwie i wyłudzeniu, poprzez zamieszczanie ogłoszeń o sprzedaży sprzętu rolniczego na jednym z popularnych portali. Poszkodowanych zostało łącznie 51 osób na 67 300 zł.
Czytaj także: Nie ma pieniędzy ani agregatu. Nie ma sprawcy, więc nie ma sprawy?
Krzysztof Janisławski
Fot. główne: archwium policji (zdjęcie poglądowe)