– Kto będzie następny? Przecież ten byk pasł się kilkadziesiąt metrów od zabudowań gospodarczych oraz mieszkalnych. Przecież ta kula mogła trafić w któreś z okien i zranić ludzi. Dlaczego myśliwi polują w pobliżu naszych domów? Jak można było zastrzelić pasącego się byka biorąc go za dzika? Dlaczego policja nie podjęła żadnych działań? – poinformowali nas mieszkańcy wsi Kruszówka w powiecie garwolińskim, którzy skontaktowali się z redakcją Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Jak udało nam się ustalić, do zastrzelenia byka miało dojść w nocy z 22 na 23 września. Na teren jednego z gospodarstw weszli myśliwi z Koła Łowieckiego Burzany, które statutową siedzibę ma w Warszawie. Byk o wadze około 300 kg uwiązany był około 40 m od budynku gospodarczego i 30 m od zabudowań mieszkalnych.
Noce we wrześniu były ciepłe, właściciel byka zdecydował, że nie będzie on przeprowadzany do budynku inwentarskiego. Na pastwisku przebywał całą dobę, gdzie miał dostęp także do wody. Myśliwi po ustrzeleniu byka poinformowali rolnika, że jego zwierzę padło. Mieli nie wypierać się swojej winy i odpowiedzialności. Zapytali hodowcę, na ile wycenia szkodę i w jaki sposób mogą ją zrekompensować. Rolnik wartość byka wycenił na kilka tysięcy złotych. Myśliwi stwierdzili, że się zastanowią, co do jej wypłacenia i że w gospodarstwie pojawią się rano. Przybyli jednak po godzinie z gotówką. Zapłacili rolnikowi żądaną kwotę. Sprowadzili też ciągnik z ładowaczem czołowym i przyczepą, na którą załadowali zwłoki byka. Wraz z paszportem zwierzęcia zostały one wywiezione w nieznanym kierunku.
Według naszych ustaleń, rolnik dostawca do OSM Garwolin, który nie chciał ujawniać swojego nazwiska, nie miał do myśliwych pretensji. Szkoda została naprawiona i zrekompensowana. Dla niego sprawa mogłaby się zakończyć.
Przeciwnego zdania byli jednak mieszkańcy gminy Miastków Kościelny. O zdarzeniu została poinformowana policja. Właściciel zabitego byka składał w tej sprawie wyjaśnienia.
– W naszej gminie jest wielu hodowców bydła mlecznego. Po tym jak myśliwi zabili byka, boimy się o bezpieczeństwo zwierząt. Zaczęliśmy ograniczać pobyt bydła na pastwiskach. Boimy się, aby jakiś nieodpowiedzialnie wystrzelony pocisk nie zranił nas albo zwierząt. Sprawa powinna zostać wyjaśniona przez policję. Przecież musiało zostać złamanych wiele przepisów – usłyszeliśmy od Czytelników z gminy Miastków Kościelny,
Pojechali na łów
Prawo łowieckie oraz regulamin polowań (rozporządzenie ministra środowiska) dokładnie regulują zasady polowania oraz strzelania z broni myśliwskiej. To, co najbardziej bulwersuje, to okoliczności zabicia byka wskazujące na to, że przepisy zostały w znacznym stopniu złamane. Myśliwy strzał może oddać po spełnieniu wielu warunków. Rozporządzenie ministra środowiska stanowi, że: „Nie celuje się i nie strzela się do zwierzyny, jeżeli: na linii strzału znajdują się myśliwi lub inne osoby albo zwierzęta gospodarskie, budynki lub pojazdy, a odległość od nich nie gwarantuje warunków bezpiecznego strzału, zwierzyna znajduje się na szczytach wzniesień, zwierzyna znajduje się w odległości mniejszej niż 200 metrów od pracujących maszyn rolniczych.”
Prawo łowieckie zabrania strzelania do zwierzyny w odległości mniejszej niż 500 m od miejsca zebrań publicznych i mniejszej niż 150 m od zabudowań mieszkalnych. Myśliwy może też strzelić tylko wtedy, kiedy ma pewność co do rozpoznania celu oraz zapewniony bezpieczny tzw. kulochwyt. Nie można też strzelać w kierunku zabudowań.
Fot. Tomasz Ślęzak
Fot. Tomasz Ślęzak
- Zdjęcie zostało zainscenizowane. Żadne zwierzę nie ucierpiało. Komora nabojowa pozostawała niezaładowana.
Byliśmy we wsi Kruszówka w miejscu, gdzie byk się pasł. W naszej ocenie nie było możliwości, aby warunki bezpieczeństwa wymagane przez prawo były zapewnione. Myśliwy prawdopodobnie mierzył w stronę zabudowań w miejsce, które nie gwarantuje kulochwytu. Regulamin polowań przewiduje, że „Celowanie do zwierzyny i oddanie strzału jest dopuszczalne dopiero po osobistym dokładnym rozpoznaniu zwierzyny oraz w warunkach gwarantujących skuteczność strzału i możliwość podniesienia strzelonej zwierzyny oraz bezpieczeństwo otoczenia. (…) Myśliwy może oddać strzał do zwierzyny znajdującej się od niego w odległości nie większej niż: (…) 200 m – w razie strzału kulą z broni o lufach gwintowanych, przy wykorzystaniu optycznych przyrządów celowniczych”. Polowanie odbywało się w nocy, a wtedy można korzystać tylko z takiego rodzaju broni łowieckiej.
Wrócili z bykiem
Wątpliwości wzbudza też to, co stało się ze zwłokami byka. W powiatowym inspektoracie weterynarii w Garwolinie dowiedzieliśmy się, że zabranie zastrzelonego byka z gospodarstwa było nielegalne. Po tym, jak myśliwi zapłacili za jego uśmiercenie, powinna zostać wezwana specjalistyczna firma, która przewiozłaby byka do zakładu utylizacyjnego.
O przyczyny zastrzelenia hodowlanego zwierzęcia zapytaliśmy myśliwego, który wykonywał polowanie. Ten nie zgodził się udzielić nam informacji. Przyznał, że z racji wykonywanego zawodu ma negatywne doświadczenia związane z kontaktami z dziennikarzami. Odesłał nas do zarządu Koła Łowieckiego Burzany.
– Toczą się postępowania prowadzone przez policję w Garwolinie, zdaje się, że pod nadzorem prokuratury w sprawie, a nie przeciwko komuś. Jako Koło nie zamierzamy nic zatajać, jednak do zakończenia czynności nie możemy udzielać informacji. Kiedy organy ustalą fakty i okoliczności, wtedy podejmiemy odpowiednie działania – poinformował nas Wiesław Seruga, prezes Koła Łowieckiego Burzany.
O prowadzone czynności w tej sprawie zapytaliśmy policję.
Komenda Powiatowa Policji w Garwolinie przeprowadziła czynności wyjaśniające w sprawie zastrzelenia byka, (…) który nałożył się na linię strzału podczas polowania. Przeprowadzone czynności nie dały podstaw do przedstawienia zarzutu myśliwemu, nie stwierdzono też nieprawidłowości podczas polowania. Pokrzywdzony rolnik nie złożył wniosku o ściganie. Materiały sprawy znajdują się w Prokuraturze Rejonowej w Garwolinie – poinformował nas Marek Kapusta, aspirant sztabowy.
Z pytaniami w tej sprawie zwróciliśmy się więc do prokuratury. Do chwili zamknięcia 42/2018 wydania Tygodnika Poradnika Rolniczego nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że zostało wszczęte postępowanie na podstawie art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt, który przewiduje m.in. odpowiedzialność karną za uśmiercanie lub dokonywanie uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów ustawy.
Pytania o wykonywanie polowań, utylizację zabitych zwierząt, ich rejestrację i identyfikację wysłaliśmy do Komendy Głównej Policji, Głównego Lekarza Weterynarii, PZŁ oraz ARiMR. Do sprawy wrócimy. Zastanawia nas również, co będzie, jeśli do sanitarnego odstrzału dzików zaangażowane zostaną osoby przypadkowe, nie trudniące się łowiectwem, np. wojskowi, którzy strzelać przecież potrafią.
Tomasz Ślęzak