Zakaz uboju powraca
Poselski projekt zakłada wprowadzenie zakazu uboju religijnego (ubój rytualny halal i koszer), co grozi załamaniem hodowli bydła mięsnego. Jak mówił Jerzy Wierzbicki – prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego – wprowadzenie zakazu uboju rytualnego spowoduje spadek cen wołowiny i wpłynie negatywnie na opłacalność tej hodowli. Przypomniał, że Polska eksportuje ok. 80% produkowanej wołowiny, w tym dużą część do krajów muzułmańskich. Zdaniem prezesa, w takiej sytuacji rolnicy będą rezygnować z hodowli bydła.
Producenci mięsa wskazują, że wprowadzenie zakazu uboju religijnego dotknie tysięcy gospodarstw zajmujących się hodowlą bydła mięsnego oraz produkcją mleka. Rynek nie znosi próżni, więc miejsce polskich firm zajmą eksporterzy z innych krajów. Nastąpi utrata znaczącej części dochodów polskich rolników.
– Hodowlą bydła mięsnego zajmuję się od kilkunastu lat – mówił rolnik z woj. wielkopolskiego. – Bardzo często pojawiają się wahania cen, to fakt. Jednak odstawiając swoje byki głównie do ubojni prowadzącej ubój rytualny, otrzymywałem wyższe ceny. To pozwala mówić, że hodowla opasów bywa opłacalna. Jeśli zostanie wprowadzony zakaz uboju rytualnego, spowoduje to obniżenie cen w skupie i to nie małe. Wtedy będziemy mogli mówić, że przestała być opłacalna. Według informacji jakie do mnie docierają spadek cen może wynieść nawet 15%. Oznacza to, że za kilogram mogę otrzymać nawet 2 zł mniej, a za byka 1500 zł mniej. W moim przypadku, a sprzedaję średnio 10 sztuk co 3 miesiące, strata na samej obniżce wyniesie ok. 60 tys. zł rocznie.
– Moja hodowla nie jest duża, rocznie sprzedaję ok. 20 sztuk – mówi rolnik z woj. łódzkiego. – Opas jest dodatkowym kierunkiem produkcji w moim gospodarstwie, specjalizuję się bowiem w hodowli bydła mlecznego i produkcji mleka. Nie sprzedaję więc ras mięsnych, przez co otrzymuję niższą cenę. Jeśli proponowana ustawa przejdzie to spadną ceny, wtedy z pewnością zrezygnuję z trzymania opasów. W najlepszym wypadku wyszedłbym na zero, a to mi się po prostu nie będzie opłacać. Pieniądze, jakie uzyskuję ze sprzedaży byków, nie raz ratowały moje finanse, były bardzo przydatne podczas ostatniego kryzysu na rynku mleka.
- Polska obecnie produkuje 9 mln skór norek rocznie. Zapewnia to zatrudnienie ponad 10 000 osobom pracującym bezpośrednio na fermach i ok. 45 000 pracującym w przedsiębiorstwach branżowych
– Moja hodowla nie jest duża, rocznie sprzedaję ok. 20 sztuk – mówi rolnik z woj. łódzkiego. – Opas jest dodatkowym kierunkiem produkcji w moim gospodarstwie, specjalizuję się bowiem w hodowli bydła mlecznego i produkcji mleka. Nie sprzedaję więc ras mięsnych, przez co otrzymuję niższą cenę. Jeśli proponowana ustawa przejdzie to spadną ceny, wtedy z pewnością zrezygnuję z trzymania opasów. W najlepszym wypadku wyszedłbym na zero, a to mi się po prostu nie będzie opłacać. Pieniądze, jakie uzyskuję ze sprzedaży byków, nie raz ratowały moje finanse, były bardzo przydatne podczas ostatniego kryzysu na rynku mleka.
- Jedno z haseł, które bardzo dobrze opisuje bieżącą sytuację w sprawie uboju rytualnego
Politycy zjednoczeni
Do protestujących wyszli posłowie: Kukiz’15 z przewodniczącym sejmowej komisji rolnictwa Jarosławem Sachajko, Nowoczesnej, Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz Platformy Obywatelskiej, którzy zapewniali, że nie dopuszczą do uchwalenia przepisów niszczących hodowle w Polsce.
– Cieszę się, że państwo tu są i pokazują, że dość z niszczeniem polskiego rolnictwa – powiedział Sachajko z Kukiz’15.
- Grupa polityków różnych partii politycznych wyraziła swoją solidarność z protestującymi
– Jakie państwo oddaje hodowlę, która zajmuje drugie czy trzecie miejsce w świecie i nie wymaga wsparcia, a wręcz wspiera Polskę – pytał Zbigniew Ajchler z Platformy Obywatelskiej.
W imieniu hodowców zwierząt zabrał głos Daniel Żurek, który twierdzi, że celem organizacji ekologicznych jest wprowadzenie na polski rynek zachodniego potentata z branży utylizacyjnej.
– Wszyscy wiemy, że jeżeli utylizator zdobędzie monopol na rynku odpadów poubojowych, którymi skarmiane są zwierzęta futerkowe, cena drobiu i ryb pójdzie do góry o 30% (...) To są podwyżki Czabańskiego – mówił hodowca. Paradoksalnie za wprowadzenie zakazu zapłacą konsumenci.
Ireneusz Oleszczyński