To głównie z tego powodu rolnicy coraz częściej wychodzą na drogi i protestują. Jeden z takich strajków miał miejsce już w piątek, 4 stycznia 2019 roku, kiedy to grupa około 70 rolników zablokowała drogę krajowa nr 11 między Ujściem a Piłą (woj. wielkopolskie).
– Beznadziejna sytuacja na rynku trzody chlewnej zmusiła nas do wyjścia na ulicę. Jesteśmy niezrzeszonymi rolnikami, producentami trzody chlewnej z Wielkopolski. Widmo wczesnego bankructwa i brak skutecznego działania władz od 5 lat w sprawie zwalczania wirusa ASF wymaga radykalnych działań – mówiła jedna z organizatorek protestu.
– Ciągłe obietnice już nas nie satysfakcjonują. Żądamy konkretnych działań! W obietnice już nie uwierzymy! – mówiła uczestniczka demonstracji.
Szef izb rolniczych odwołuje demonstrację i czeka na okrągły stół w rolnictwie
Ostatecznie do tej demonstracji nie doszło, ponieważ wcześniej, 8 stycznia Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych spotkał się z Janem Krzysztofem Ardanowskim, ministrem rolnictwa. Szef samorządu rolniczego przekazał ministrowi 10 postulatów izb rolniczych i licząc na wolę współpracy ze strony rządu odwołał pikietę.
500 rolników na spotkaniu w Środzie Wielkopolskiej
Oburzeni rolnicy spotkali się także we wtorek, 8 stycznia 2019 roku w Zespole Szkół Rolniczych w Środzie Wielkopolskiej. Było to spotkanie zorganizowane przez Agro Unię, w którym wzięło udział około 400-500 rolników z środkowej Wielkopolski. Wielu z nich to są hodowcy trzody, którzy chcieli głośno wyrazić swoje obawy, przedstawić postulaty i usłyszeć jakie są pomysły na poprawienie losu rolników.
Wskazywał on także, że rolnicy z każdej branży i regionu powinni być solidarni i wzajemnie się wspierać, czego obecnie brakuje.
Kołodziejczak: W Niemczech rolnicy nie muszą wychodzić na ulice, a i tak ich interesy są zachowane
Przez ok. 1,5 godziny Michał Kołodziejczak przekonywał wielkopolskich rolników, że najlepszym rozwiązaniem problemów polskiego rolnictwa będzie silny związek zawodowy rolników, podobny do tych funkcjonujących we Włoszech czy Niemczech.
– Tam rolnicy nawet nie muszą wychodzić na ulice, a ich interesy są zachowane – mówił szef Agro Unii.
Jednak wielu rolników liczyło, że podczas spotkania z ust liderów Agro Unii padną konkretne propozycje rozwiązań problemów polskich gospodarstw, zwłaszcza trzodziarskich.
Kilka takich propozycji, ale też i słów pełnych rozgoryczenia, pojawiło się tuż przed zakończeniem spotkania, kiedy głos zabrało 4 rolników.
Tucz kontraktowy to nóż w plecy dla polskich rolników
– Wiele gospodarstw, dla których dni są często policzone, chciałoby poznać odpowiedź na pytanie co mamy zrobić teraz? Na pewno nie może być zgody na tucz kontraktowy, który powoli zabija nasze gospodarstwa rolne i pcha pieniądze do zagranicznych farmerów. Tucz kontraktowy musi być opodatkowany i to bardzo szybko – proponował hodowca trzody chlewnej spod Chodzieży.
– Gdyby nie poparcie rolników, którzy głosowali na PiS, to Ardanowski nie byłby ministrem tylko biegałby w gumowcach po swoim gospodarstwie. A z takim zarządzaniem, to nadaje się on tylko na przewodniczącego Koła Gospodyń Wiejskich, żeby pierogi lepił – mówił rozżalony gospodarz.
Jego nastrój można zrozumieć, gdyż jego syn, który przejął i rozbudował gospodarstwo utrzymujące 150 macior od półtora roku ma straty ze względu na niskie ceny żywca.
– Do każdej odstawionej świni obecnie dopłacam 120 do 130 złotych. Jeśli sytuacja się nie poprawi, to może uda mi się przetrwać jeszcze 5-6 miesięcy. A później koniec z gospodarstwem – przyznaje młody rolnik.
Henryk Ogiński ma żal do ministra Ardanowskiego, że wprowadził dodatkowe dopłaty do paliwa rolniczego jedynie dla gospodarstw utrzymujących bydło.
– Paliwo powinno być do wszystkich zwierząt, bo hodowca świń też musi przywieźć paszę czy wywieźć obornik. Dla tych co hodują świnie ta stawka mogłaby być niższa, choćby 15 czy 10 zł do DJP, ale chociaż jakieś środki by wpłynęły do gospodarstwa – mówił rolnik.
Jeśli rząd nie podejmie działań, które poprawią realnie i szybko sytuację gospodarstw rolnych, zwłaszcza tych produkujących trzodę chlewną, to dojdzie do kolejnych protestów. Takie demonstracje zapowiadają już rolnicy z okolic Tucholi, Sępolna Krajeńskiego, Kutna czy Leszna. Zwłaszcza, że rolnicy niezrzeszeni, z izb rolniczych czy Agro Unii mają podobne postulaty wobec władz.
Paweł Mikos
Fot. Paweł Mikos