Dziś pod siedzibą ministerstwa rolnictwa odbyła się pikieta pracowników ARiMR i KRUS. Domagali się oni podwyżek, a więc spełnienia postulatów zawartych w trzecim już pozwie zbiorowym. Zdaniem przedstawicieli związków zawodowych obydwu instytucji dotychczasowe działania rządu w sprawie zwiększenia budżetu nie zapewniają podniesienia niskich wynagrodzeń.
Pracownicy ARiMR i KRUS: trudno nam utrzymać rodziny
- Zarówno w KRUS, jak i w ARiMR duża część pracowników z wieloletnim stażem pracy zarabia w okolicach minimalnej krajowej – wyjaśnia Robert Gibała, szef Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" Pracowników ARiMR. Dodaje, że tak nie może być, bo ludzie ci zwyczajnie nie są w stanie utrzymać swoich rodzin.
Z kolei Ireneusz Pszczoła z NSZZ "Solidarność" wylicza, że ok. 75 proc. pracowników ARiMR zarabia nie więcej niż 4000 zł brutto.
- A połowa z tych osób zarabia w przedziale od 2800 do 3500 zł. W KRUS-ie wynagrodzenia są jeszcze niższe – zaznaczył Pszczoła.
1500 zł podwyżki, 1500 zł premii dla każdego pracownika ARiMR i KRUS
Związkowcy domagają się więc 1500 zł podwyżki dla każdego pracownika oraz 1500 zł premii regulaminowej. By spełnić te postulaty, budżet ARiMR na 2022 rok musiałby się zwiększyć o 100 mln zł.
- Przecież my, pracując za minimalną płacę wylądujemy na minimalnej emeryturze – dodał Pszczoła.
ARiMR i KRUS: służymy polskiej wsi, chcemy godnie zarabiać
Podczas pikiety pracownicy ARiMR i KRUS podkreślali swoje zaangażowanie w pracę na rzecz rolników.
- Jakiekolwiek środki by się nie pojawiły dla polskiej wsi, muszą przejść przez ręce pracowników ARiMR. Proszę mi wierzyć, oddanie pracowników jest naprawdę duże. Wystarczy przytoczyć przykład rekompensat za chryzantemy. W tamtym roku premier w sobotę ogłosił, że od poniedziałku ARiMR będzie przyjmowała wnioski od posiadaczy chryzantem, by wspomóc ich w związku z zamkniętymi cmentarzami. Pracownicy obsłużyli te wnioski bardzo dobrze. To pokazuje skalę ich zaangażowania i poświęcenia. Natomiast pracownicy KRUS dbają o to, by rolnicy otrzymywali świadczenia na czas – wyjaśniał Pszczoła.
Z kolei protestujący, z którymi rozmawialiśmy podkreślali, że służą polskiej wsi najlepiej jak potrafią i chcieliby otrzymywać za tę pracę godne wynagrodzenie.
Z protestującymi spotkał się minister rolnictwa Henryk Kowalczyk
W trakcie pikiety do protestujących rolników wyszedł wiceminister rolnictwa Szymon Giżyński i zaprosił ich na rozmowy z wicepremierem Henrykiem Kowalczykiem. Uzgodniono, że rząd przeznaczy pewne środki na zwiększenie budżetów obydwu instytucji. Nie wiadomo jednak, ile wyniosą podwyżki. Szczegóły zostaną ustalone na kolejnym spotkaniu z ministrem rolnictwa, które ma się odbyć jeszcze w listopadzie.
Kamila Szałaj