Minister rolnictwa Marek Sawicki, który w piątek przebywał na Międzynarodowej Wystawie Rolniczej Agro Show w Bednarach, odnosząc się do wypowiedzi prezydenta, powiedział: "Jeżeli ktoś twierdzi, że można wyrównać dopłaty bezpośrednie, jeżeli ktoś twierdzi, że można rolnikom w 100 proc. wyrównać straty spowodowane przez suszę lub jeżeli ktoś twierdzi, że rolnicy mogą nie zapłacić kar za przekroczenie kwot mlecznych, to znaczy, że ten ktoś okłamuje rolników".
Duda spotkał się w piątek w miejscowości Korczówka (woj. mazowieckie) z rolnikami, z producentami rolnymi, hodowcami, którzy przedstawili mu swoje problemy. Mówili o trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli m.in. w związku z suszą i niskimi cenami skupu.
Przedstawicielka producentów owoców miękkich Małgorzata Korbut oceniła, że rolnicy obciążeni kredytami, które wzięli na unowocześnienie produkcji, zmagają się ze spadkiem opłacalności produkcji. Zaznaczyła, że ceny skupu owoców są drastycznie niskie. Jej zdaniem niskie ceny skupu mogą wynikać ze zmowy cenowej. Podkreśliła też, że ryzyko związane z produkcją powinno być rozłożone bardziej równomiernie między producentów i przetwórców.
Przedstawiciel producentów zbóż z regionu Jerzy Filipiuk mówił, że na pomoc finansową w związku z suszą może liczyć jedynie 20 proc. z 350 gospodarstw, które się o nią zwróciło. Przekazał prezydentowi postulaty rolników dot. m.in. zmiany przepisów regulujących kwestię wsparcia dla rolników dotkniętych suszą. W imieniu hodowców bydła mlecznego wypowiadał się Andrzej Ostolski. Ocenił, że kary za przekroczenie kwot mlecznych są zbyt wysokie, a dopłaty bezpośrednie dla rolników powinny być w wysokości co najmniej średniej unijnej.
Prezydent powiedział, że problemy te są bardzo istotne, są mu znane, a o możliwych sposobach ich rozwiązywania mówił choćby na niedawnych Dożynkach Prezydenckich w Spale. Nawiązał też do wygłoszonego tam przemówienia ministra rolnictwa, które - jak mówił - przyjął z pewną satysfakcją. "Wreszcie, tak zrozumiałem przynajmniej, na poważnie zaczęliśmy myśleć o sprawach polskich rolników. Dzisiaj instrumenty, zwłaszcza te brukselskie, są w rękach pana ministra" - powiedział prezydent.
W tym kontekście powiedział, że "z pewną konfuzją i to głęboką" przyjął informację od europosłów przedstawioną po dyskusji w europarlamencie na temat kryzysu w rolnictwie. Zaznaczył przy tym, że chyba nie ma żadnych wątpliwości, że rolnictwo polskie, będące częścią rolnictwa UE, znajduje się w kryzysowej sytuacji m.in. w związku z wirusem afrykańskiego pomoru świń (ASF) i z tegoroczną suszą.
"Informacja mnie zdruzgotała, bo jeżeli komisarz europejski do spraw rolnictwa oświadcza, że na pomoc, rekompensaty dla europejskich rolników będzie przeznaczonych 420 mln euro, po czym się okazuje, że z tego będzie 29 mln euro dla polskich rolników, prawie 70 mln euro dla niemieckich rolników i 63 mln euro dla francuskich rolników, to ja muszę zadać pytanie: przepraszam bardzo, ale jak walczono o polskie sprawy na tej radzie ds. rolnictwa, na której ten podział został dokonany w obecności polskich urzędników, w obecności polskiego ministra, jak tam walczono, że dostajemy przeszło połowę mniej niż Niemcy czy Francuzi" - mówił prezydent.
"Muszę państwu powiedzieć, że mnie to zbulwersowało, bo rzeczywiście polskie rolnictwo cierpi problemy, właśnie także i szczególne problemy w tym roku" - dodał Duda.
Oświadczył, że to wymaga podjęcia prac w kraju, choćby - jak mówił - zmiany sposobu szacowania szkód, "bezpośredniości" odszkodowań dla rolników i zmiany w systemie ubezpieczeniowym, który - według niego - nie działa sprawnie i nie jest tak, że dzięki ubezpieczeniu polski rolnik może spokojnie pracować, bo ono rzeczywiście go zabezpiecza na okoliczność klęski żywiołowej. "System trzeba naprawić. Państwo powinno w większym stopniu przyczynić się do zabezpieczenia rolników" - powiedział prezydent.
Jest też - jak mówił - kwestia dobrego i mądrego działania organów państwa. Nawiązał do wypowiedzi uczestników spotkania, producentów czarnej porzeczki, dotyczących Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. "Z całą pewnością powinien działać lepiej. To ich obowiązkiem jest wykrywanie i ściganie zmowy cenowej, to oni mają nad tym pracować, mają to robić z urzędu, to jest ich ustawowy obowiązek, zajmować się tymi sprawami, są do tego powołani" - powiedział Duda.
Dziś - podkreślił prezydent - jednym z podstawowych zadań powinno być chronienie tych, którym się źle dzieje, czyli polskich rolników. "Bo faktem jest, że jak tu produkować, jeżeli czarna porzeczka kosztuje 40 gr za kilogram, to po co w ogóle realizować taką produkcję, skoro ona jest całkowicie deficytowa, skoro dopłaca się do interesu i bardziej opłaca się zostawić ją po prostu na krzakach, niż zbierać, bo za to zbieranie też trzeba zapłacić, i ponosi się w ten sposób tylko dodatkowe koszty, a więc ponosi straty" - mówił Duda.
Pytał też, "jak można do czegoś takiego doprowadzać, że rolnicy tracą całe pogłowie trzody chlewnej, bo znajdują się w strefie buforowej (ustanowionej w związku z przypadkami wykrycia ASF-PAP)". "I nikt się nie zastanowił nad tym, jakie jest rzeczywiste zagrożenie, tylko podejmuje się decyzje chyba bez głębszej refleksji i bez zastanowienia (...), jakie będą tego skutki dla poszczególnych ludzi, gospodarstw i całych gmin na następne lata także" - mówił prezydent.
Dodał, że Polska przodowała kiedyś w produkcji wieprzowiny, była tu państwem samowystarczalnym, teraz to mięso importujemy. "I to jeszcze w dodatku jakiej jakości - bardzo często, pożal się Boże, sprowadzamy produkty, które nie tylko nie służą zdrowiu, ale jak niektórzy twierdzą, są wręcz szkodliwe" - mówił prezydent.
Postawił pytanie, czy to jest racjonalna gospodarka i ocenił, że "to pytanie jest niestety retoryczne". "Tak jak powiedziałem w Spale, powtarzając słowa Ojca Świętego Jana Pawła II sprzed prawie 30 lat - polskie rolnictwo potrzebuje dzisiaj wszechstronnego wsparcia ze strony państwa. Dramat polega na tym, że przez te 30 lat tak niewiele się w rzeczywistości, jeśli chodzi o ten aspekt, zmieniło" - powiedział Duda.
Co z tego - mówił prezydent - że gospodarstwa są unowocześniane, rolnicy biorą kredyty, próbują korzystać z funduszy unijnych, "jeżeli potem okazuje się, że polityka jest taka, że trzeba dopłacać, bo są kary za przekroczenie kwot mlecznych", które dla niektórych gospodarstw idą w setki tysięcy zł. Według Dudy państwo powinno podejmować środki zaradcze i - jeśli są kary za przekroczenie kwot mlecznych, a jednocześnie jest kryzys związany z suszą - to "sprawa jest prosta, trzeba powiedzieć w Brukseli: +ci ludzie nie mogą płacić kar, bo są w kryzysowej sytuacji, należy ich z tych kar zwolnić+".
Duda stwierdził, że to, o czym mówił, to logiczne posunięcia, które mogłyby zostać wykonane, by ulżyć rolnikom w trudnej sytuacji. Zapewnił, że będzie się nadal aktywnie zajmował tymi sprawami. "Oczywiście niestety zaraz spada na mnie krytyka, ale wygląda na to, że co się nie powie, to i tak się będzie krytykowanym, więc przynajmniej mówmy prawdę. Niech ci, którzy mnie krytykują za mówienie prawdy, mają na tyle odwagi cywilnej, żeby ją przynajmniej przyjąć" - powiedział prezydent.
Dodał, że "wierzy w to, że w najbliższych latach będziemy w stanie zacząć nadrabiać zaległości i zmieniać sytuację" w rolnictwie.
Komisja Europejska zdecydowała na początku września, że przeznaczy 500 mln euro na wsparcie dla producentów zmagających się z trudną sytuacją na rynkach rolnych. Przywrócony ma być program dopłat do przechowywania wieprzowiny, a także zwiększona elastyczność dotycząca płatności.
W czwartek minister Sawicki powiedział, że Polska dostanie 120 mln zł pomocy unijnej w ramach kryzysu rynkowego, w której w małym stopniu uwzględniono tzw. pomoc suszową. Minister chce, aby 100 mln zł trafiło do producentów mleka.
W piątek Sawicki poinformował, że po rozmowie z unijnym komisarzem ds. rolnictwa Philem Hoganem "jest duża szansa, że dotychczasowa pomoc dla rolników zostanie zwiększona o pomoc dla poszkodowanych przez suszę". "Nie obiecuję gruszek na wierzbie" - podkreślił. (PAP)