Podkomisję podczas pierwszego czytania projektu powołały połączone sejmowe komisje: rolnictwa i ochrony środowiska. Projekt autorstwa PSL zakłada, że odpowiedzialność za szkody czynione przez dzikie zwierzęta będą ponosić wspólnie Polski Związek Łowiecki i budżet państwa. Środki na wypłaty odszkodowań za szkody łowieckie mają pochodzić ze składek odprowadzanych przez koła łowieckie i celowej dotacji z budżetu. Skarb Państwa i PZŁ mają odprowadzać co roku do funduszu kwotę równą wysokości 60% łącznej kwoty odszkodowań wypłaconych w roku poprzednim. Dysponentem Funduszu Odszkodowawczego ma być PZŁ.
Szacowaniem szkód (w obecności rolnika i zarządcy obwodu łowieckiego), a następnie wypłatą odszkodowań zajmować się będą agenci firm ubezpieczeniowych. W sytuacjach konfliktowych strona może poprosić o mediację wójta lub burmistrza gminy. Rolnik będzie musiał zgłosić szkodę w ciągu 7 dni od zaistnienia szkód, zaś zakład ubezpieczeniowy musi je w ciągu kolejnych 7 dni oszacować.
Od początku przeciwny proponowanym rozwiązaniom jest resort ochrony środowiska. Piotr Otawski, wiceminister i zarazem Główny Konserwator Przyrody, przedstawił na posiedzeniu specjalnej podkomisji całą litanię uwag do projektu. Zauważył, iż w świetle prawa PZŁ jest jedynie stowarzyszeniem pozarządowym i jako takie nie może być dysponentem środków Skarbu Państwa. Składkę odprowadzaną przez SP do funduszu odszkodowawczego należałoby traktować jako darowiznę, gdyż pieniądze mają trafiać na subkonto PZŁ, a taka darowizna nie jest możliwa.
W opinii wiceministra, fundusz winien mieć odrębną osobowość prawną. Według Otawskiego, zapisy ustawy kłócą się zarówno z Prawem Łowieckim, jak i z Konstytucją. Lista upraw przewidzianych do szacowania szkód jest niekompletna. Planowane w ustawie rozwiązania niewystarczająco obligują również koła do zawierania umów z ubezpieczycielami i płacenia składek. Kołom bardziej będzie się opłacało płacić przewidziane ustawą kary z tytułu niedopełnienia tego obowiązku. W przypadku zaś braku ubezpieczyciela nikt nie będzie zobowiązany do pokrywania roszczeń. Nierealne z punktu widzenia poszkodowanego są również zapisane w ustawie terminy dotyczące szacowania szkód.
Na koniec Piotr Otawski stwierdził, że w opinii resortu Fundusz Odszkodowawczy to zbyt drogi instrument do prowadzenia gospodarki łowieckiej. Argumentował, iż projektowana ustawa uchyla odpowiedzialność kół łowieckich za szkody i koszty te przerzuca na państwo.
Posłowie zasiadający w podkomisji przyznali mu rację w kwestii wyliczonych wad i luk prawnych. Nie zgodzili się jednak z sugestiami resortu środowiska, by od prac nad ustawą odstąpić. Nie podzielili również stanowiska, że ustawa będzie zbytnim obciążeniem dla Skarbu Państwa.
– Ta ustawa musi jednoznacznie precyzować czy Skarb Państwa ma partycypować w kosztach szkód powodowanych przez zwierzęta łowne. Ministerstwo Środowiska uważa że nie, natomiast Ministerstwo Rolnictwa wyraża przekonanie, że tak. Za takim rozwiązaniem opowiadają się też projektodawcy ustawy – stwierdził poseł Marek Gos, przewodniczący podkomisji. Resort środowiska z góry zakłada, że fundusz będzie zbyt drogi w utrzymaniu i nieefektywny. Należy tylko tak poprawić i doprecyzować zasady, żeby wszystkim na równi zależało na wykonaniu planów łowieckich, redukowaniu szkód i rzetelnym pokrywaniu roszczeń.
– Rosną koszty upraw i produkcji rolnej, rosną populacje zwierząt łownych i chronionych, rosną rozmiary szkód przez nie wyrządzanych. Całymi latami rząd zdawał się problemu nie dostrzegać i nie robił nic – podsumował poseł Krzysztof Ardanowski (PiS). – Teraz zajmujemy się projektem stworzonym niechlujnie, bo w pośpiechu i bez większych szans na uchwalenie w tej kadencji. Ten projekt jest dziurawy jak durszlak i mógłbym godzinami wyliczać jego wady. Wiceminister żali się, że Skarb Państwa będzie dojną krową nowego systemu, a ja pytam: jak do tej pory państwo realizowało swoje obowiązki wobec rolników i twierdzę, że nadeszła pora, by wzięło wreszcie odpowiedzialność za to, co dzieje się na ich polach. Nie można już dłużej czekać, nie można dłużej tolerować feudalnych stosunków, jakie teraz panują między myśliwymi i producentami rolnymi. Projekt jest kiepski, ale jakiś jest. Spróbujmy nad nim popracować i zbliżyć się chociaż do oczekiwań rolników.
Stanowisko posłów z podkomisji poparł wiceminister rolnictwa, Tadeusz Nalewajk.
– Gospodarzem ustaw dotyczących gospodarki łowieckiej jest ministerstwo środowiska, ale to resort rolnictwa jest beneficjentem społecznego niezadowolenia wobec obowiązującego prawa. Dlatego uważam, że każda nowa ustawa będzie lepsza od tego, z czym teraz borykają się rolnicy – stwierdził wiceminister.gt